wtorek, 29 listopada 2022

Fotografie Gila Tamina: Wielkomiejski pejzaż zanurzony w ciepłym świetle zachodzącego słońca

Gil Tamin jest kanadyjskim fotografem żydowskiego pochodzenia. Pochodzi z Toronto, a obecnie mieszka w Vaughan. Jest szczęśliwym mężem i ojcem Jude, Jesse i Emmy. Prowadzi zakład fotograficzny, specjalizuje się w zdjęciach miejskich oraz weselnych. Wykonywanie zdjęć jest nie tylko jego zajęciem, które zapewnia mu utrzymanie, on po prostu lubi robić zdjęcia: Moja pasja do fotografii jest znacznie większa niż chęć robienia zdjęć. Jest to doświadczenie polegające na poznawaniu nowych ludzi, na ciągłej pracy w różnym otoczeniu i warunkach oraz zabawy różnymi tematami. Uważam, że z każdą wykonywaną fotką zdobywam wiedzę, doświadczenie i co najważniejsze satysfakcję z realizacji pomysłu  zgodnie z moimi normami (LINK).








A jakie są te normy? Artysta nie jest jeszcze tak znany, aby biły się o niego galerie a krytycy zasypywali swoimi recenzjami. Dzięki temu możemy sami wyrobić sobie opinię odnośnie jego prac. Możemy z jasnym umysłem nieskażonym cudzym zdaniem samodzielnie odczytać prace Gila Tamina. I cóż więc na nich widzimy? Wielkomiejski pejzaż zanurzony w ciepłym świetle zachodzącego słońca. Pędzące samochody, pociągi, sylwety wieżowców i starych kamienic... Drzewa cicho stoją, gubiąc suche liście... Czasem wśród tego wszystkiego dostrzegamy ludzi, spieszących się, zajętych własnymi sprawami. Wśród nich czasem miga nam sylwetka szczupłego mężczyzny w czarnym płaszczu i kapeluszu który przechodzi przez ulicę, pcha wózek dziecięcy... Czy to alter ego autora? Zdjęcia są pieczołowicie wykonane z dbałością o kompozycję - klasyczną i symetryczną - układającą się w harmonijną całość, przez co prace ogląda się z prawdziwą przyjemnością. Pozwólmy, aby nasz wzrok dał prowadzić się w głąb perspektywy...






Czy nie wydaje się wam, że prace Tamina równie dobrze mogłyby pokazywać miasto sprzed stu lat temu jak i z wczoraj? Sprawiają to chyba te statyczne, tradycyjne proporcje jego prac. Czasem wieczność trwa sekundę. Może nawet mniej, tyle ile potrzebuje migawka aparatu aby zrobić zdjęcie. I właśnie tę chwilę rozciągnął w wieczność autor dzisiaj pokazanych u nas pejzaży.

Zachęcamy do śledzenia jego twórczości na Instagramie: LINK oraz na jego stronie internetowej TUTAJ.


Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz