Dzisiaj chcemy przedstawić artystę, który jest mało znany poza krajami skandynawskimi. Jest nim Eugène Frederik Jansson (1862–1915) ze Szwecji. W tym samym czasie, gdy Norweg Edvard Munch malował serię widoków Oslo, a Jansson tworzył wyjątkowe nokturny w Sztokholmie.
Artysta urodził się w skromnej rodzinie pracownika pocztowego. Dano mu imiona Eugène i Frederik po matce Eugenii i ojcu Frederiku. Rodzina Janssonów należała do niższej warstwy średniej, ale oboje rodzice interesowali się sztuką a przede wszystkim muzyką. Frederik Jansson był bardzo utalentowanym flecistą-amatorem, a jego żona w młodości chciała zostać piosenkarką, dlatego i Eugène i jego brata Adriana posyłali na lekcje gry na fortepianie. Jednak Eugène był bardzo chorowitym chłopcem. Miał wadę serca, a w wieku czternastu lat bardzo ciężko przeszedł szkarlatynę, po której przez resztę życia chorował na nerki oraz miał ubytek słuchu i wzroku. Mimo to po ukończeniu szkoły podstawowej kontynuował naukę oraz uczył się malarstwa i grafiki na prywatnych lekcjach u Edvarda Perséusa.
W 1881 rozpoczął studia w Królewskiej Akademii Sztuk Pięknych, lecz po ich ukończeniu z braku środków finansowych nie kontynuował nauki w Paryżu, ale pozostał w Sztokholmie. Miał radykalne, socjalistyczne poglądy, więc przystał do grupy artystycznej Opponenterna, której członkami byli buntownicy: Carl Larsson, Ernst Josephson, Karl Nordström, Nils Kreuger i Richard Bergh. Tak więc ku rozczarowaniu rodziców nie został się muzykiem, ale muzyka pozostała dla niego ważna. Malarz uwielbiał romantyków, szczególnie kompozycje Chopina, inspiracje których widoczne są w jego nokturnach. Począwszy od 1893 Jansson wykonywał liczne obrazy których tematem był widok z jego okna o zmierzchu i świcie. Tak jak Whistler, Jansson wydaje się być zafascynowany wyglądem świateł brzegowych i ich odbiciami.
W połowie lat 90. XIX wieku Jansson opracował nową technikę malarską. Najpierw pokrywał płótno bardzo cienkimi warstwami nieregularnie nakładanych pociągnięć farby, na które wkładał grubszą warstwę fakturowymi pociągnięciami pędzla. Na końcu zeskrobywał niektóre partie górnych warstw farby za pomocą szpachli - odsłaniając w ten sposób splot płótna wzbogacający fakturę dzieła. Do malarzy, którzy wywarli największy wpływ na jego twórczość, należą: Norweg Edward Munch (1863-1944), którego prace prezentowane były na dużej wystawie indywidualnej w Sztokholmie w 1894 roku – pisaliśmy o nim (TUTAJ), James McNeill Whistler (1834-1903), którego Nokturny były bardzo podziwiane w Skandynawii (omówiliśmy je TUTAJ) oraz postimpresjonista Vincent van Gogh (1853-1890), którego odważne kompozycje promowane były przez szwedzkich artystów, takich jak na przykład Nils Kreuger (1858-1930). I tak pod wpływem Muncha, Jansson uprościł swoje pejzaże miejskie i uczynił je bardziej wyrazistymi. Z kolei obrazy ukazujące odbicia wirujących świateł w wodzie przypominają nocne krajobrazy van Gogha.
W 1898 roku artystą zainteresował się bankier Ernest Thiel (1859-1947). Kupował obrazy Janssona, tworząc z nich kolekcję, którą w 1924 roku przekazał szwedzkiej stolicy. W wyniku wsparcia Thiela poprawiła się zarówno pozycja zawodowa malarza, jak i sytuacja ekonomiczna, bo wielu bogatych kolekcjonerów poszło w ślady Thiela i także zaczęło kupować obrazy Janssona. Artystę było nagle stać na wiele rzeczy, nawet na podróże po Europie. I wydawało się że Eugène pozostanie malarzem „błękitnych krajobrazów”, lecz nagle około 1904 roku, w okresie prosperity, Jansson na jakiś czas całkowicie przestał malować. A gdy zaczął… porzucił pejzaże na rzecz realistycznych kompozycji, których tematem byli nadzy mężczyźni uprawiający sport. Czy był to skutek podróży do Włoch i wpływu sztuki antycznej czy – jak to obecnie chcą krytycy – skutek homoseksualnych skłonności malarza, lecz aż do śmierci w 1915 roku Eugène zupełnie zmienił styl.
Najwspanialsza i największa kolekcja obrazów Janssona znajduje się w obecnie w Nationalmuseum w Sztokholmie, a ośrodki artystyczne na świecie nieco zapomniały o jego błękitnych nokturnach zachłystując się twórczością okresu schyłkowego… A przecież krajobrazy Janssona są niepowtarzalne, nastrojowe, efekt połączenia jego marzeń i snów.
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz