środa, 19 czerwca 2019

Kinowa jazda obowiązkowa: 30 dni mroku - film dla ludzi o mocnych nerwach


Szczerze mówiąc wydaje się, że schemat walki dobra ze złem, jak i typowa dla horroru tematyka zombie pijących ludzką krew są już tak zgrane, że niewiele da się tutaj wymyślić. Ale to tylko złudzenie.  Wystarczy zdolny reżyser (w tym przypadku David Slade) i znakomity scenariusz (autorstwa trio: Stuart Beattie, Brian Nelson i Steve Niles) żeby szczękać zębami ze strachu na filmie  30 dni mroku z 2009 roku (produkcja Nowa Zelandia i USA).

Gdzieś na dalekiej Alasce w małej miejscowości, z której do najbliższej osady jest ponad 100 km, zaczynają dziać się dziwne rzeczy, i to na krótko przed nadchodzącą właśnie porą 30 dobowej nocy...

Pojawiają się dziwne zachowania u nieznajomego mieszkańca (Ben Foster), a miejscowy policjant, Eben Oleson (w tej roli Josh Harnett) zaczyna niepokoić się coraz większą liczbą dziwnych spraw... W końcu coś zaczyna mordować, najpierw psy, później ludzi....

Mieszkańcy stają się zupełnie bezradni wobec zła. Mottem filmu wydaje się być zdanie wypowiedziane przez przywódcę zombie Marlowa (w tej roli Danny Huston): jeśli człowiek napotyka na siłę, której nie potrafi dać rady, zaczyna niszczyć samego siebie...  
Niełatwo domyślić się, że w miasteczku toczy się regularna wojna dobra ze złem, leje się krew i widz na prawdę poddawany jest niesamowitym zwrotom akcji. Osoby o słabych nerwach niech włączą sobie Misia Uszatka, reszta może obejrzeć jeden z najlepszych horrorów ostatnich lat.

I kiedy wydaje się że grupka ocalonych nie ma szans, w walce z obdarzonymi nadprzyrodzonymi mocami intruzami czy przemienionymi byłymi mieszkańcami miasteczka, dochodzi do kilku wydarzeń, które zdają się zmienić sytuację. Niestety tylko na krótko.. 
Wtedy  Eben nie tylko odkrywa metody unicestwiania obcych, ale opracowuje plan ratunkowy. Jednak moc jaką dysponują intruzi zdaje się być nie do pokonania. 

Kiedy wydaje się, że zło zwyciężyło, miasteczko płonie a na horyzoncie nie ma już ratunku, pozostaje tylko jedna iskierka nadziei. Wariant Kamikaze... Czy będzie on wystarczający by pokonać obdarzone niezwykłymi mocami zło?

Film z pozoru będący doskonale wyreżyserowanym i trzymającym w napięciu horrorem, tak na prawdę stawia widza przed kilkoma poważnymi dylematami. Nie jest zatem zwykłą banalną historią.

Widzimy bowiem problem chłopaka który musi w dość drastyczny sposób wejść w dojrzały wiek ratując bliskich, mamy problem głównego bohatera i jego postawy i pytanie: ile można poświęcić dla ratowania bliskich osób?  W końcu postawa żony Ebena (w tej roli Stella Oleson) zwłaszcza w końcówce filmu, czy tak powinna zachować się kochająca osoba? 

Niech każdy odpowie sobie sam podczas oglądania tego niesamowitego filmu. Pamiętajcie, że poznaliście go dzięki nam, dlatego czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz