Może nie wszyscy zdają sobie sprawę, że znany powieściopisarz Kurt Vonnegut (1922–2007) oprócz tego, że pisał także rysował również w ten sposób dając upust swojemu cierpkiemu poczuciu humoru.
Vonnegut przez całe swoje życie bazgrał na kartkach, które następnie sygnował nazwiskiem i datował. Rysunki te w latach 90. Tych przesłał córce, malarce i także pisarce, która potem, po śmierci pisarza udostępniła je wydając w 2014 roku cały zbiór w książce. Rysowanie było ważnym etapem twórczości dla pisarza, uspokajało go, relaksowało, zwłaszcza, że proces artystyczny z nimi związany był zupełnie przypadkowy i wynikał ze spontanicznej reakcji na nieświadome odczucia emocji.
A więc Vonnegut zawsze rysował. Wiele jego powieści zawiera jego szkice. Należy do nich Śniadanie mistrzów (1973) ilustrowane rysunkami wykonanymi flamastrem (zespół New Order wziął podobno nazwę jednego z utworów od tytułu ilustracji z tej powieści, pisaliśmy o tym TUTAJ) . Mimo to traktował plastyczną twórczość jako amatorską aż do 1983 roku gdy pokazał swoje rysunki w nowojorskiej Galerii Margo Feiden. Jednak na serio zaczął traktować tę formę ekspresji na początku lat 90., kiedy poznał sitodrukarza Joe Petro III, który wydrukował jego rysunki w tej technice.
Pisarz z tego co można ustalić na podstawie zachowanych prac, tworzył w stylu będącym mieszaniną kubizmu w stylu Paula Klee oraz abstrakcją nawiązującą do zrównoważonych kompozycji Alexandra Caldera. Vonnegut lubił bawić się kolorami. Gdyby mojemu ojcu dano dwa życia - napisała jego córka Nanette we wstępie do książki z rysunkami jej ojca - nie mam wątpliwości, że opanowałby jakiś rodzaj sztuk wizualnych. Po czym przekląłby je i żałował, że zamiast tego nie został poetą. (…) Tata uważał, że bycie pełnoetatowym artystą wizualnym byłoby o wiele fajniejsze niż bycie pisarzem, nawet jeśli oznaczałoby to odcięcie palca lub dwóch. Myślę, że mój ojciec zapominał o wojnie, kiedy rysował, bo co trzeba wyjaśnić pierwsze prace wykonywał jeszcze podczas wojny, ale najwięcej rysunków pochodzi głównie z lat 1985-1987. Obejmują autoportrety, abstrakcyjne twarze i akty, geometryczne martwe natury i wirujące rysunki liniowe.
Warto je obejrzeć, warto skonfrontować Kurta Vonneguta, autora - z Kurtem Vonnegutem, - ilustratorem, choćby po to, aby przekonać się że w swoich rysunkach pisarz przekazuje coś podobnego do treści zapisanych w jego powieściach, ale i coś innego bardziej osobistego, ulotny nastrój, emocję, kawałek swojej duszy, która podobno wzrastała z każdą postawioną kreską. Obrazy są równie proste co styl pisania i historie którą opowiadają także nieprzewidywalne lecz nie tak spontaniczne jakby się wydawało lecz dopracowane w najdrobniejszych szczegółach.
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz