czwartek, 30 września 2021

Michael Sidofsky: Szukając ciekawych miejsc

Michael Sidofsky (ur. 1977 r.), którego twórczość chcemy dzisiaj pokazać naszym czytelnikom, pochodzi z Kanady. Mieszka w Toronto, ale ponieważ specjalizuje się w fotografii podróżniczej, wędruje po całym świecie, szukając ciekawych miejsc. Krajobrazy, które go zachwycają, zazwyczaj są rozpoznawalne, widziane przez miliony turystów. Fotograf chce uchwycić istotę piękna podziwianych pejzaży. Czy to mu się udaje? Sądząc z popularności jego zdjęć – odnosi sukces. Jego profil na Instagramie obserwuje prawie 70 tysięcy osób (LINK).

Wykonując zdjęcia i obrabiając je stosuje zaawansowane techniki, przez co uzyskany efekt, komercyjny produkt, różni się od tego, co sami możemy dostrzec udając się w podróż do tych samych zakątków. Różni się, bo przecież cyfrowa modyfikacja odzwierciedla stosunek autora do dzieła, to jego wizję, a nie naszą, widzimy ostatecznie w kadrze aparatu.




Sidofsky chce w ten sposób, jak sam pisze na swojej stronie internetowej (LINK) ukazać wyjątkową perspektywę miejsc lub rzeczy, które mogą wydawać się zwyczajne dla codziennego oka, ale wywołują reakcję emocjonalną. Niezależnie od tego, czy fotografuje krajobrazy, pejzaże miejskie, ulice czy architekturę, jego celem jest kreacja poczucia łączności między obiektem a widzem.







Artysta zaczął robić zdjęcia profesjonalnie od 2014 roku, gdy kupił cyfrowy aparat, choć w wywiadzie zauważył, że fotografia stała się jego pasją od najwcześniejszego dzieciństwa, w wieku 3 lat otrzymał swój pierwszy aparat fotograficzny (LINK).  




Przez te kilka ostatnich lat zwiedził rozmaite zakątki globu. Był w Wenecji, Florencji, Nowym Yorku, Barcelonie… Był także w Gdańsku i w Warszawie. Wyjaśnia, że programy których używa mają ożywić utrwalane obrazy, bo każdy może robić takie same zdjęcia miast, punktów orientacyjnych i miejsc podróży, ale to, co naprawdę czyni je własnymi, to sposób ich przetwarzania.



Różnorodność tematów jednak sprawia, że artysta używa podobnych środków wyrazu: wykonuje kadry spod łuku architektonicznej arkady w Wenecji, ale także w Pradze i w Gdańsku. Robi zdjęcia ulic, które ociepla postacią „przypadkowego” i dość powtarzalnego przechodnia, którego sylwetka nadaje obrazom nutę nostalgii… Ale mimo to, mimo tych powtórzeń patrzymy na jego prace z przyjemnością. Bo oprócz ich strony estetycznej noszą one w sobie bagaż stylistyki stosowanej jeszcze w XIX wieku, w malarstwie realistycznym. Najlepiej widać to w jego krajobrazach, które śmiało można zestawić z obrazami natury malarzy monachijskich. A my lubimy te piosenki, które znamy, jak zauważył klasyk. Mamy jednak jesień, za oknem snują się mgły i widać baśniowe kolory drzew, które powoli tracą liście… Melancholia nie zawsze jest zła, co widać na podstawie ukazanych prac dzisiejszego bohatera.


Czytajcie nas - codziennie nowy wpis - tego nie znajdziecie w mainstreamie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz