wtorek, 19 stycznia 2021

Jakub Schikaneder: obrazy ludzi nieszczęśliwych

Obrazy czeskiego malarza Jakuba Schikanedera (1855-1924) wypełniają postaci ludzi nieszczęśliwych. Wszystkie malowidła mają ten szczególny nastrój, który trudno wyrazić słowami. Zatopione są w gęstej i nieprzeniknionej mgle a oświetla je jesienny zachód słońca zabarwiony smutkiem. Patrząc na nie  wydaje się, że poranek nigdy nie nadejdzie i na wieki zapanuje mrok nocy rozproszony jedynie żółtawym światłem latarni ulicznej… 




Tematem prac jest śmierć. Nawet widoki jesieni od tego nie odbiegają, bo przecież ta pora roku zapowiada zimę, czyli kres roku i śmierć natury, gdy najmocniej dostrzega się okrutną rzeczywistość istnienia. Jeśli artysta nie malował pejzaży, to ukazywał na swoich płótnach los ludzi biednych i samotnych, zapomnianych i poniżanych, starych i kruchych, młodych i - martwych. Z tematyką współgra stosowana przez niego paleta barw złożona z różnych tonów szarości, koloru mgły i popiołu, zestawionych z ze złamaną bielą przechodzącą w pomarańczowe odcienie płomienia świecy, latarni lub zachodzącego słońca.





A przecież życie Jakuba Schikanedera – patrząc z boku – było udane. Urodził się w rodzinie urzędnika celnego, w Pradze. Od dziecka zdradzał talent zarówno do malarstwa jak i muzyki, jego stryjem był przecież Emanuel Schikaneder autor libretta Czarodziejskiego fletu Wolfanga Amadeusza Mozarta. Jakub miał zaledwie piętnaście lat, kiedy rozpoczął studia na Akademii Sztuk Pięknych w Pradze, gdzie wyróżniał się talentem. Potem pobierał nauki w Paryżu i Monachium (o innych monachijczykach pisaliśmy TUTAJ, TUTAJ, TUTAJ  i TUTAJ. A jednak… Po powrocie do Pragi malował głównie ciemne zaułki tego miasta zanurzone w dusznej atmosferze smutku, obnażając w ten sposób melancholijny stan swojej udręczonej duszy. Żył samotnie i prawie nie przyjmował gości. Jeśli nie malował to grał na fisharmonii. Czasem podróżował nad Adriatyk lub na niemiecką wyspę Helgoland... Zmarł podczas gry na instrumencie.





W jednej z biografii artysty ktoś zacytował myśl kompozytora Rabindranatha Tagore: Śmierć nie gasi światła; to tylko zgaszenie lampy, bo już nadszedł świt. Zdanie to najlepiej wraża nostalgiczny nastrój prac Schikanedera. I podsumowuje także jego życie.

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz