Zawsze było wiadomo o jego istnieniu, lecz nigdy nie pokazano go publiczności, nawet gdy go odkryto i potwierdzono autorstwo w 1963 roku. I od soboty 23 listopada wreszcie nadszedł ten moment: w końcu można zobaczyć Portret prałata Maffeo Barberiniego pędzla Caravaggia! Dzieło zostało wypożyczone z prywatnej kolekcji i wyeksponowane w Palazzo Barberini gdzie pozostanie do 23 lutego przyszłego roku.
Obraz naprawdę warto zobaczyć, bo jest niezwykle rzadkim dziełem. Caravaggio namalował wprawdzie wiele portretów, ale prawie wszystkie uległy zniszczeniu lub zaginięciu. Płótno wypełnia więc lukę w naszej wiedzy o artyście, odsłaniając mało znane oblicze jego twórczości. Obraz został wykonany techniką olejną na płótnie i przedstawia (zgodnie z tradycją) prałata Maffeo Barberiniego (1568-1644), przyszłego papieża Urbana VIII. Malarz pokazał go siedzącego ukośnie w fotelu, czyli w trzech czwartych, do kolan, zwróconego w lewo i ubranego w białą tunikę i zielonkawą togę (subtaneum) oraz czarną piuskę.
Maffeo jest młody, zniecierpliwione spojrzenie, półotwarte usta i ponaglający gest prawej ręki, jakby wydającej rozkaz komuś spoza obrazu, zdradzają energiczny charakter przyszłego papieża. Lecz czasie malowania portretu Maffeo dopiero wkraczał w świat. Właśnie powierzono mu ważną misję, funkcję nuncjusza papieskiego na dworze króla Francji Henryka IV, o czym świadczy ściskany w ręku list i zwój dokumentów podświetlony od dołu, zresztą jak cała postać. Wiązka światła rozjaśnia zresztą jeszcze twarz, rzucając bliki na fałdy sukni i odbija się od neutralnego w barwach tła. Obraz pochodzi krótko sprzed 1605 roku, co potwierdza styl malarski, brak charakterystycznego dla Caravaggia tenebryzmu. Młody, bo trzydziestoletni prałat, dopiero co skończył wówczas studia prawnicze i przyjął święcenia kapłańskie, jego pasją jest poezja…
A cóż zdarzyło się wówczas na świecie? Henryk IV ogłosił edykt nantejski i szykował się do ślubu z Marią Medycejską, Filip III został królem Hiszpanii i Portugalii, wojska króla polskiego Zygmunta II Wazy zajęły Sztokholm… A zatem jak widzimy dynamizm na portrecie jest jak najbardziej usprawiedliwiony. Choć jeszcze sam Maffeo nie przypuszczał, że za dobre kilkanaście lat zostanie wybrany na papieża i zostanie mecenasem artystów. To jemu zawdzięczamy koncesję św. Piotra w Rzymie, dzieła Giovanni Lorenzo Berniniego, Pietro da Cortony czy Carlo Maderny. Wybudował potężną barokową rezydencję rodową przy Quattro Fontane i rozpoczął budowę rezydencji papieskiej w Castel Gandolfo. Wykończył i konsekrował nową bazylikę watykańską… Pszczoły z herbu Urbana VIII widnieją w wielu miejscach Wiecznego Miasta. Zatem powrót portretu do Palazzo Barberini jest niemal jak powrót Maffeo Barberiniego do domu.
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz