Sztuka Alberta Szukalskiego (1945-2000) personifikuje sny, skojarzenia rzeźbiarza trafnie podsumował Frank Heirman: udało mu się wywołać sytuację dziwną, czasem makabryczną, używając przedmiotów codziennego użytku. Szukalski jest uważany za postać jedną z najbardziej oryginalnych na scenie artystycznej Antwerpii lat 70. Zauważony w Stanach Zjednoczonych (jego nazwiskiem nazwano asteroid: 12259 Szukalski (1989 SZ1) dzisiaj jest prawie zupełnie zapomniany.
Szukalski był prawdziwym spadkobiercą dadaizmu i surrealizmu. Z pochodzenia Polak, urodził się w Niemczech, ale potem mieszkał i studiował w Antwerpii (Belgia). W okresie rozkwitu belgijskiej sztuki awangardowej był asystentem Jefa Verheyena, Paula Van Hoeydoncka i Vic Gentils. W tym okresie zajmował się głównie malarstwem i performancem. W 1970 roku został zaproszony na Biennale w Wenecji razem z Verheyenem i Güntherem Ueckerem. I tam wykonał pierwszą ze swoich znanych akcji. Otóż robił gipsowe odlewy nosów napotkanym artystom (podobno jedynym, który mu tego odmówił był Salwadore Dali, który obawiał się o swoje wąsy).
Znaną z mediolańskiego fresku kompozycję odtworzył poprzez białe sylwetki otaczające wirtualny stół, którego tak naprawdę nie ma. Tak samo zresztą jak brakuje i postaci ludzkich, jeśli już chodzi o szczegóły. A co mamy? Duchy. Aby je uzyskać Szukalski odział każdego modela w płótno nasączone gładzią murarska i ustawił ich na podobieństwo Ostatniej Wieczerzy. Kiedy gładź wyschła, model usunięto, pozostawiając sztywny całun, który go otaczał. Następnie artysta powlókł figury włóknem szklanym, aby uodpornić je na działanie pogody.
Wkrótce do Ostatniej Wieczerzy dołączyły kolejne instalacje, do powstania których zaprosił znajomych twórców. I tak można dzisiaj zobaczyć na pustyni w Goldwell Open Air Museum Ghost Rider, Desert Flower, Lady Desert: The Venus of Nevada (dr. Hugh Heyrman), Icara (Dre Peeters), Tribute to Shorty Harris (Fred Bervoets) czy Sit Here! (Sofie Siegmann). Teren poniżej Daylight Pass, tuż za miastem duchów Rhyolite jest pełen groźnych, zakapturzonych postaci, które uderzająco przypominają samą Śmierć...
Ostatnie dni swego życia Szukalski przeżył w hospicjum w Middelheim. Miał raka płuc. Kierownictwo placówki zaoferowało mu możliwość wykonania ostatniej rzeźby z gipsu i poliestru, do czego zabrał się wraz z serdecznym przyjacielem Fredem Bervoetsem. Zdążył, ukończył ją wczesnym wieczorem w niedzielę 18 stycznia. Zmarł dokładnie tydzień potem. Jest to wariant jego duchów. Można zobaczyć ją w parku w Middelheim. Nosi tytuł Dialog.
Niedawno Verbeke Foundation z Kemzeke wydało opracowanie twórczości tego zapomnianego artysty. Jest to pokłosie niedawnej wystawy jego prac (LINK).
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
Nie miał on na imię Albert? :P
OdpowiedzUsuńBarsta - tak jest - no przecież tak napisaliśmy :))))
Usuń:)
Usuń