wtorek, 7 lipca 2020

Leszek Bujnowski: mój własny osnuty magiczną mgiełką świat

Nazywam się Leszek Bujnowski. Moją pasją jest fotografia. Fotograf, samouk, lubię przedstawiać zwykłe miejsca w niezwykły sposób. Często posługuje się techniką fotomontażu, pozwala mi to na tworzenie niezwykłych owianych tajemnicą i mistycyzmem surrealistycznych obrazów, w których odnajduję mój własny osnuty magiczną mgiełką świat. Do tworzenia moich prac używam wyłącznie własnych zdjęć (LINK).




Dodajmy jeszcze - artysta urodził się w Dąbrowie Górniczej w 1977 roku i może pochwalić się znacznym dorobkiem oraz osiągnięciami, wśród których są liczne nagrody w konkursach fotografii kreatywnej organizowanych m.in. przez  Photographic Society of America - światową organizację non-profit zrzeszającą fotografów. Tyle gwoli przedstawienia artysty, którego prace chcemy dzisiaj pokazać.



Choć on sam nie chce, aby go zaszufladkować w gronie surrealistów, niewątpliwie tworzy w tym stylu (dokładnie w surrealistycznym nurcie określanym realizmem magicznym), z czego sam chyba zdaje sobie sprawę, bo wśród ulubionych artystów wymienia Zdzisława Beksińskiego (TUTAJ) i Salvadore Dalego (TUTAJ). My dodalibyśmy jeszcze Rene Magritte (TUTAJ),  z czego sobie chyba nie do końca zdaje sprawę sam autor zdjęć. Lecz pojawiający się na fotografiach mężczyzna w meloniku nie pozostawia tu wątpliwości.





Ale co Bujnowski chce nam przekazać swoimi pracami? Czy są one jedynie estetycznym, zgrabnym, pokazem fotograficznych umiejętności, czy też kryją w sobie jakieś przesłanie? Niewątpliwie są one niezwykle emocjonalne, przesycone melancholią i jakimś trudnym do określenia smutkiem... Uczucia te udzielają się widzowi, który ze zdjęcia na zdjęcie, coraz bardziej zanurza się w wykreowanym, surrealistycznym świecie. Przed naszymi oczyma przesuwają się jałowe krajobrazy, aleje zamglonych drzew, widma domów, pnie strzaskanych drzew. Wszystko to pod zachmurzonym niebem. Przez zakątki w odcieniach sepii przemieszczają się drobne, samotne figurki wędrowców i cyrkowców. A ci cyrkowcy nie są klaunami, lecz zawsze smutnymi pierrotami. Takimi o złamanym sercu, bladych, bladością zmarłego, który za swoje naiwne zaufanie zapłaci najwyższą cenę… Postaci te zdążają do jakiegoś obranego celu, a nawet gdy stoją, zdają się wpatrywać w jakiś odległy punkt.

Innym rekwizytem, który często przewija się przez jego kadry jest kontrabas.  Instrument ten jest absolutnie specyficzny. Utarło się nawet mniemanie, iż przyciąga do siebie ludzi smutnych, nieszczęśliwych, lub nieudaczników niepotrafiących ułożyć sobie życia i co więcej, niepotrafiących go zmienić na lepsze…




Jeśli nie macie dość i jeszcze chcecie nadal zanurzać w obrazach Bujnowskiego, obejrzyjcie ten klip, złożony z prac artysty:



Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz