W sieci istnieje wiele recenzji drugiej płyty norweskiego tria Bel Canto, którą dziś przypominamy u nas. Są one jednak dość powierzchowne, zatem pora na naszą.
Zespół określa się jako post-Cocteau Twins, przywołuje się klimaty 4AD czy Clan of Xymox. Trudno się z takimi opiniami zgodzić, bowiem Bel Canto stworzyli własny styl. Wystarczy spojrzeć na instrumentarium, gdzie poza syntezatorami, używają też gitar czy np. skrzypiec.
Trio na swojej stronie (TUTAJ) przyznaje się, że rzeczywiście od nich zaczęła się norweska elektronika, a pośród swoich ulubionych zespołów z tamtego czasu podają Royskopp.
Pochodzą z Tromsø w północnej Norwegii, a zostali założeni przez Nilsa Johansena i Geira Jenssena w 1985 roku. Zaledwie 20-letni Nils miał silne podstawy muzyczne - dziesięć lat uczył się gry na skrzypcach. Muzycy szukali śpiewającej dziewczyny, a kilka miesięcy później odkryli bardzo młodą - szesnastoletnią wówczas Anneli Drecker, ta z kolei posiadała doświadczenie w śpiewaniu chóralnym, co zresztą słychać na albumie.
Zespół znalazł zainteresowanie niezależnej belgijskiej wytwórni Crammed Discs, którą znamy choćby z płyt Minimal Compact, czy Tuxedomoon. Tam wydali swój debiut White Out Conditions w 1987 roku, a Birds of Passage, w w 1989. Ten ostatni album uważa się za kanon tzw. brzmienia Tromsø.
Album naszym zdaniem jest trudny do zakwalifikowania, między innymi przez wokal Anneli. Rzeczywiście gdzieś w tle widać ten chóralny sznyt, natomiast znakomity głos, jak i własny, niepowtarzalny styl, stawiają jej wokale obok takich doskonałości jak Elizabeth Frazer, czy Lisa Gerrard.
Album promował tytułowy utwór, i tutaj można się spierać, bowiem na płycie jest kilka lepszych piosenek, choć ta w pełni pokazuje niesamowite możliwości wokalne Anneli...
Całóść otwiera Intravenous i jest to dość dziwne otwarcie. Szybko natomiast pojawia się znakomity refren i już jesteśmy w domu. Narratorka prosi o pomoc w przejściu na ciemną stronę życia, by wślizgnąć się w wieczność...
Po nim tytułowy Birds of Passage, być może nie jest doskonały, bo brak jako jego współautorki Anneli. Piosenka opisuje wyrwanie się spod jarzma tyrana, uwolnienie z toksycznego związku. The Glassmaker to zaskoczenie jeśli chodzi o wokal, który wyraźnie kieruje się w strony absolutnie orientalne. Tutaj rzeczywiście śpiew imituje instrument, co znamy z płyt 4AD i wspomnianych powyżej wokalistek.
A Shoulder to the Wheel to pierwsze arcydzieło... Drecker jest tutaj autorką tekstu i współautorką muzyki. Piosenka to hymn nawołujący do podniesienia się po upadku.
Po nim jest utwór, który powinien promować album. Podniosły, majestatyczny i niesamowity Time Without End to moment płyty po którym trudno będzie by cokolwiek zabrzmiało lepiej. No i ten niezwykle poetycki tekst, kojarzy się chyba jedynie z arcymistrzowstwem, jakiego Brendan Perry dokonał w Severance...
Nadzieja mierząca czas bez końca
Możesz być jak słońce
Piękna jak sen
Niewinna jak dziecko
Bohaterska i odważna
Jak królowie i wojownicy z legend
Oto czeluść twojej najskrytszej duszy
Minotaur chodzący w niekończącej się rozpaczy
Mityczny jak sen
Niewidoczny jak delikatny powiew wiatru
Ale wciąż w twojej fantazji
To wszystko będzie prawdziwe
Pokażę ci, kim jesteś
Wyposażę cię w palące pragnienie
Oyster to kompozycja Anneli w której znowu demonstruje nam swoje możliwości. Piosenka jest o ujawnianiu tajemnic. Continuum ma bardzo ciekawą strukturę, i może nieco zbyt mocno wysunięte na pierwszy plan instrumenty perkusyjne. Co ciekawe, śpiewany jest w języku hiszpańskim...
Po nim Dewy Fields i znowu wracamy na kolejny pik tego albumu! O ile Time Without End jest majestatyczny, to ten utwór tym bardziej, i co ważne, zaskakuje niezwykle rozbudowane instrumentarium. Chwilowo operowe wokale nadają mu absolutnie niesamowity klimat...
Idź, idź szukać i znajdź
To na co liczysz
Przyjdź, skarb jest twój
Kończy Ci się czas
Kiedy nadchodzi poranek
Twoje marzenia są realne
Na polach rosy
Twój ślad jest pozostawiony gdzieś hen w tyle
Tak bardzo mało czasu, tak bardzo mało nadziei
Tęsknisz za kimś
Podczas gdy pada deszcz
Szukasz, szukasz kogoś
Przekraczasz pola rosy
Idziesz po lesie
Jest ktoś, kto nadrabia zaległości
Czuwają nad tobą
Utrzymując w cenny sekret w tajemnicy
Twój skarb jest twoim wrogiem
Po nim znowu jesteśmy na szczycie możliwości zespołu. Tym razem The Suffering napisany przez Drecker i Jennsena.
Mój smutek jest głęboki,
Moje dni są zaćmione
Pukaj do moich drzwi
Powiedz, że będziesz mój
I zostań ze mną na zawsze
Ponieważ nic nie może odrodzić mojej duszy
Byłabym szczęśliwa, wiedząc
Bo czułam się tak bezpiecznie, kiedy spojrzałam ci w oczy
Myliłam się, ale teraz jestem pewna
Nadal cię kocham
Ale cicho w środku
Wiem, że moje uczucia nie zmienią twojego zdania
Więc co mam zamiar zrobić
Oddałam ci wszystko
Cierpię z powodu bolesnych ciosów
Czy to będzie trwało wiecznie?
W porządku, nie będę płakać
Łzy nie pomogą mi znaleźć przyczyny
Dlaczego nagle zniknąłeś mi z oczu
Myliłam się, ale teraz jestem pewna
Nadal cię kocham
Ale cicho w środku
Wiem, że moje uczucia nie zmienią twojego zdania
Album kończą doskonały Picnic on the Moon, Look 3. Oba są bardzo dobre, jak i cała płyta, którą można polecić nostalgikom, i której nie da się inaczej ocenić jak 6/6.
Bel Canto wróci jeszcze do nas z płytą, która nie mieści się w żadnej skali. Niedługo.
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
Bel Canto - Birds of Passage, Crammed Discs, 1989, tracklista: Intravenous, Birds of Passage, The Glassmaker, A Shoulder to the Wheel, Time Without End, Oyster, Continuum, Dewy Fields, The Suffering, Picnic on the Moon, Look 3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz