W haskim muzeum Mauritshuis znajduje się obraz, który od swego powstania fascynuje i wpływa na wyobraźnię każdego, kto przekroczy progi tej niewielkiej galerii. Napisana w 2013 roku przez Donnę Tartt książka jeszcze wzmogła zainteresowanie malowidłem (obraz zdobi okładkę i odgrywa kluczową rolę w powieści). Należy jeszcze uściślić, że nie jest to jedyne dzieło przyciągające turystów do Mauritshuisa, bo przecież wisi w nim słynna Dziewczyną z perłą Johannesa Vermeera.
Lecz to Szczygieł Carela Fabritiusa przykuwa uwagę. Obraz, a w zasadzie obrazek, z racji jego niewielkich rozmiarów, raptem 33 x 22 cm, prawdopodobnie był częścią pokrywki do ozdobnego pudełka, bo malarz zanim zaczął studiować malarstwo był stolarzem. Urodzony w małym holenderskim miasteczku Middenbeemster Fabritius był synem nauczyciela, malarza amatora. U niego to młody Carel pobierał nauki, zanim w wieku ok. 14 lat został przyjęty przez Rembrandta.
Szybko stał się jednym z najzdolniejszych uczniów mistrza. I dobrze mu się wiodło. Ożenił się i miał dzieci, ale wkrótce jego żona i potomstwo zmarło z nieznanych przyczyn. Tragedia spowodowała powrót malarza do rodzinnego domu... w którym widać wyleczył złamane serce, bo w 1650, w wieku 28 lat, ożenił się ponownie i przeniósł się do Delft, rodzinnego miasta swojej żony.
I znów życie Fabritiusa nabrało tempa, malował i dostawa zlecenia. Jego obrazy zdobywały uznanie, bo tworzył odmiennie od innych artystów, nie stosował ciemnego tła, doskonale potrafił posługiwać się światłem i nadawał swoim pracom głębię emocji.
Szczygła namalował w 1654 roku. Miał wtedy 32 lata. Pewnie nawet nie przypuszczał, że będzie to jego ostatni obraz. 12 października 1654 zarządca prochowni w Delf, w której przechowywano ponad 80 ton prochu wszedł z latarnią do piwnic, aby pobrać próbkę substancji do kontroli. Po tym już była tylko eksplozja. Praktycznie całe miasto wyleciało w powietrze. Detonacja była tak wielka, że słyszano ją nawet na oddalonej o 150 km wyspie Texel. Ponad 500 domów uległo zniszczeniu lub uszkodzeniu ale cudem zginęło tylko 22 mieszczan. Wśród nich był Carel Fabritius.
Z wybuchu ocalało jedynie jego 12 obrazów. Wśród nich Szczygieł. Nie wiadomo, gdzie obraz znajdował się w momencie eksplozji. W XIX wieku znalazł się w posiadaniu duńskiego szlachcica mieszkającego w Brukseli. To tam, w dużej mierze zapomniany, nieznany obraz Fabritiusa, został odkryty przez francuskiego marchanda Teofila Torre, który odtąd go kupił, już się z nim nie rozstawał. Podobno umarł wpatrując się w obraz... Muzeum Mauritshuis kupiło obraz na aukcji 1896 roku.
Szczygieł namalowany jest zgodnie z panująca w XVII wieku modą trompe l'oeil, sposobem malowania, który nieruchomym obrazom nadawał wrażenie przestrzenności, życia i realności. Jasne tło obrazu nadaje mu głębi, a wrażenie puszystości piórek sprawia, że ptaszek za chwilę zeskoczy z patyczka...
Jak już wspomnieliśmy, na dzień obecny malarzowi przypisuje się 12 prac. Ale oczywiście naukowcy skrupulatnie badają spuściznę po Rembrandcie, doszukując się w niej prac jego uczniów, także Fabritiusa. I tak pracownicy National Gallery w Londynie zbadali obraz wyobrażający Tuszę wołu, będący własnością York Art Gallery. I doszli do wniosku że prawdopodobnie autorem malowidła jest Carl Fabritius. Obraz ten wywarł wpływ na innego twórcę, na Francisa Bacona, (pisaliśmy o nim TUTAJ), który zafascynowany Ukrzyżowaniem Alonso Cano widział w nim pewne analogie z płótnem Fabristiusa.
Nasze rozważania o Szczygle niech jednak zakończy trailer ekranizacji książki Donny Tartt, do którego muzykę napisał Trevor Gureckis.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz