Balthus, a w zasadzie Baltazar Kłossowski herbu Rola alias Balthus Klossowski de Rola (1908-2001) był polskim szlachcicem z całym bagażem wad i zalet wynikających z tego faktu. Nigdy nie mówił po polsku i tylko jeden raz był naszym kraju, niemniej pochodzenie i wychowanie ukształtowało go na Sarmatę, od którego tylko tym się różnił, że nosił nie kontusze a japońskie kimona, haftowane jednak w znaki herbowe. Dla każdego, kto nie zna polskiej historii i kultury a przez to polskiego charakteru był człowiekiem pełnym sprzeczności.
Uważany za jednego z wielkich mistrzów sztuki XX wieku, Balthus jest niewątpliwie jednym z najbardziej wyjątkowych malarzy swoich czasów. Jego twórczość, różnorodna i niejednoznaczna, tyleż podziwiana, co odrzucana, niepodlegająca nowym prądom (malarz wręcz negował awangardę), prezentowała swoisty konserwatyzm. Powodem tego był może sposób edukacji malarskiej, polegający na kopiowaniu w Luwrze starych mistrzów, co doradził mu Rainer Maria Rilke. W efekcie z Balthusem nie ma półśrodków. Albo się lubi jego obrazy, albo się je nienawidzi. Artysta bez trudu posiadł umiejętność łączenia ambiwalentnych stanów: spokoju z ekstremalnym napięciem, snu z rzeczywistością, tajemnicy z codziennością i czegoś jeszcze bardziej oryginalnego: niewinności z erotyzmem. A stylistycznie łączył techniki dawnych mistrzów z pewnymi aspektami surrealizmu, choć sam odcinał się od wszelkich nurtów i stylów - w szczególności od surrealistów- uważając siebie za malarza realistycznego, czasem - religijnego. Także fotografii nie uznawał za sztukę.
Biegunowość obecna była w jego życiu zawsze. Urodził się w Paryżu, dokąd emigrowali jego rodzice: ojciec, Erich Klossowski, historyk i nauczyciel sztuki pochodzący ze średniozamożnej szlachty kurlandzkiej, i matka, Baladine Spiro, malarka, córka rosyjskich Żydów, którzy uciekli z pogromu. W Paryżu dorastał w środowisku artystycznym, bo w domu stałymi gośćmi byli czołowi przedstawiciele paryskiej bohemy: Matisse, Bonnard i Jean Cocteau a także poeta Rainer Maria Rilke, który został kochankiem jego matki… Ostatecznie jego rodzice się rozwiedli i ojciec pozostał w Szwajcarii, a Balthus wraz z matką, bratem i R.M. Rilke wyjechali do Włoch. Tam Balthus odkrył malarzy renesansu, dzieła Piero della Francesca w Arezzo i Masaccio w kaplicy Brancaccich. Gdy miał 16 lat poznał swoją przyszłą żonę, arystokratkę, 12-letnią wówczas Antoinette de Watteville. Nazywał ją Bébé, czyli Bobaskiem. Mówił o niej również słodka mała dziewczynka. Balthus i Bébé doczekali się dwóch synów - Thaddeusa (pisarza i męża Loulou de la Falaise – muzy Yves Saint Laurenta) i Stanislasa (Stasha - pisarza i muzyka, dandysa, od którego w latach 60. stroje pożyczali Bob Dylan, Jimi Hendrix i Mick Jagger i który urządzał narkotyczne wieczorki w ogrodach Villa Medici z Rominą Power, swoją ówczesną partnerką). Oboje najpierw zamieszkali w Szwajcarii, a po II wojnie światowej powrócili do Paryża. Tam Balthus zaprzyjaźnił się z Picassem i Miró, ale nadal gardził sztuką abstrakcyjną.
Picasso docenił oryginalność jego malarstwa. Podobno powiedział
Balthusowi:
Jesteś jedynym malarzem swojego pokolenia, który mnie interesuje. Wszyscy inni chcą być Picasso. Ty nie. Ale jego najlepszym przyjacielem (i najbardziej wpływowym) był pisarz i filozof
André Malraux. Gdy w 1961, został został ministrem kultury we
Francji, mianował
Balthusa dyrektorem
Akademii Francuskiej w
Rzymie. Malarz zamieszkał tam w
Willi Medici na 16 lat, a w 1962 wraz z
Malraux wyjechał do
Azji, gdzie poznał młodą japońską tłumaczkę, 19-letnią
Setsuko Ideta. Zakochał się w niej i ożenił. Miał wtedy 54 lata. Z tego związku urodziła się córka
Harumi (obecnie słynna projektantka biżuterii). Ostatnie lata spędził w ogromnym zamczysku w
Szwajcarii, w
Grand Chalet de Rossiniere, które kupił po wyjeździe z
Włoch. W tym to monumentalnym budynku z XVIII wieku, w pobliżu
Jeziora Léman, zmarł z różańcem, darem papieża
Jana Pawła II (którego odwiedził w 1988 roku) leżąc na łóżku u wezgłowia którego wisiał obraz
Matki Boskiej Częstochowskiej... Teraz w zamku mieści się
Fundacja Balthus stworzona przez
Setsuko i
Harumi (
LINK). I tu dochodzimy do sedna sprzeczności, które przenikały
Balthusa. Religie, a przede wszystkim katolicyzm były dla niego bardzo ważne. Artysta często przypominał słowa swojego ojca:
Skoro jesteś polskim szlachcicem, jesteś też katolikiem. I trzymał się tego zdania niczym busoli przez całe swoje długie życie. Mówił o sobie tak:
Jestem malarzem religijnym. Jestem głęboko wierzącym katolikiem. Uważam, że malarstwo powinno być malarstwem religijnym - inaczej nie ma racji bytu. Spójrzmy na Cézanne'a. Maluje jabłka i drzewa. To wszystko. Ale czyni to w sposób nieskończenie wysublimowany. Jeśli głęboko podziwia się naturę, nie można nie być religijnym. Malowanie tego, co ma się przed oczami, to sposób przybliżania się do boskości. Odkąd artyści przestali obserwować świat, sztuka utraciła poczucie sacrum (...) Malarstwo to inkarnacja.
...Odnoszę wrażenie, że nasz świat jest bezgwiezdny, żeglujmy ślepo w ciemną noc. Nasze prawdy mają pęknięcia, nasze pewniki mają szczeliny, a nasze dusze są porowate jak gąbki, niezdolne do kontrolowania i utrzymania tego, co solidne. Chrześcijaństwo oraz wiara, którą człowiek ma, może nie są tak zachęcające, ale posiadają odwagę budowniczego. Zadawala mnie świadomość, że moja religia stworzyła możliwość budowania katedr. Jestem dumny z tego dziedzictwa odbierając je jako formę łaski. Nasz wiek w nic już nie wierzy...
Chrześcijaństwo to pierwszoplanowe znaczenie Chrystusa. Moja żona Setsuko chce zostać Chrześcijanką. Ja sam jestem katolikiem i wierzę w zmartwychwstanie pańskie. Jestem bardzo religijnym człowiekiem. Mój obraz jest duchową dyscypliną; w pewnym sensie jest modlitwą. Zawsze mnie bardzo dziwił fakt jak bezbożne i bezprawe wygląda nasze dzisiejsze społeczeństwo, i to wbrew temu co powiedział Malreaux, że następny wiek będzie wiekiem religijnym lub nie będzie go wcale. (10 Balthus in his own words, A conversation with Christina Carrillo Albornoz, Assouline, New York, 2001, str.8.) (LINK).
Balthus malował pejzaże, sceny uliczne, martwe natury, właściwie wszystkie typowe, tradycyjne tematy malarskie. Ponadto, projektował liczne scenografie i kostiumy do spektakli i oper. Ale został zapamiętany głównie z onirycznych przedstawień rozerotyzowanych, dojrzewających dziewcząt. Jeden z jego najbardziej znanych obrazów (i najbardziej skandalicznych) La Leçon de guitar (Lekcja gitary) z 1934 roku przedstawia kobietę i młodą dziewczynę w trakcie lekcji muzyki, nauczycielka ma odsłonięte piersi a uczennica zadartą spódnicę powyżej talii.
Kolejne obrazy nie były aż tak szokujące. Choć także budzą kontrowersje, bo pokazywał nagie lub prowokacyjnie upozowane nastolatki. Jego najbardziej krytykowane obrazy były inspirowane mieszkającą z nim siostrzenicą i po sąsiedzku Thérese Blanchard, którą poprosił, aby pozowała dla niego nago. W efekcie wystawy jego prac do dzisiaj, a może właśnie im bliżej naszych czasów tym budzą coraz więcej protestów. Kiedy wystawiał w Metropolitan Museum w Nowym Jorku, jego obraz Térese dreaming (1938) doprowadził do zebrania ponad jedenastu tysięcy podpisów z prośbą o wycofanie go z ekspozycji.
Balthus tak to skomentował: Naprawdę nie rozumiem, dlaczego ludzie postrzegają obrazy dziewcząt jako Lolitki. Wiesz, dlaczego maluję małe dziewczynki? Małe dziewczynki są dziś jedynymi stworzeniami, które mogą być Poussinami (Nikolasem), czystymi i ponadczasowymi. Mój mały model jest dla mnie absolutnie nietykalny. Pewien amerykański dziennikarz powiedział, że uznał moją pracę za pornografię. Co on ma na myśli? To reklama z modelkami ma charakter pornograficzny. Tak sprzeczny stosunek malarza i widzów przypomina zdarzenie powodujące ustanowienie Orderu Podwiązki (The Most Noble Order of the Garter), z umieszczoną na nim dewizą: Honi soit qui mal y pense (Hańba temu, kto źle o tym myśli).
Malarz w rezultacie wielokrotnie wyjaśniał swoje intencje. Tłumaczył, że Malować to nie przedstawiać, ale przenikać, docierać do sedna tajemnicy, pracować w taki sposób, aby odzwierciedlić obraz wnętrza. Malarz jest także lustrem. Odbija umysł, linię wewnętrznego światła… i kieruje się w kierunku ciemnego, nierozerwalnego jądra, aby wydobyć z niego prawdziwą tożsamość portretowanej osoby.
Malarz też zawsze mówił, że jego dziewczyny to nic innego jak anioły. Pełne niewinności, jeszcze nie kobiety ale już nie dzieci. Można powiedzieć, że Balthusowi udało się namalować ciszę dorastania. Jego mentor, Rainer Maria Rilke powiedział: Piękno to dopiero początek strasznego. A Balthus dorzucił do tego: Malarstwo się modli. Czyż nie jest tak, że piękno i niewinność nie chroni przed najgorszym, a wręcz przeciwnie, prowokuje zło?
Podczas jedynej wizyty w Polsce, we Wrocławiu, skąd podchodziła jego matka, Balthazar Kłossowski herbu Rola otrzymał honoris causa miejscowej Akademii Sztuk Pięknych. Prof. Konrad Jarodzki w wygłoszonym Laudatio stwierdził: Poprzez formę wyrażone i uwidocznione zostało wewnętrzne życie osoby ludzkiej, zwierzęcia, a nawet każdego przedstawionego przedmiotu i krajobrazu. Jego wizja oddaje sprawiedliwość widzialnemu światu. (…). [Balthus] uprawia malarstwo realistyczne, ale uważa, że realizmu nie ma, istnieje tylko jego transpozycja. Uprawia malarstwo nierzeczywistości, lecz uznaje filozofię surrealizmu. Własny świat Balthusa i jego filozofia wizualności psychiki poszerza ludzką możliwość przeżywania własnych doznań. (LINK).
Paradoksalnie, Batlthus, krańcowy indywidualista, którego prace jeszcze za jego życia zawisły w Luwrze, w wieku nieograniczonej wolności i rozluźnienia obyczajów oskarżany jest o perwersję...
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz