Oficjalne opinie krążące o wokaliście i byłej podporze the Smiths są mało pochlebne. Po koncercie w Warszawie znajomi oświadczyli, że straszny z niego bufon. Mówi się o nim, że to narcyz, egocentryk, gwiazda, ostatnio przerwał występ po 15 minutach bo było mu zbyt zimno. Warto wspomnieć, że the Smiths mało co nie wylądowali w Factory, jednak Tony Wilson wspomniał w jednym z wywiadów, że Morrissey zrobił na nim negatywne wrażenie, młodego, zadufanego człowieka o wybujałym ego.
Wywiad Fiony Dodwell już od początku pozycjonuje artystę dokładnie w taki właśnie sposób, niemniej trzeba przyznać obiektywnie, że jego wypowiedzi, jak i sposób obrony swojego punktu widzenia, zamazują ten obraz. Pojawia się nawet swoistego rodzaju flow między nim a dziennikarką, co ma nawet swój urok.
Nie będziemy opisywali całego wywiadu, każdy może go obejrzeć, chcemy tylko zwrócić uwagę na kilka najważniejszych wypowiedzi, tych które uważamy za kluczowe dla zrozumienia tego, jaki jest Morrissey i dlaczego taki właśnie jest.
Zaczyna w sposób w jaki trudno uznać za skromny, od opowieści o swoim nowym albumie, padają stwierdzenia, że jest absolutnie piękny i najlepszy jaki stworzył.
Po tym pojawia się seria wypowiedzi na temat grona fanów i tego dlaczego są nieśmiertelnymi fanami Morriseya. Artysta uważa się za realną osobę, w swoisty sposób nie cierpi biznesu muzycznego, to co robi nie jest robione dla pieniędzy i showbiznesu. Mówi o sobie, że nie został stworzony przez przemysł muzyczny tylko przez ludzi. Jest poza kategoryzacjami showbiznesu. Na swoim nowym albumie nie ma ulubionej piosenki bo wszystkie są znakomite, dlatego nawet nie był w stanie zaproponować co umieścić na singlu. Kocha je wszystkie równie mocno.
Żali się w swoisty sposób, że jest poza muzycznym biznesem, że czasem zadaje sobie pytanie, czy nie powinien być np. grany w radio, bo z pewnością na to zasługuje. Na pytanie czy nie ranią go różne kłamstwa w mediach na jego temat, odpowiada, że takie rzeczy przytrafiają się tylko osobom interesującym.
Najważniejsza wiadomość dla fanów artysty, to fakt, że ten pracuje już nad kolejnym albumem i wkrótce go nagra. Oczywiście zostanie on wydany po tym, który promuje aktualnie (Bonfire of Teenagers). Nie zwalnia tempa, bo muzyka i piosenki jest tym, o czym myśli non stop całymi dniami i nocami, to jego całe życie i sens życia.
Wspomina jak udzielał wywiadu w latach 90-tych, że od tamtego czasu nic się nie zmieniło w brytyjskiej TV, ludzie cały czas tańczą, telewizja jest ogłupiająca. Muzyka jest słaba, mało osób słucha teraz wartościowej muzyki, bo zaszły w niej ważne zmiany - wytwórnie natychmiast pozbywają się niekasowych artystów, muzyka stała się jałowa, wytwórnie formatują wykonawców. Nie ma już tego, co można było spotkać lata temu, że w każdym kraju było wielu interesujących wykonawców, teraz wszędzie mamy to samo... Nikomu nie przyświeca już idea tworzenia ciekawej, awangardowej muzyki, tylko jest szybkie zaszufladkowanie każdego.
Na koniec artysta potwierdza że jest wegeterianinem i cieszy się ze zmian na tym tle. Zwierzęta to piękne stworzenia, nie powinny być zabijane przez ludzi. Zostawmy je w spokoju.
Podsumowując, wywiad z Morrisseyem to kawał dobrej dziennikarskiej roboty. A może właśnie jest tak, że z powodu swojej postawy i bycia artystą poza showbiznesem, obraz artysty tworzony przez media mainstreamowe jest zupełnie fałszywy? Wywiad Fiony Dodwell to potwierdza. Zresztą zobaczcie sami:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz