sobota, 29 lutego 2020

Z mojej płytoteki: The 69 Eyes - Blessed Be, gotyk bez słabych momentów

Blessed Be to piąty album fińskiego bandu the 69 Eyes i można powiedzieć, że nie tylko piąty ale i na piątkę... Nawet jeśli ktoś nie lubi koktajlu z Sisters of Mercy (pisaliśmy o nich TUTAJ), Type O Negative (TUTAJ) i HIM (ich  wokalista występuje w  kilku utworach) to jedno przyznać trzeba - to płyta która w zasadzie nie ma słabych momentów. Mało jest takich albumów gdzie nic, mówiąc kolokwialnie nie siada, od początku jest równo, na tym samym wysokim poziomie i niemalże idealnie. To taka płyta. Mamy tutaj kolekcję hitów, bardzo rytmicznych, melodyjnych i chwilami nostalgicznych. Czy trzeba więcej? Nie dziwi zatem, że album stał się hitem na fińskiej liście przebojów i pokrył się w 2000 roku złotem.

Jedziemy zatem. Zaczyna się tak jak powinno, od Framed in Blood, czyli od trzęsienia Ziemi. 

Dasz mi klucz do imperium szczęścia
Daj mi materię rozwiązania
Wszyscy szukają różnicy
Wszyscy szukają wyzwolenia
Daj mi kolejny powód do życia

Po nim znakomity Gothic Girl - można śmiało stwierdzić, że to piosenka nadająca się na hymn gotów... Nieco makabryczna, bo o dziewczynie kochającej deszcz, taniec na grobach, ciemne okulary o zmierzchu i pogańskie rytuały... Niezłym podsumowaniem tej piosenki, ale i nawiązaniem do innych jest oficjalny teledysk:



Kolejny utwór, the Chair (przy wsparciu wspomnianego Ville Valo z HIM), czyli Krzesło - to już ostra jazda... Pozwolę sobie przytoczyć tylko fragment:

Kick the chair right down under me
Leave me hanging alone in misery
Kick the chair right down under me
Leave me hanging alone in misery 


mam nadzieję, że fanom Joy Division nie trzeba tłumaczyć o czym, i o kim jest ta piosenka... I jeśli na chwilkę zwolniliśmy tempo, to tylko na krótko, bo kolejna to megahit i jeden z moich ulubionych utworów na albumie... 



Brandon Lee, bo o nim mowa, jest hołdem dla syna Brucea Lee, zmarłego tragicznie podczas kręcenia filmu Kruk... Być może stąd obrazek na krążku i drugiej stronie okładki... 


Velvet Touch jeśli miałbym wskazać słabszy moment (choć to na prawdę trudne) tego albumu, to jest to właśnie teraz, niemniej ta piosenka o rozmowie z duchem też jest całkiem dobra. Sleeping with Lions to nostalgiczna ballada, pełna przenośni:

Marzenie o ciszy
W delikatności deszczu
Sen z lwami
W świątyni cierpienia 

Angel on My Shoulder (ponownie z wokalem Ville Valo) to piosenka o aniele, który wraca do Nieba. Być może chodzi o śmierć bliskiej osoby. Po nim Stolen Season, kolejny znakomity moment tego albumu. 

Przecież twoje łzy
Nie są moje
Ciągle płynę po nich aż do końca czasów
Wszystkie twoje obawy
Wciąż krwawią
Z głębi twego serca do morza
Ale ty jesteś tym
W co wierzysz
Przychodzącym deszczem lub blaskiem w swoim ogrodzie płaczu
Nadal trwasz
Szukając
Celebracji wieczoru

Przecież twoje łzy nie są moje
Nie obchodzi mnie, czy umrę
Tak długo, jak mogę mieć cię przy sobie
Wszystko co zapomniane przeminęło
Aby zaśpiewać tę samotną piosenkę
Wszystko dzieje się bez żadnego powodu
Miłość to stracony sezon




Do końca pozostały już tylko trzy utwory: Wages of Sin, Graveland i 30. Pierwszy ma nieco skomplikowany tekst, być może chodzi w nim o tzw. american dream. Drugi jest rozmową z Bogiem i porusza sprawę wiary. Trzeci, kończący ten album jest nieco szalony, ostrzejszy i zwariowany. Mówiąc krótko: idź na całość. 

Reasumując, nagrywając Blessed Be Finowie wznieśli się na szczyty. Mam w kolekcji jeszcze jedną ich płytę, ale niestety nie jest to już ten poziom.  The 69 Eyes ciągle istnieją więc jest nadzieja, że znowu go osiągną.


The 69 Eyes - Blessed Be, Gaga Goodies/ Poko Records 2000, realizacja nagrań: Johny Lee Michaels, tracklista: Framed in Blood, Gothic Girl, The Chair,  (feat. Ville Valo), Brandon Lee, Velvet Touch, Sleeping with Lions, Angel on My Shoulder (feat. Ville Valo), Stolen Season, Wages of Sin, Graveland, 30.
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz