niedziela, 14 kwietnia 2024

Z mojej płytoteki: The Frozen Autumn i Chirality: arcydzieło mrocznych brzmień dla fanów Clan of Xymox, choć bardziej romantycznie

 

To było dobrych kilkanaście lat temu, natknąłem się najpierw na ich teledysk, później kolejny i kolejny. Oczarowali mnie prostotą brzmienia i urokiem kompozycji, świetnymi wokalami wykonywanymi zarówno przez nią - Froxeanne i przez niego - Diego Merletto. Oboje też grają, programują syntezatory i komponują piosenki. Nasuwa się podobieństwo do Clan of Xymox, i zapewne ci są ich inspiracją, ale ich muzyka nie jest ślepą kalką. Moim zdaniem jest w niej więcej lekkości, romantyzmu, nie jest tak schematyczna jak muzyka COX. Nie dziwi zatem, że sam lider COX udzielał się w jednym z ich utworów, a muzycy z Verony miksowali piosenki Mooringsa. Zresztą w jednym z wywiadów jawnie podają COX jako źródło inspiracji, podobnie jak inne kapele z wczesnego 4AD. No i jesteśmy w domu.

Piąty album zespołu z 2011 roku jest ich najlepszą płytą w mojej kolekcji. Od wtedy nagrali jeszcze dwie, na które przyjdzie pora. Na Chirality osiągnęli doskonałość brzmienia, głębię muzyki i kompozycji. Dlatego dziś chcemy zaprezentować ten właśnie album.

Zaczyna się od znakomitego Before The Storm, powietrze wypełnia chłód, wieje mocny wiatr, czy czujesz ten chłód wewnątrz? W końcu pojawia się ona, i wszystko się zmienia. Sidereal Solitude to piosenka Froxeanne, trzyma znakomity poziom pierwszego utworu.

 

Narratorka odtrąca nachalne spojrzenia ciekawskich adoratorów, jest jej dobrze we własnej galaktyce:

Jestem zbyt odległą gwiazdą
Abyś dotknął mojego serca
Jestem zbyt odległą gwiazdą
Aby was wszystkich rozróżnić 

Pora na tytułowy Chirality, znowu Diego i znowu promujący album klip:

 

To nie sen
Rosnące spirale skrystalizowały się w rzeczywistości
To nie jest marzenie
Labirynt lustrzany
Bieganie w kółko
Gdzie jedno staje się dwojgiem...
Ja i ty!
Chiralność!
Przez rozbite szkło widzę
Ten drugi... to nie ja
To nie ja!
To nie jest sen!
Trwale skrystalizowany w rzeczywistości
To nie jest moje marzenie!
Labirynt lustrzany
Bieganie w kółko
Gdzie jedno staje się dwojgiem...
Ja i ty!
Chiralność!
Przez rozbite szkło widzę
Ten drugi... to nie ja
To nie ja!
Życie to przesuwane drzwi
Boję się, że mogę spaść
Labirynt lustrzany
Bieganie w kółko
Gdzie jedno staje się dwojgiem...
Ja i ty!
Chiralność!
Przez rozbite szkło widzę
Ten drugi... to nie ja
To nie ja!

I choć chiralność nie jest prostym kontrastem, zespół ma swoją wizję tego zjawiska.  

Breathtaking Beauty - poziom nie opada ani o milimetr. Znowu znakomita i nostalgiczna kompozycja Diego, tym razem to prośba do tajemniczej postaci pojawiającej się w jego ogrodzie, a następnie pukającej do jego drzwi:

Zapierające dech w piersiach piękno
Powiedz mi jak masz na imię
Pokaż mi sekretne miejsca, zabierz mój ból
Zapierające dech w piersiach piękno
Zabierz mnie do swojego serca
Gdzie czas jest niczym
Czas nic dla nas nie znaczy
Dla nas

Teraz pora na genialny So Brave i znowu ona z tym swoim nieziemskim głosem... Piosenka opisuje nieudany romans...

To też nie była moja wina
Winię za to ciebie
Chyba cię chciałem
I ja też poczułam się zraniona
Nie możesz teraz udawać
Nie zaprzeczaj tej prawdzie
Bo wiesz
Nie jestem miłosierna
Nie myśl, że jesteś
Tak odważny
Do ukrywania
Wszystkiego, co zrobiłeś
Chociaż nie masz nic przeciwko
Oszukałeś nas wszystkich
I ukradłeś to, co było moje
Potem zacząłeś oczerniać
Mnie i moje myśli,
Moje czyny, moje uczucia
Wstydź się
Jesteś kłamcą
Co za kłamca
Powinnam była jej powiedzieć
Nie powinieneś się do tego uciekać
Jesteś kłamcą
Jeszcze raz

The Exile  to egzystancjalne rozważania o duszy i samotności:

A w samotnym mieszkaniu budzi się mój świat

Pora na Victory - jakby to powiedzieć? Arcydzieło to zbyt mało... To hymn o uwolnieniu się z toksycznego związku. No i ten znakomity wokal... Po nim Rallentears - nostalgiczny utwór o rozstaniu....

Po prostu zapomnij moje imię
Wymaż to ze swojego serca łzy spadają z nieba
Byłaś tylko snem, czy zamarzniętą gwiazdą?

Do końca pozostały dwie piosenki: In The Golden Air i The Last Train. Pierwsza jest o uroku znakomitej randki. Zderzeniu satelitów, korekcie trajektorii w oparach obecnego w powietrzu ozonu.... Drugi, kończący album, to opis próby ucieczki narratora od wspomnień o minionej miłości...

Jakby to podsumować? Tutaj nie ma słabych piosenek. Może: jeden z najbardziej niedocenionych albumów minionych lat? Arcydzieło mrocznych klimatów...



The Frozen Autumn, Chirality, Calembour Records 2011, trackista: Before The Storm, Sidereal Solitude, Chirality, Breathtaking Beauty, So Brave, The Exile, Victory, Rallentears, In The Golden Air, The Last Train.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz