niedziela, 20 października 2019

Jaki były ostatni utwór Joy Division? Wcale nie Ceremony...

Do napisania tego tekstu skłoniło mnie kilka przemyśleń, inspirowanych przede wszystkim analizą komentarzy na YT pod koncertową wersją piosenki Digital, jak i albumem Still (FAC 40), który ukazał się już po śmierci Iana Curtisa (1.08.1981). 

Jak wiadomo kończącym album utworem, jest właśnie Digital - wersja z ostatniego koncertu zespołu na uniwersytecie w Birmingham, dokładnie w High Hall, 2.05.1980 roku. 
Wiele osób w komentarzach podkreśla, że to ostatnia piosenka zespołu, zagrana w dodatku na bis, po czym Curtis wypowiada symboliczne: thank you, good night. Zespół więcej nie koncertuje, 18.05.1980 roku wokalista popełnia samobójstwo.


Zatem wydaje się, że rzeczywiście Digital, tak na marginesie pierwszy nagrany dla Factory utwór zespołu, (umieszczony wraz z Glass na A Factory Sample - FAC 2, opisanym przez nas TUTAJ) zdaje się być jednocześnie ostatnim zagranym live

Tak jednak nie jest, bowiem Joy Division przygotowywali się do koncertów w USA i odbyli 14.05.1980 roku próbę w  Graveyard Studios, Prestwich gdzie nagrano Ceremony.



Ale Ceremony można znaleźć na Still, co prawda w wersji live, zatem mimo, że to ostatnie nagranie grupy (przynajmniej z dotychczas opublikowanych), to nie jest to ostatnia wspólna kompozycja zespołu! Taką natomiast zdaje się być In A Lonely Place umieszczone (w wersji z próby), podobnie jak wspomniana powyżej wersja Ceremony, między innymi na kompilacyjnym wydawnictwie Heart and Soul, które ukazało się w 1997 roku. 

Fakt, że In a Lonely Place jest ostatnią kompozycją zespołu potwierdza ulokowanie tekstu piosenki w książce Deborah Curtis, jako ostatniego pełnego tekstu Iana Curtisa, po nim są już tylko utwory niedokończone. No i sam tekst... Jasne aluzje do samobójczej śmierci przez powieszenie, mało tego samą piosenkę można traktować jako wołanie do śmierci...

Pieści marmur i kamień
Miłość, która była wyjątkową dla jednego
Strata, gorączka i nienawiść
Jak bardzo chciałbym, 
Żebyś była tu teraz ze mną
 
Ciało, które zwija się i umiera
Pasuje do okropnej rozkoszy
Ciepłej jak pies wokół twoich stóp
Jak bardzo chciałbym, żebyś była tu teraz ze mną
 
Wisielec rozgląda się, gdy czeka
Sznur rozciąga się mocno i pęka
Któregoś dnia umrzemy w waszych snach
Jak bardzo chciałbym być tutaj teraz z tobą 

ISOLATIONS: Zastrzegamy sobie prawa autorskie do tłumaczeń tekstów

Nagranie z próby, też z kwietnia 1980 roku pochodzi z kolekcji Petera Hooka. Poniżej klip ukazujący ewolucję powstawania utworu, można przy okazji usłyszeć jak zespół komponował (to tzw. take 2):

Dalsze wersje piosenki pokazują coraz większe jej dopracowanie (take 5, 4 i 3). Pochodzą one nie tylko ze wspomnianego Heart and Soul, ale i z wydanego przez New Order (zaledwie w 800 egzemplarzach) maksisingla zawierającego dodatkowo ich wersję tego utworu (cena to około 1000 USD).


Na koniec jedno spostrzeżenie. Warto zwrócić uwagę na ewolucję w brzmieniu zespołu. Wprowadzony na Closer syntezator brzmi już jak melotron, jest bardziej elektronicznie. Zarówno Ceremony jak i In A Lonely Place (choć z nieco zmienionym tekstem) weszło do repertuaru New Order. Jak widać Ian Curtis miał ogromny wpływ na wytyczenie drogi jaką poszli New Order. Nie jest tajemnicą, że muzycy po śmierci Iana Curtisa pożyczyli od wdowy zeszyty z tekstami...

Czy poznamy inne, nowe  nagrania Joy Division? Myślę, że tak. Wszystkie próby zespołu nagrywane były na kasetach a jak pokazuje powyższy przykład, zbiory muzyków są ogromne. 

Pozostaje nam tylko cierpliwie czekać i mieć świadomość, że bez geniuszu Iana Curtisa, wielu dziś pozostałoby bez środków do życia.

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.       

2 komentarze:

  1. Zawsze wiedzialem, ze In a Lonely Place jest ostatnim UTWOREM nagranym przez Joy Division i zarazem ostatnim wołaniem Curtisa! Nie sądze by Ian godzil sie na takie kompozyjce jak Blue Monday. Raczej wykorzystalby syntezatory w stylu Clan of Xymox bądź Cocteau Twins. Idealnie pasowalby do całej wspaniałej ekipy z 4AD, jako głowny mentor. Nawet po śmierci nim był i nadal jest , i będzie. Bez geniuszu Iana Curtisa nie byloby dzisiaj takich zespołów jak wspomniany Clan of Xymox, Cocteau Twins czy nawet Dead Can Dance. To Joy Division stalo sie gruntem i podstawa do tak wspaniałej ponadczasowej MUZYKI!

    OdpowiedzUsuń
  2. Kruk1492 - witaj na naszym blogu. Czy zawsze? Chyba do czasu ukazania się wspomnianych w tekście wydawnictw. Ja się przyznam że śledząc ich od 1980 roku przekonany byłem że Still jest ostatnie. Ale czas pokazał że świat idzie do przodu. I zapewne jeszcze pojawią się niespodzianki. Co do reszty, pełna zgoda. Ian Curtis był geniuszem, jak to powiedział Martin Hannett w wywiadzie Jona Savage'a: był tknięty ręką Boga. Dziękujemy za komentarz i zapraszamy do nas częściej.

    OdpowiedzUsuń