czwartek, 13 sierpnia 2020

Punk rock: brzydota jest nieograniczona w swoich możliwościach, czyli o estetyce antykonwencjonalnej

W każdym stuleciu filozofowie i artyści dostarczali definicję piękna, a dzięki ich dziełom da się odtworzyć historię idei estetycznych. Ale z brzydotą stało się inaczej. Przez większość i przez wieki była uważana za przeciwieństwo piękna, lecz nikt nigdy nie poświęcił jej żadnej obszernej rozprawy, oprócz przelotnych wzmianek w pracach marginalnych napisał w eseju Historia Brzydoty (ang.: On Ugliness, wł.: Storia della bruttezza) (LINK) Umberto Eco i skonkludował: Piękno ogranicza kanon, a brzydota jest nieograniczona w swoich możliwościach.

Pisarz swoje przemyślenia ogłosił w 2006 roku, zaś w roku 2008 Malcom McLaren (manager Sex Pistols) podsumował działalność legendarnego zespołu tymi słowami: Uczyniliśmy brzydotę piękną (LINK). Zdanie to jest doskonałą definicją muzyki i w ogóle filozofii punk. Do czasu wybuchu rewolucji muzycznej na przełomie  lat 70. i 80. brzydota była jednoznaczna z wykluczeniem. Aż tu nagle punk wprowadził estetykę antykonwencjonalną, w której odrzucał piękno i elegancję. W ich miejsce umieścił kult brzydoty, który zerwał z tradycyjną, zachodnią ideą piękna. Punk zaczął oznaczać zgromadzenie pięknych dziwaków czy raczej dziwaków pięknych inaczej, których sama obecność i wygląd sugerowały emocje i niebezpieczeństwo.
 
Trzeba wyjaśnić w tym miejscu, iż słowem punk, w którym w XVI wieku w Anglii określano osobę z marginesu, prostytutkę (LINK), w końcu XX wieku zdefiniowano skojarzenie z bezwartościowością, pustą i bezużyteczną osobą, za jaką uważano  w latach 70. młodego człowieka z klasy średniej i  różnych, innych odmieńców, często ze szkół artystycznych. To oni zaczęli świadomie używać swego brzydkiego ciała jako środka ekspresji. Noszone przez nich podarte koszule i dżinsy trzymające się na agrafkach i łączone łańcuchami, buty wojskowe i czarne worki na śmieci, farbowane długie włosy postawione na sztorc (tworzące irokeza, o którym pisaliśmy LINK) wyróżniały ich z pośród nudnego, ustabilizowanego społeczeństwa.

Niezależnie od tego, czy punki chciały wywołać odruch odrazy, czy nie, ich groteskowe ciała były postrzegane przez innych jako obelga. Sami też przedstawiali się groteskowo w swoich piosenkach. A, że postać potwora często przewija się w powojennej kulturze popularnej, zwłaszcza w horrorze i science fiction, nic dziwnego, że potwory zajęły także poczesne miejsce w ikonografii punkowej. Wszystko to zaś na dobre zaczęło się gdy John Lydon i John Simon Ritchie, bardziej znany pod nazwą Sid Vicious, zostali zagadnięci przez McLarena w sklepie odzieżowym SEX czy nie zgodziliby się przystąpić do zespołu muzycznego... Tak powstał Sex Pistols, podczas koncertów którego Lydon wrzeszczał i wykręcał ciało w karykaturalnych pozach. Tak naprawdę nie umiał śpiewać w tradycyjnym tego słowa znaczeniu, ale jego krzyki i zniekształcenia melodii nadały zespołowi wyjątkowe brzmienie. Członkowie grupy wykonywali muzykę opartą na szybkim rytmie, bardzo głośną, ale bez melodii i harmonii. Byli czystym hałasem, który jednak znalazł drogę do serc i umysłów młodego pokolenia Brytyjczyków.

Brutalny, brudny i zbuntowany wizerunek Sex Pistols przemówił do tej grupy niezadowolonej młodzieży, która czuła, że nie ma przyszłości w trudnych warunkach czasu kryzysu gospodarczego. Debiutancki album z 1978 roku, Never Mind the Bollocks Here's the Sex Pistols, wprowadzili do świata muzyki zasadę Do It Yourself, według której nie trzeba mieć żadnego muzycznego doświadczenia, aby założyć zespół i grać, bo liczy się tylko to, że ma się coś do powiedzenia, oczywiście bez autocenzury.

Podczas występu Sex Pistols w 1978 roku w Great Southeast Music Hall w Atlancie w stanie Georgia, Rotten tak odniósł się do reakcji tłumu na pojawienie się zespołu: Możecie przestać się na nas gapić, jesteśmy brzydcy i wiemy o tym. Pragnienie Sex Pistols, podobnie jak innych ówczesnych zespołów punkowych, by być odmiennym od reszty społeczeństwa, doprowadziło do rozkwitu poczucia piękna indywidualnego. Brytyjska grupa dała pewność siebie swoim fanom. Utwierdziła ich w tym, że mogą nosić to co chcą, zachowywać się tak jak chcą, i żyć tak jak chcą. Najważniejszą wartością stała się dla subkultur tamtego okresu indywidualność. W rezultacie sztuka punk była celowo brzydka, by wywołać szok i uczucie obrzydzenia. 


Podejście to przypomina ruch artystyczny z początku XX wieku, którym był dadaizm. Paradoksalnie bunt sztuki punk doprowadził to do stworzenia odrębnej estetyki opartej na asymetrii i na chaosie.  Otworzyło to drogę kolejnym muzykom, którzy ośmielili się wyrazić publicznie swoje emocje, mimo braku umiejętności gry na instrumentach. 

Wśród nich byli Joy Division...

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz