Krajobraz walijski od pokoleń inspiruje artystów, poetów i pisarzy, na naszym blogu opisaliśmy jednego z nich, malarza Donalda McIntyre (1923-2009) (TUTAJ). Ale dla pewnego artysty stał się nie tylko kolejnym malarskim tematem, ale metaforą melancholijnej izolacji. Tym artystą jest John Kyffin Williams (1918-2006). Malarz pochodził z Llangefni na wyspie Anglesey. Twórczością malarską zajął się w zasadzie z przymusu. Gdy został wysłany do szkoły średniej z internatem w Shrewsbury, zachorował na polio. Choroba ta spowodowała zmiany w mózgu powodujące epilepsję, która wzmogła poczucie jego wyobcowania i w rezultacie depresję. Z powodu padaczki w 1941 roku komisja lekarska wykluczyła go z wojska zalecając, aby zajął się czymś spokojnym i niewymagającym, na przykład malarstwem. Dlatego w tym samym roku rozpoczął naukę w Slade School of Art , która ewakuowała się podczas wojny do Oksfordu. Tam Williams odkrył twórczość klasyków i uległ pierwszym fascynacjom. Wśród nich za szczególnie interesujące prace uznał Piero della Francesco. Szczególnie reprodukcja jednego jego dzieła (LINK) zrobiła na nim piorunujące wrażenie, zresztą on sam najlepiej o tym opowiada:
Mechanicznie przewracałem strony, aż nagle się zatrzymałem. Znalazłem Zmartwychwstanie Piero z majestatyczną figurą Chrystusa powstającego z grobu nad śpiącymi żołnierzami. Po szoku nastąpiło uczucie intensywnej emocji. To nie religijna treść tak mnie uderzyła. To było niesamowite współczucie, które Piero zdołał włożyć w oczy Chrystusa. Oto zobaczyłem twarz o takiej sile i miłości, że po raz pierwszy zacząłem zdawać sobie sprawę, czym jest wielka sztuka - rzecz niematerialna, niemożliwa do zracjonalizowania i daleka od zwykłej odtwórczości. Po tym doświadczeniu wróciłem na studia artystyczne z nowym poczuciem celu i kierunku.
Po powrocie do domu wędrował po górach, malując początkowo en plein air, ale szybko zdał sobie sprawę, że nie chce tworzyć realistycznego krajobrazu, więc tylko wykonywał szkice a potem wracał do swojej pracowni, aby namalować to, co zobaczył. Używał pewnej szczególnej palety barw: smutnej oliwkowej zieleni, odcieni ochry i umbry, złamanej bieli i szarości, czyli kolorów melancholii wywodzącej się z ciemnych wzgórz, ciężkich chmur i otaczających je morskich mgieł, jak sam to określał.
Cóż możemy jeszcze dodać o Sir Kyffin Williamsie? Oprócz olejnych pejzaży wykonywał rysunki, akwarele i linoryty oraz portrety miejscowej ludności, a także sceny rodzajowe. Zachowały się także szkice z europejskich podróży i studia walijskiej społeczności w Patagonii.
Jego zacytowane wypowiedzi opublikowano TUTAJ.
Tych, którzy czują niedosyt odsyłamy do pracy Anthony David Fraser-Jenkins, Dark Hills, the Heavy Clouds: Expression of the Welsh Landscape in Paintings, Cardiff 1981. Poza tym działa jeszcze strona internetowa artysty (LINK).
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz