Życie jest jak podróż - mawiała Tamara Łempicka (1898-1980) swojej wnuczce Wiktorii – spakuj tylko to, co najbardziej potrzebne, bo musisz zostawić miejsce na to, co zbierzesz po drodze. Trzeba przyznać, że bagaż Tamary był ogromny. Artystka, która wiodła życie pełne skandali, w swojej podróży kierowała się wygodą i przyjemnościami. Obdarzona temperamentem, była prawdziwą femme fatale swoich czasów, na zmianę szokując i uwodząc tych, którzy znaleźli się blisko niej.
Urodziła się w polsko-żydowskiej rodzinie w Moskwie (jej ojciec Borys Gurwik-Górski był zamożnym adwokatem, matka, Malwina Dekler, polską szlachcianką), choć potem sfałszowała swoje świadectwo urodzenia odcinając się od Rosji i wpisując za miejsce urodzenia Warszawę. Jej życie było barwne i obfitowało w nagłe zwroty akcji: poznała na balu przyszłego męża, Tadeusza Łempickiego, w 1918 r. uciekła z nim przed rewolucją bolszewicką do Paryża. Tam urodziła córkę Marię Teresę zwaną pieszczotliwie Kizette… W Paryżu weszła także w świat sztuki. Zapisała się na lekcje malarstwa, zaczęła malować i z sukcesem sprzedawać obrazy, w 1925 roku urządziła pierwszą wystawę swoich dzieł, która stała się również pierwszą wystawą Art Déco w Paryżu…. Biseksualistka i hedonistka ciągle szukała mocnych wrażeń, które potem przenosiła na płótno. Jej życie prywatne mogłoby stanowić podstawę co najmniej kilku filmów, o ile znalazłby się ktoś na tyle odważny, że by je nakręcić. W roku 1933 rozwiodła się z Tadeuszem, i zaraz potem wyszła za mąż za węgierskiego barona Raoula Kuffnera de Dioszegh. W 1935 roku przechodziła depresję i nawet brała pod uwagę akces do klasztoru, co skończyło się portretem siostry Thérèse Delphine, wówczas Matki Przełożonej Konwentu Sanvitale w Parmie. W 1939 r. razem z mężem uciekła do Ameryki, osiedlając się oczywiście w Hollywood. Od śmierci Raoula w 1962 r., całkowicie poświęciła się malarstwu. Zmarła we śnie, w 1980 r. w swoim domu w Cuernavace. Według życzenia artystki jej prochy rozsypał nad kraterem wulkanu Popocatepetl w Meksyku młodszy od niej o 43 lata przyjaciel, rzeźbiarz Victor Contreras. Tak w wielkim skrócie wyglądały fakty. Nas jednak najbardziej interesuje jej sztuka.
Malowała głównie portrety i to przede wszystkim kobiet (dopiero pod koniec życia zaczęła malować martwe natury i pejzaże). Pozowały jej zarówno prostytutki, jak i księżne czy żony przemysłowców, które chętnie zamawiały u bardzo modnej i perwersyjnej artystki akty. Widzimy na nich kobiety o gładkich, lalkowatych ciałach, migdałowych oczach, czerwonych wyszminkowanych ustach bez cienia uśmiechu i o dłoniach z czerwonymi, wylakierowanymi paznokciami. Jaka była Tamara - pokazuje najlepiej jej autoportret. Siedzi na nim za kierownicą zielonego bugatti - wykreowana na dekadencką kobietę wyzwoloną, spoglądającą chłodno na widza i może nawet z wyższością…To, że malarka nie miała takiego samochodu i używała żółtego renault jest tu nieistotne. Ważne są za to emocje, które chciała narzucić odbiorcy. I chyba ta cecha jej malarstwa – chłód, a jednocześnie bijący z nich krańcowy erotyzm, połączony z wirtuozerią manualną - sprawiają, że jej prace osiągają rekordowe ceny na aukcjach dzieł sztuki. Obrazy Łempickiej są kwintesencją stylu Art Déco, lecz niełatwo je sklasyfikować: ewidentnie kubistyczne co widać w rzeźbiarskim modelunku, sięgają do tradycji akademickiej, naśladując zmysłowe malarstwo Jeana-Augusta-Dominique Ingresa.
Im więcej czasu dzieli nas od jej śmierci, tym większe sumy osiągają jej obrazy na aukcjach. Ostatnio Portret Marjorie Ferry, którego cenę wywoławczą za ustalono na 8-12 mln funtów sprzedano ostatecznie za 16,28 mln funtów, czyli za ponad 82 mln zł, wcześniej rekord należał do La Musicienne który w 2018 roku sprzedano w Nowym Jorku za blisko 9,1 mln dolarów, a w 2019, podczas aukcji w Sotheby's nabywca zapłacił 13,4 mln dolarów za obraz La tunique rose.
Styl Łempickiej stał się modny w naszych dekadenckich czasach, inspirował gwiazdy muzyki. Madonna wzorując się na jej malarstwie, w 1990 roku stworzyła swój wizerunek w teledysku do utworu Vogue (LINK). Zresztą nie tylko ona uległa ich fascynacji, bo prace Tamary Łempickiej mają w swoich zbiorach Jack Nicholson, Barbra Streisand i Meryl Streep. Była wyemancypowana, lecz w jakże inny sposób niż współczesne feministki. Ona nie naśladowała mężczyzn, nie konkurowała z nimi, raczej panowała, dominowała w każdym ze związków, a w chwili, gdy już jej wpływy uległy osłabieniu, odchodziła w cień, do końca jednak kreując swoje życie jakby to było jeszcze jedno artystyczne dzieło… Żyła na krawędzi, z czego doskonale zdawała sobie sprawę, powiedziała kiedyś: Żyję życiem na marginesie społeczeństwa, a zasady normalnego społeczeństwa nie dotyczą tych, którzy żyją na marginesie.
Jako i my i nasz blog, dlatego czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz