niedziela, 30 września 2018

Z mojej płytoteki: Lacrimosa - Satura


Oni musieli się pojawić na naszym blogu. W tamtych czasach umiejętnie wypełnili lukę powstałą po skręceniu Dead Can Dance w stronę world music, znakomicie budując nastroje między symfonią a ostrym brzmieniem gitar.  Dzisiaj ich trzeci album Satura - po którym zaczęła się ich prawdziwa kariera.

Płyta jest bardzo wyrazista muzycznie nie ma na niej charakterystycznych dla późniejszego okresu udziwnień elektronicznych czy mocno symfonicznych. W tamtym okresie Lacrimosa była w zasadzie projektem jednoosobowym Tilo Wolffa który wydał płytę we własnej wytwórni Hall of Sermon.   

Projekt w tamtym czasie był niszowy, ale wśród ludzi lubiących tego typu muzykę mówiło się o Lacrimosie z wielką nadzieją i traktowało jak gwiazdę undergroundu.  

Mimo faktu istnienia zespołu w drugim obiegu, poza mass mediami, wydawnictwo wcale nie jest ubogie czy zaniedbane, jak to często bywa w małych wytwórniach. Płyta posiada bardzo bogatą szatę graficzną, charakterystyczną dla Lacrimosy - czarno białą z motywem arlekina pojawiającym się na ich okładkach bardzo często. 

Grafikę na okładkę przygotował Steli Diamantopoulos, który jest też autorem logo zespołu. Szczerze miałem z tymi okładkami duży problem, dla mnie lekko ocierają się o kicz, coś jak okładki płyt progresywnego Pendragon. Ale do wszystkiego idzie się przyzwyczaić.
Na płycie 6 utworów wszystkie w języku niemieckim. Wszystko utrzymane jest w konwencji nabożeństwa, słychać dzwony, echa, nie od dziś wiadomo że Wolff i jego żona są wierzący, z tego co się orientuję Wolff jest nawet obecnie kapłanem jakiegoś kościoła. W środku teksty umieszczone na tle zdjęć nawiązujących do okładki.





Projektem okładki zajął się sam Tilo Wolff, który jest autorem wszystkich piosenek, album nagrany został w roku 1993 w Szwajcarii, stamtąd bowiem pochodzi zespół. 

Ciekawostką jest coś, co dziś w zasadzie stało się standardem, płyta posiada nadruk na CD. 

A muzyka?  Warto spróbować samemu, koniecznie w ciszy i mroku...


Lacrimosa - Satura, Hall of Sermon 1993. Tracklista: Satura, Erinnerung, Crucifixio, Versuchung, Das Schweigen, Flamme im Wind.

2 komentarze:

  1. Muzyka ciekawa, ale język niemiecki w piosenkach jest dla mnie nie do przejścia.

    OdpowiedzUsuń
  2. He he miałem to samo w końcu wymordowali nas na potęgę. Ale paradoksalnie język pasuje do gotyku. Niedługo zaprezentujemy tutaj płytę w staroangielskim więc będzie lepiej. A co do Lacrimosy to na późniejszych płytach zaczęli używać angielskiego więc będzie lepiej. Jeśli dożyję to o tych płytach napiszemy. Pozdrowienia i dziękujemy za komentarz

    OdpowiedzUsuń