środa, 21 października 2020

The Quietus o książce Dave Haslama o Sylvi Plath z fragmentami o Ianie Curtisie (nasz tysięczny post)


Dave Haslam (TUTAJ) to postać, której nie trzeba przedstawiać, legendarny DJ z klubu Hacienda, pisarz i krytyk muzyczny, który całkiem niedawno zaskoczył nas swoją znakomitą książką zawierającą analizę zbiorów Tony Wilsona (pisaliśmy o tym TUTAJ).


Niedawno Haslam wydał książkę o Sylvi Plath, a blog the Quietus (LINK) opublikował artykuł (LINK) zawierający analizę i fragmenty tej książki. Autor artykułu sugeruje, że mimo iż Sylvia Plath (warto zobaczyć TUTAJ) i Ian Curtis zginęli samobójczą  śmiercią, to sposób w jaki odebrali sobie życie, zniekształca nasze postrzeganie tych jakże ważnych dla naszej kultury osób. 

Zacytowano fragmenty książki Haslama, w której opisuje, kiedy pierwszy raz na prośbę samego Tony Wilsona, celem wykorzystania w jego programie nadawanym w Granada TV pt. The Other Side of Midnight odwiedził w 1988 roku grób legendarnej pisarki i poetki. Od dziesięciu lat był pod wpływem takich artystów jak Plath, Joy Division, pierwszej płyty Black Sabbath i filmu Tarkowskiego pt. Stalker. Opisuje, jak gitarzysta zespołu Joy Division Bernard Sumner kiedyś powiedział mu, że zespół chciał zdemaskować świat, a Ian Curtis i Sylvia Plath - zwłaszcza w wierszach u schyłku życia - obaj pozbywali się sztuczek, iluzji i zaprzeczenia, aby wyrazić swoje cierpienie. Następnie przytoczona jest wypowiedź Jennifer Otter Bickerdike z eseju Joy Divotion - że po wizycie na grobach Plath i Curtisa człowiek jest rozczarowany, faktem, iż oba kamienie grobowe są podobne do innych - a przecież spoczywają tutaj ciała (lub szczątki) osób które znacząco wyróżniały się na tle innych - były wybitne. Plath krótko po śmierci była mało znana - Szklany Klosz opublikowała pod pseudonimem (warto zobaczyć TUTAJ), podobnie jest z Ianem Curtisem, a autor wyraża zdziwienie tymi faktami.


Haslam pisze: Sylvia Plath i Ian Curtis mieli paraliżującą życie depresję i chaos w głowach. A kiedy nas opuścili, każdy z nich był w trakcie rozpadu małżeństwa. W późniejszym okresie jego życia koktajl leków przepisanych przez Iana na padaczkę zepsuł mu umysł. Po śmierci Ian Curtis został plathologizowany; portretowany jako udręczony, skazany na zagładę artysta, który okazuje jakieś upiorne zainteresowanie (jego kamień pamiątkowy został dwukrotnie skradziony). 

O świadomym przedstawianiu Curtisa jako ponuraka pisaliśmy TUTAJ, jednakże zwróćmy uwagę, że z wypowiedzi Kevina Cumminsa - legendarnego fotografa Joy Division, wynika że owo plathologizowanie nie miało miejsca li tylko po śmierci wokalisty Joy Division, ale i za życia. 

Cummins w jednym z wywiadów powiedział wprost: Chcieliśmy aby Joy Division wyglądali jak bardzo poważni młodzi ludzie, wizualnie onieśmielający (LINK). Mało tego, w tym samym wywiadzie dla Daily Telegraph w roku 2014 dodał: Robiłem zdjęcia z uwagą. Postanowiłem, że nigdy nie będę fotografował Iana z uśmiechem, ponieważ nie chcieliśmy, żeby tak wyglądał. To była manipulacja medialna (LINK). 

Następnie przytoczony jest fragment książki w której Haslam nawiązuje do podobieństw fascynacji Plath Paryżem i Curtisa Belinem.

Ian Curtis zawsze chciał odwiedzić Berlin. Kiedy Joy Division grali tam w styczniu 1980 roku, chodził po ulicach, udał się do NRD i pokochał to doświadczenie (mimo że było bardzo zimno). Perkusista Joy Division, Stephen Morris, powiedział mi kiedyś: „Ian, którego pamiętam, był o wiele szczęśliwszą duszą, niż sugerują zdjęcia Joy Division”.

Ianowi bardzo się podobało w życiu: imprezy rodzinne, imprezy biurowe, przeglądanie kultowych księgarń, palenie papierosów Marlboro, praca w sklepie z płytami przez cały dzień, słuchanie muzyki, jedzenie cha siu bao i wermiszel w Yang Sing w Chinatown w Manchesterze. Chodził oglądać filmy do kina Aaben w Hulme lub pilnował, żeby był w pobliżu, żeby obejrzeć późny film w BBC2. Lubił być w zespole - od wypełniania zeszytów tekstami, nagrywania i występów, po zabawę za kulisami. Jego praca była dla niego podstawą, tak jak dla Plath.


Czy naprawdę obie postaci mają wiele wspólnego, czy jest to jedynie podparcie się legendą Curtisa, celem promocji książki? Ian nigdy nie wspominał że zna dorobek Plath. Naszym zdaniem o wiele więcej części wspólnych można doszukać się w życiorysach Sarah Kane (TUTAJ) i Iana Curtisa (warto zobaczyć TUTAJ). I być może o tym powinna powstać kolejna książka Dave Haslama.

A jeśli tak się stanie - na bank ją u nas opiszemy, dlatego czytajcie nas - codziennie nowy wpis - tego nie znajdziecie w manistreamie.

P.S. To nasz tysięczny post... 

2 komentarze:

  1. gratulacje, jesteście na 1000% !! oby tak dalej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć Darek - dziękujemy, na razie zanosi się że tak będzie dalej :). Pozdrawiamy

      Usuń