wtorek, 18 kwietnia 2023

Panorama w sztuce, czyli od Roberta Barkera do Jana Styki

Słowo panorama jest obecnie często używane. Na jego popularność ma wpływ rozwój telefonii komórkowej, za pomocą której można robić szeroko kadrowe zdjęcia. Ale samo słowo jest bardzo stare. Pierwszy raz w Europie użył go irlandzki malarz Robert Barker w 1792 roku, określając w ten sposób swoje dzieło, czyli obraz z widokiem Edynburga umieszczony na cylindrycznej powierzchni Sali wystawowej.  Barker specjalnie w tym celu – prezentacji długich płócien - wzniósł ceglaną rotundę na Leicester Square w Londynie, którą nazwał Panorama. Aby zobaczyć znajdujący się wewnątrz pejzaż, trzeba było zapłacić na wejście do niej, na centralną platformę pod świetlikiem, wokół którego Baker umieścił ogromne obrazy, które stwarzały iluzję prawdziwego krajobrazu.

 

Sukces Panoramy Barkera był początkiem serii innych panoram. Pierwotnie przedstawiały one scenerię miejską, ale później tematem tego typu obrazów stały się głównie sławne bitwy. Na przykład syn Roberta Barkera, Henry Aston Barker, stworzył kilka panoram bitew Napoleona Bonaparte.

Takie panoramy wymagały jednak zaangażowania całego zespołu artystów.  Jedni malowali pejzaż, inni ludzi, jeszcze inni niebo. Poszczególni twórcy nawet podróżowali do miejsc, w których rozgrywały się wydarzenia i szkicowali sceny na miejscu. Panoramy te były następnie eksponowane w specjalnie zbudowanych w tym celu okrągłych lub sześciokątnych budynkach zwanych cykloramami, które wkrótce stanęły we wszystkich większych miastach europejskich i amerykańskich. I co ciekawe, repertuar w nich wymieniano co pewien czas, tak na przykład w latach 1793-1863 w Museum of London wystawiono do 126 panoram.



Oczywiście nie każdy malarz tworzył panoramy. Tak naprawdę zajmowało się tym niewielu twórców. Najwięcej ich wykonał Rosjanin Franciszek Aleksiejewicz Roubaud, jego dwa najbardziej znane dzieła to Panorama Sewastopola (utworzona w 1905 r.), przedstawiająca oblężenie Sewastopola, oraz Panorama Borodino (utworzona w 1911 r.), przedstawiająca bitwę pod Borodino.

Panorama Sewastopola ma 14 metrów wysokości i 115 metrów długości i przedstawia atak wojsk na Bastion Kurgana Malachowa w 1855 roku w czasie oblężenia Sewastopola podczas wojny krymskiej. Obraz został ukończony po trzyletnich badaniach historycznych, oględzinach pola bitwy i rozmowach z żyjącymi weteranami.  Do niedawna można go było oglądać w Sewastopolu na Ukrainie. Panorama Borodino, przedstawia bitwę pod Borodino, która miała miejsce w 1812 roku podczas francuskiej inwazji Napoleona na Rosję. Obraz ma 15 metrów wysokości i 115 metrów długości.

Najstarsza znana zachowana panorama została ukończona w 1814 roku przez Marquarda Wochera i jest wystawiona w zamku Schadau. Przedstawia przeciętny poranek w szwajcarskim mieście Thun. Inną bardzo starą panoramą jest Panorama Salzburska z 1829 r. Została namalowana przez Johanna Michaela Sattlera i znajduje się w Muzeum Salzburskim w Austrii.

Niektóre Panoramy nie tylko ukazują dramatyczne momenty historyczne ale same doświadczyły również tragicznych losów, przykładem tego rodzaju są polskie panoramy wykonane przez zespół malarzy, wśród których największy udział miał Jan Styka. Jedna z nich – Panorama Racławicka (1894) została pierwotnie umieszczona we Lwowie (obecnie Ukraina), w druga, Golgota (1896), w Warszawie.

 

Panorama Racławicka, która obecnie eksponowana jest we Wrocławiu ściąga tłumy turystów, jednak mało kto zna zawirowania losu których doświadczył ten ogromny obraz o wymiarach 114 m x 15 m. Panoramę udostępniono we Lwowie w 1894 r., w stulecie bitwy, którą przedstawia. Na wernisażu był cesarz Franciszek Józef I i tylko w pierwszym roku rotundę z obrazem zwiedziło ponad 200 tys. osób. Aby ułatwić dojazd do panoramy, w mieście zbudowano linię tramwaju elektrycznego, pierwszego na terenie Polski. Ciężkie chwile nastąpiły krótko po zajęciu Lwowa przez Sowietów w 1939 r. ale prawdziwa katastrofa miała miejsce w kwietniu 1944 r. kiedy podczas kolejnego bombardowania miasta przez lotnictwo Armii Czerwonej dwie bomby wpadły do rotundy. Na szczęście jedna z nich nie eksplodowała. Fragmenty zburzonego dachu spadając uszkodziły malowidło i zniszczyły prawie całą aranżację przedpola. Zaraz po tym zdarzeniu zespół wolontariuszy zdjął ogromne płótno, które następnie zostało zwinięte i zabezpieczone. Do dzisiaj nie wiadomo w jaki sposób kilkutonowy walec płótna przeniesiono do klasztoru OO. Bernardynów. Po wojnie, dla uspokojenia nastrojów polskiego społeczeństwa, obraz został przetransportowany do Polski. I trafił do magazynu Muzeum we Wrocławiu, gdzie przeleżał ponad 50 lat…


 

Trzeba było zrywu Solidarności aby ostatecznie zbudowano budynek rotundy i wyeksponowano  w nim panoramę w 1985 r.  W dwa lata od otwarcia rotundy (projekt pawilonu autorstwa Ewy Dziekońskiej i Marka Dziekońskiego) obraz obejrzało milion osób. Czemu tak długo zwlekano z jego pokazaniem? Bo jest na nim utrwalony zwycięski przebieg bitwy pod Racławicami, która została stoczona w czasie insurekcji kościuszkowskiej pomiędzy siłami polskimi pod dowództwem Tadeusza Kościuszki a wojskami rosyjskimi.


Jeszcze dziwniejsze dzieje miała druga z panoram Jana Styki: Namalowana w 1896 roku we Lwowie, uznawana za największy na świecie religijny obraz (60x15 m), ukazuje chwile przed Ukrzyżowaniem Chrystusa na Golgocie. Obraz powstał po uprzednim dokładnym przygotowaniu autora do prac. Jan Styka nawet udał się aż do Jerozolimy aby dokładniej zapoznać się z topografią terenu.  Rok później malowidło przewieziono do Warszawy i wyeksponowano w wybudowanej specjalnie w tym celu Rotundzie, która stanęła w samym centrum miasta, przy Krakowskim Przedmieściu. W 1904 roku wielkie płótno - wraz z innymi dziełami Styki - zostało wysłane za ocean. Celem była wystawa światowa w amerykańskim St. Louis. Ale w tym mieście nie było dla niej odpowiedniego budynku, pozostała więc zdeponowana w urzędzie celnym w Nowym Jorku. I to, paradoksalnie, ją uratowało. Już po zamknięciu wystawy w St. Louis wybuchł pożar, obrazy Styki spłonęły. Malarz, rozpaczający po stracie dorobku i zmęczony procedurami celnymi zostawił swoje największe dzieło w USA. W 1911 roku urząd celny w Nowym Jorku wystawił obraz na licytację na której został kupiony za bardzo niską cenę… Pojawił się jeszcze w Chicago Opera House, potem jednak został zapomniany, schowany gdzieś w chicagowskim magazynie.


Minęło 40 lat. Dzieło zakupił Hubert Eaton - przemysłowiec, miłośnik sztuki i, co istotne, twórca Forest Lawn Memorial Park w Glendale, na przedmieściach Los Angeles w Kalifornii. Zachwycił się Panoramą Golgoty i postanowił ją wyeksponować.  W tym celu wzniósł w Forest Lawn za półtora miliona dolarów specjalny budynek w stylu neogotyckim, z fasadą wzorowaną na katedrze w Orvieto The Hall of Crucifixion-Resurrection, w którym przy pomocy młodszego syna Jana Styki, Adama, również malarza, umieścił obraz poddając go renowacji. Uroczyste otwarcie miało miejsce w 1951 roku w Wielki Piątek. Od tamtej pory Golgota pokazywana jest niczym spektakl:  widzowie zajmują miejsca w amfiteatralnej sali, w której obraz skrywa kurtyna. Potem rzucane są snopy światła na wybrane część obrazu, a całość ilustruje muzyka.


Jan Styka nigdy nie dowiedział się o losach dzieła z którym był najmocniej związany emocjonalnie. Od 1900 roku zamieszkał w Paryżu, potem we Włoszech, gdzie zmarł w kwietniu 1925 roku. Najpierw został pochowany we włoskim Verano, aby po latach spocząć obok swojego syna Tadeusza na cmentarzu Forest Lawn Memorial Park. Los chciał, że niedaleko, podziwianej do dziś, Golgoty...

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz