czwartek, 28 czerwca 2018

Niezwykła historia obrazu Wyspa Umarłych Arnolda Böcklina

Wszystko zaczęło się od opowieści młodej wdowy, która zwierzyła się malarzowi Arnoldowi Böcklin z sennej wizji. I tak obraz, który powstał na skromne, prywatne zlecenie stał się jednym z najbardziej znanych i tajemniczych dzieł sztuki. Ale do rzeczy.

Wiosną 1880 r. młoda wdowa Marie Berna, której mąż - niemiecki dyplomata Georgie von Berna - zmarł na dyfteryt w 1865 roku, zamówiła u szwajcarskiego malarza Arnolda Böcklina (1860-1901) obraz ze snów. Böcklin, który mieszkał wówczas we Florencji, w tym czasie pracował nad motywem samotnej skalistej wyspy. Maria Berna (późniejsza hrabina Oriola) zobaczywszy w pracowni malarz nieskończony obraz ze zdumieniem poznała w nim ten, który chciała zamówić. Temat tak zafascynował artystę, że wykonał go w pięciu wersjach w przeciągu sześciu lat, od 1880 do 1886 roku.


Böcklin nie sprzedał młodej wdowie pierwszej wersji wyśnionego obrazu. Otrzymała drugą, którą artysta ukończył także w 1880 roku. Ten obraz jest teraz własnością Metropolitan Museum w Nowym Jorku. Pierwsza wersja, oryginalny motyw, który malarz zatrzymał dla siebie, znajduje się obecnie w Kunstmuseum Basel.

 
Krótko potem na życzenie właściciela galerii, w której Böcklin wystawiał swoje prace Fritza Gurlitta, malarz ukończył w 1883 roku trzecią wersję, na podstawie której Max Klinger wykonał akwafortę, bo właściciel galerii chciał motyw z obrazu wprowadzić na rynek sztuki. Dopiero wtedy obraz otrzymał swój tytuł, pod którym jest teraz znany:  Wyspa Umarłych. Dotąd Böcklin nazwał go cichym miejscem lub grobową wyspą. Malarz bowiem napisał do marchanda, że ten obraz musi stać się tak cichy, że przerazi cię, gdy zapukasz do drzwi.



Ta trzecia wersja obrazu w 1933 roku została wystawiona na aukcji i kupił ją wtedy Adolf Hitler, kanclerz Niemiec, jak pamiętamy, niegdyś początkujący malarz. Najpierw zabrał obraz do Berghof w Obersalzberg, gdzie wisiały inne słynne arcydzieła, ale w 1940 r. zawiesił w gmachu Kancelarii Rzeszy Berlińskiej. Dziś dzieło jest własnością Nationalgalerie Berlin. Hitler był bardzo przywiązany do obrazu, lubił na niego patrzeć i chciał go mieć zawsze blisko siebie, dlatego obraz znalazł się na fotografii zrobionej w 1940 r. podczas pobytu w Berlinie sowieckiej delegacji z Wiaczesławem Mołotowem na czele. 

Gości przyjął wtedy Joachim von Ribbentrop i po granitowej posadzce zaprowadził do prywatnego apartamentu Führera. Hitler, według relacji świadków powitał ich z radością i pogratulował Stalinowi i sobie sukcesu, czyli paktu o nieagresji, zwanego porozumieniem Ribbentrop-Mołotow, podpisanego w Moskwie ponad rok wcześniej, 23 sierpnia 1939 r., na mocy którego oba państwa zajęły terytorium Polski we wrześniu 1939 r. Kanclerz zapewniał gości o przyjaźni. Mołotow, w imieniu Stalina, utwierdzał gospodarza w przeświadczeniu, że ich sojusz będzie trwał wiecznie. Nie zauważył jednak, że wraz z gospodarzem pozował wtedy do zdjęcia na tle wiszącego na ścianie obrazu,  którym jest Wyspa umarłych Arnolda Böcklina. Symbolika tego zdjęcia jest porażająca, jeśli uzmysłowimy sobie co stało się później.



Ale wróćmy do obrazu. Otóż kłopoty finansowe Böcklina sprawiły, że powstały jeszcze dwie wersje już wtedy słynnego malowidła: płótno powstałe w 1884 roku weszło w posiadanie przemysłowca Heinricha Barona Thyssena. Dzieło to uległo zniszczeniu w pożarze banku Thyssena w Berlinie w czasie nalotów alianckich Pozostało po nim czarno-białe zdjęcie.


Ostatnia piąta wersja została wykonana w 1886 roku na zlecenie Muzeum w Lipsku, gdzie można ją zobaczyć dzisiaj.


Wszystkie pięć wersji ukazują tę samą skalistą wyspę z cyprysami, do której dopływa łódź, lecz każdy z obrazów różni się formatem, kolorystyką i szczegółami. Niemniej wszystkie warianty mają w sobie coś mistycznego, ogromny ładunek melancholii i ciszy. Widzimy na nich opuszczoną, skalistą wyspę wyrastającą z gładkiego jak lustro morza, niczym monstrualny ołtarz czy gotycki zamek, otoczony strzelistymi, niemal dotykającymi nieba cyprysami. Ściany skał są usiane odrzwiami do komór grobowych i wydawałoby się, że wyspa jest od dawna opuszczona, gdyby nie łódź zbliżająca się do niej. Jest w niej przewoźnik (możliwe, że to Charon), któremu towarzyszy postać odziana na biało lub w białej masce (zależy od wersji obrazu), niekiedy z kobiecą towarzyszką u boku, stojąca w nogach nakrytej tkaniną trumny. Coś jest w tym obrazie, co karze wręcz wstrzymać oddech, gdy się go ogląda. Według syna artysty, malarz wyobraził na nim własną ostatnią podróż, lecz pytany wprost o wyjaśnienie cierpko oznajmił tylko, że namalował To, co widzisz. Maluję tylko obrazy i nie układam puzzli!.

Choć Arnold Böcklin jest autorem wielu innych dzieł to w świadomości publicznej pozostaje, podobnie jak Edward Munch (TUTAJ) tylko jednego. Nie będziemy przytaczać biografii artysty, bo każdy może ją bez trudu znaleźć w Internecie. Zamiast tego zajmijmy się miejscem, które zostało namalowane. Okazuje się, że nie jest ono tworem wyobraźni, lecz istnieje na prawdę. Wprawdzie spory na temat tego skąd malarz je wziął istnieją nadal ale najprawdopodobniej jest to Piazzale Donatello we Florencji czyli cmentarz ewangelicki w tym mieście, na którym zresztą pochowano Böcklina, choć są też zwolennicy tezy, iż jest to Pontikonisi, niewielka skalista wysepka w pobliżu Corfù czy inne podobne pod względem budowy, położone w pobliżu wybrzeża Dalmacji. Ostatnio wskazywana jest także wyspa Ischia, gdzie znajduje się wzniesienie z zamkiem Fryderyka Aragońskiego

Obraz jest za to arcydziełem kompozycji: linie poziome i pionowe podkreślają zarówno bliskie plany jak i przestrzeń. Nisko zawieszona linia horyzontu oraz poruszająca się barka nadają obrazowi głębi. Koloryt skrajnych barw, od prawie czarnego morza do bieli skał razem łączy się w harmonijną całość. Dlatego obraz inspirował wielu artystów: Siergiej Rachmaninow po obejrzeniu go w Paryżu w 1907 roku skomponował poemat symfoniczny (op. 29), podobnie jak Heinrich Schulz-Beuthen i Max Reger. Freud miał kopię dzieła, także Salvadore Dali i De Chirico. O obrazie powstawały i powstają rozprawy i analizy filozoficzno-estetyczne, ostatnia znacząca w została wydana w Bonn w 2005 r.

Stefanie Breitzke Arnold Böcklin Die Toteninsel. Analyse und Interpretation, Bonn 2005 ISBN: 9783640389087

1 komentarz: