Gill Watkiss (1938-2024), brytyjska malarka, której twórczość chcemy dzisiaj przybliżyć naszym czytelnikom, swoją twórczość skomentowała cytatem z wiersza Alfreda Edwarda Housmana (LINK) :
Z daleka, od wieczora i poranka
I z tamtego dwunastowiecznego nieba,
Przywiało tu tworzywo życia,
by mnie utkać: oto jestem.
I rzeczywiście, zgodnie z tymi wersami głównym bohaterem jej obrazów jest wiatr. Kupujący na targu w St Just lub przechadzający się po Cape Cornwall ludzie, uginają się pod porywami morskiego wiatru. Na innym obrazie wiatr szarpie welonem panny młodej a jeszcze gdzie indziej kobieta walczy z parasolem porywanym przez wiatr niosący deszcz, a na kolejnym płótnie dwie małe dziewczynki trzymają się za ręce, aby oprzeć się wichurze.
Gill Watkiss malowała przede wszystkim codzienność w Kornwalii, gdzie przeprowadziła się z rodzinnego Walthamstow zaraz po ślubie. Wyszła za mąż w wieku 18 lat za malarza, garncarza i nauczyciela sztuki Rega Watkissa. Najpierw mieszkali w wiosce St Levan, a pod koniec lat 60. przeprowadzili się do małego górniczego miasteczka St Just, które było inspiracją większości jej prac i jedynym tematem jej obrazów przez następne osiem lat. Potem przenieśli się do Penzance, gdzie mieszkała już do końca życia. Wraz ze zmianą domu zmieniała się także sceneria jej prac, ale nie tematy, bo te stale ukazywały ludzi żyjących w miastach i wioskach w Kornwalii. Każdy obraz opowiadał historię miłości, straty i codziennych wydarzeń…
Pomimo popularności jej prac i uznania, jakie jej przyniosły, Gill była osobą bardzo skromną. Nie szukała ani nie cieszyła się rozgłosem, żyła tylko po to, by malować i opiekować się rodziną, przez lata łącząc malowanie z wychowywaniem szóstki dzieci. I to kobiety i ich życie były tym, co ją w zasadzie inspirowało najbardziej. Bo choć na jej obrazach pojawiają się mężczyźni, ogólne wrażenie po ich obejrzeniu jest takie, że najchętniej przedstawiała kobiety. Kobiety zaradne, zajęte obowiązkami dnia codziennego, z których czerpały siłę do pokonywania trudności jakie los im zsyłał. Stawiające czoła wszelkim wichrom.
Ona sama taka była. Zmarła w wieku 85 lat. Pozostawiła po sobie dzieci, siedmioro wnucząt i czworo prawnucząt.
Jej mąż, Reg Watkiss (1933-2010), który był profesjonalnym artystą, absolwentem Royal Academy of Arts w Londynie, malował bezludne krajobrazy, uzupełniając w ten sposób niejako twórczość żony. Jego pejzaże redukują panoramę Kornwalii do barwnych figur geometrycznych. Prosto malowane bloki w odcieniach brązu, zieleni i pomarańczy ilustrują wzory tworzone przez mile kamiennych ogrodzeń, a jałowe wzgórza wrzosowisk oddają ponury nastrój krajobrazów wietrznego półwyspu.
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz