wtorek, 14 czerwca 2022

Obrazy Raymonda Daussy: nasycone emocjami abstrakcje

Raymond Daussy (1918-2009), określany czasem jako Cień, który Znalazł Swojego Człowieka, jest jednym z tych zapomnianych malarzy, którzy żyli w trudnych czasach wierząc mimo to w szlachetny wpływ Sztuki


Urodzony we Francji, w roku zakończenia Wielkiej Wojny, dorastał w latach 30 XX wieku, w okresie rozwoju marksistowskiego i narodowego socjalizmu, kapitalistycznej demokracji i totalitaryzmów zarówno komunistycznego, jak i nacjonalistycznego. Raymond dał się uwieść w latach 40 szczytnym hasłom Francuskiej Partii K.



Komunistycznej, bo cóż mógł wiedzieć o tępym obliczu najpierw leninowskiego a potem stalinowskiego reżimu? Informacje o gułagach, ofiarach głodu i sowieckiej urawniłowki nie przedostawały się wówczas na Zachód, który zresztą i tak nie chciałby o nich usłyszeć, podobnie jak nie chciał przyjąć do świadomości przenoszonych z narażeniem życia wiadomości o potwornych obozach koncentracyjnych w Niemczech… Ale to było podczas II wojny światowej a wcześniej artysta chodził do szkoły w Rouen, gdzie zaczął malować pejzaże.  Potem w wieku 20 lat został przyjęty do École des Beaux-Arts w Paryżu i odkrył w salach Luwru włoskich malarzy wczesnego renesansu, takich jak Andrea Mantegna, Antonello da Messina i Paolo Uccello. I wtedy znów wybuchła wojna. Młody artysta trafił na front, gdzie szybko dostał się do niewoli. Udało mu się z niej uciec, przedostać do Paryża i wynająć pracownię na Montmartrze. Znów mógł poznawać twórczość dawnych mistrzów  takich jak  jak Altdorfer, Grünewald, Dürer, Crivelli i Friedrich.





W 1945 poznał jeszcze Édouarda Jaguera i surrealistów, którzy malowali także podczas niemieckiej okupacji. Zainteresował się twórczością Maxa Ernsta, Lionela Feinigera i Roberto Matty. Przy wsparciu Alfreda Courmesa pierwszy raz pokazał swoje prace na wystawie w Maison des Beaux-Arts, zdobywając bardzo pochlebną recenzję Jaguera. Został więc zauważony, a sam André Breton wysłał mu zaproszenie do udziału w Exposition Internationale du Surréalisme w Galerie Maeght w 1947 roku… Jednak po wielu latach on sam i jego prace zostały zapomniane.





Rewolucyjne poglądy przeszkodziły mu w malowaniu nasyconych emocjami abstrakcji. Wykonywał pejzaże miejskie, które wydają się opuszczone, mimo obowiązkowej obecności ludzi na nich. Jednak choć Daussy wydaje się być zafascynowany sztuką wczesnego renesansu, bez wahania odrzuca zasady klasycznej perspektywy, wprowadzając w to miejsce niepewny, subiektywny świat zrodzony w jego wyobraźni, w którym  człowiek spotyka swój cień aby wymienić z nim myśli. Albo ukazuje moment niejako wycięty z jakiejś większej opowieści, zatrzymany w czasie, lecz wydawałoby się że kluczowy. Albo może raczej mający swe źródła tylko w głowie artysty? A tak naprawdę obiektywnie nieistniejący. Gdzie więc leży granica pomiędzy tym, co sobie wyobrażamy a emocjami, które wręcz zmuszają do ekspresji? Daussy nam tego nie narzuca, chce abyśmy sami to ustalili, on tylko proponuje nam swój punkt widzenia. To tak samo jak my. Również niczego nie narzucamy a tylko proponujemy…

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz