piątek, 24 lipca 2020

Organy w muzyce, od the Doors przez Stranglers do Joy Division i Anny von Hausswolff

Organy są instrumentem używanym od wieków. Ich powstanie zawdzięczamy matematykowi Ktesibiosowi, żyjącemu w Aleksandrii w III wieku p.n.e. Fakt ten odnotowują i opisują zarówno Witruwiusz jak i Heron. Były to organy wodne, w których dźwięk wytwarzało ciśnienie pochodzące z wody tłoczonej z jednego zbiornika do drugiego.  Początkowo organy występowały tylko na terytorium w starożytnej Grecji i wykorzystywano je w świątyniach podczas rozmaitych obrzędów.  Lecz od I w. n.e. organy wodne znane były także w Rzymie. Grano na nich w cyrkach podczas występu akrobatów i wyścigów kwadryg, a według przekazów muzykował na nich również sam Neron. Potem dźwięk organów uświetniał uroczystości oraz parady z pałacu cesarskim w Bizancjum. Dopiero od VII wieku zezwolono na ich umieszczenie w kościołach. Od IX wieku każdy większy kościół dążył odtąd do posiadania instrumentu. A potem, gdy w XIII wieku zrewolucjonizowano ich konstrukcję, powstawały mniejsze pozytywy, dodano do nich pedały, menzurowanie, a od XVIII wieku stały się instrumentem koncertowym.

Aż przyszedł wiek XX i wraz z nim organy elektryczne. W latach 60. XX wieku najpopularniejsze były (produkowane od 1954 roku) organy Hammonda, często używane z głośnikiem Leslie. Była to bardzo wczesna forma organów elektrycznych, która oferowała niezwykły system brzmień, bardzo podobny do gitary elektrycznej, a wszystko dlatego, że posiadały przetworniki magnetyczne i wzmacniacz. Głośnik Leslie natomiast miał komorę, która obraca się ze zmienną prędkością, co dawało efekt wibrato, który wzbogacał muzykę w charakterystyczny dźwięk. Oprócz organów Hammonda używano jeszcze podukcji Vox Continental (dostępne na rynku od 1962 r.). Wśród znanych zespołów, których muzycy grali na organach, można wymienić: The Doors, The Animals, The Mysterians, Procol Harum, Spencer Davis Group / Traffic, Pink Floyd a było i wiele innych. Wśród nich byli oczywiście Beatlesi, którzy używali organów Hammond RT3, zakupionych specjalnie dla studia EMI Abbey Road i brzmiących prawie w każdym ich albumie tam nagrywanym. 

Organy Vox Continental były lżejsze i dysponowały cieńszym, bardziej brzęczącym tonem, przez co oceniane były jako te „bardziej elektryczne”. Nie miały także tak bogatej tekstury jak popularne Hammond B3 bo były wzmacniane za pomocą wzmacniacza gitarowego zamiast głośnika Leslie. Tak więc The Doors w Light My Fire i The Animals w House Of The Rising Sun użyli organów Vox Continental, podczas gdy Bob Dylan w Like A Rolling Stone oraz Procol Harum w Whiter Shade Of Pale Hammond B3.

W kolejnej dekadzie niewiele zmieniło się pod tym względem. Zespoły, jeśli mogły, zatrudniały profesjonalnych organistów, np.: Dave Greenfilda w The Stranglers, czy Steve Nieve Elvisa w Costello & The Attraction albo Jona Lorda w Deep Purple.


Potem jednak powstanie syntezatora polifonicznego (Korg Polysix lub Roland Juno) na przełomie lat 70. i 80 XX wieku dało zespołom rockowym inne możliwości, w rezultacie zamiast organów na podkładzie muzycznym Just Like Heaven The Cure słyszymy syntezator.


Również znany utwór Joy Division jakim jest Transmission, wydany w roku 1979 jako debiutancki singiel zespołu, rozpoczynał się wydobytym z syntezatora akordem o głębokim brzmieniu. Po paru sekundach dopiero dołącza Peter Hook i partia gitary basowej przejmuje główną rolę w prowadzeniu linii melodycznej.


Niemniej jednak w latach 90. nastąpił wielki come back organów, bo zespoły chciały naśladować brzmienie klasycznego rocka z lat 60. i 70. XX wieku. Uznano (i tak było), że Hammond B3 lepiej to robi niż, powiedzmy, syntezator Roland JX8P. I tak, od lat 80. zaczęto produkcję klawiatury emulatora Hammond B3, specjalnie zaprojektowanego do naśladowania dźwięków Hammond B3 przechodzących przez głośnik Leslie, wraz z regulowanymi dyszlami. W ten sposób efekt organów Hammonda  słyszalny jest na przykład w całym hicie połowy lat 90., jakim była One Headlight The Wallflowers - i podczas gdy klawiszowiec Wallflowers prawdopodobnie grał na klasycznych organach Hammond B3 w studio, a na żywo używał jedynie emulatora.

Tak to było kiedyś… a teraz? Teraz wszystko zmienia się i nic nie jest oczywiste. Nowe zespoły raczej używają syntezatorów i keyboardów, bo kto jeszcze ma siły i środki na dźwiganie kilogramów sprzętu?

Niemniej są tacy, którzy ciągle uczą się gry na organach kościelnych - a o jednej takiej pani pisaliśmy TUTAJ. Przypomnijmy sobie ją na koniec...


Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz