Paryska malarka Francine Van Hove (ur. 1942 r. której pełne CV jest TUTAJ) maluje młode, półnagie kobiety. Jej prace odznaczają się doskonałym warsztatem malarskim, ich stylistyka według krytyków sztuki, twórczość włoskich malarzy renesansowych i flamandzkich. Choć według nas raczej nawiązuje do klasycystycznych obrazów Jean-Auguste-Dominique Ingresa (LINK).
W każdym razie podobnie jak jej wielcy poprzednicy korzysta z modelek, które w określonej pozycji muszą wytrzymać trwającą godzinami sesję… Gdy dodamy, że Francine jest bardzo płodną artystką (wykonała ponad 400 obrazów, a także liczne rysunki i pastele), daje to pojęcie, ile czasu poświęca ona na swoją pracę.
A może to tylko pozory? Może niczego nie strzegą? A tylko leniwie i bezmyślnie patrzą, przekonane o swojej urodzie. Bo Francine wybiera na modelki osoby o nieskazitelnej skórze, regularnych rysach, pięknych gęstych włosach i klasycznej figurze… Te perfekcyjne postaci na pewno wypełniają zadanie postawione przez artystkę – koją i poprawiają nastrój. Na pierwszy rzut oka. Bo już na drugi niepokoją. Piękne lalki zdają się być bowiem skupione wyłącznie na sobie, nieczułe na smutek innych…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz