piątek, 1 marca 2019

Johann Jungblut: moc nokturnów - nocnych, nastrojowych pejzaży

Szare dni, które mijają tej zimy nastrajają refleksyjnie. Może dlatego ostatnio na naszym blogu pojawiali się malarze specjalizujący się w tzw. nokturnach, czyli nocnych, nastrojowych pejzażach. Wśród nich byli Henry Pether TUTAJ i Heinrich Gogarten TUTAJ. Dzisiaj pora na równie mało znanego Johanna Jungbluta

Urodził się w Niemczech, w Saarburg k. Trewiru w 1860 roku. W młodości pracował w słynnej fabryce porcelany Villeroy & Boch w Mettlach. Był malarzem - samoukiem. W 1885 r. przeniósł się do Düsseldorfu, gdzie założył rodzinę i próbował żyć z twórczości artystycznej. Tam w 1888 roku urodzili się jego synowie, późniejszy rzeźbiarz Emil, oraz dwaj kolejni Walter i Hans którzy poszli w jego ślady i zostali malarzami. 

Johann wielokrotnie wyjeżdżał w podróże studyjne do Holandii i Norwegii. Malował tamtejsze krajobrazy marynistyczne, nawiązujące stylistyką do dawnego malarstwa niderlandzkiego.

Jego specjalnością stały się impresjonistycznie, mgliste, zimowe krajobrazy morskie, oświetlone światłem zachodzącego słońca. Często widzimy na nich statki o żaglach połyskujących w ostatnich promieniach światła dnia, rozbłyskających pośród szarych chmur na ołowianym niebie. Kiedy indziej artysta uwiecznia małe chatki zasypane śniegiem, zagubione pośród pól i lasów, do których po oblodzonej drodze brną ludzie. Albo trakty biegnące przez brzozowe zagajniki... na którego krańcu, w oddali, majaczą zarysy domku, gdzie ktoś na kogoś może czeka... 

Popatrzmy na niektóre z tych obrazów. Wiele z nich malarz podpisywał pseudonimami J. Sander, J. Metzler, Jan van Straaten, W. Kirberg, E.v. Wendlinger lub R.Hibler. Dlaczego? Tego nie wiadomo... 

Artysta zmarł w grudniową noc 1912 r.














Czytajcie nas - codziennie nowy wpis - tego nie znajdziecie w mainstreamie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz