piątek, 21 maja 2021

Wspomnień czar: Rock Serwis w latach 80-tych - okno na muzyczny świat


Rock Serwis powstał w 1983 roku i działał w latach 80-tych bardzo intensywnie. Jedynym mankamentem było to, że miał siedzibę w Krakowie, czyli całą długą Polskę  ode mnie, co powodowało, że musiałem ponosić dodatkowe koszty przesyłki, i dodatkowo wydłużało oczekiwanie. Chociaż trudno jest ustalić w jaki sposób firma radziła sobie z prawami autorskimi trzeba oddać, że dla takiego chłopaka jak ja była oknem na świat. 

Z tego co pamiętam, w jednej z gazet muzycznych (mówimy o epoce sprzed wynalezienia Internetu) znalazłem ich ogłoszenie. Napisałem i otrzymałem pocztą katalog z ofertą. Szacunkowe obliczenia doprowadziły mnie do wniosku, że za wersję niezbędne minimum - tłumaczenia tekstów Unknown Pleasures i Closer, plus 9 zdjęć Joy Division (i koszty wysyłki) będę musiał zapłacić 1070 PLN (dziś to około 304 PLN, czyli jak na wtedy jeszcze ucznia - dużo). 







 




Drogo, i niestety nie stać mnie było tak od razu na więcej.... Dla mnie, poczatkującego wtedy fana Joy Division było to i tak jak spełnienie największych marzeń. Zespół znałem jedynie z nielicznych audycji radiowych, a jego wizerunek z zaledwie kilku artykułów w prasie. A tutaj proszę bardzo: tłumaczenia tekstów i zdjęcia. Na razie tyle. Książeczkę o zespole (wywiad ze Zbigniewem Szałankiewiczem - jej współautorem, opublikowaliśmy TUTAJ) i tłumaczenia tekstów bootlegu Warsaw kupuję w późniejszym terminie. Po prostu nie stać mnie. Ale odkładam, dorabiam np. pomagając przy żniwach i w końcu mam...




Jakość zdjęć znakomita, są tam te najważniejsze - Paula Slattery i Kevina Cumminsa (warto zobaczyć TUTAJ), reszta materiałów też doskonałej jakości. Nareszcie wtedy jako kompletne zero z języka angielskiego, mogę dowiedzieć się o czym śpiewa Ian Curtis.



W jednym z listów dziękuję właścicielowi serwisu, tłumacząc, że dla takich chłopaków z małych miast jak ja, robią wielkie rzeczy. Jerzy Kosiński pisze kilka słów na rewersie jednego z zamówień:


Co prawda ceny były zupełnie z kosmosu, no ale cóż, za wiedzę trzeba płacić. Do tego stopnia, że musiałem nieudolnie zamazać kwotę pobrania, obawiając się, że koperta dostanie się w ręce rodziców. Nigdy nie rozumieli muzyki Joy Division, i gdy katowałem w swoim pokoju kasety nagrane z radia, ojciec zawsze pogardliwie wspominał coś o muzyce Beduinów...


Wychował się na Presleyu i Joplin, oni plus Breakout to dla niego był muzyczny świat. Dla matki za to Eleni... Jak mogli zrozumieć muzykę punk czy postpunk. Tolerowali co najwyżej the Beatles, to i tak nieźle.

Zmienił się świat, a Rock Serwis działa do dzisiaj (LINK). Próbowaliśmy skontaktować się z Piotrem Kosińskim, ale nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Szkoda, bo wywiad z tak zasłużoną dla muzycznego undergroundu osobą, byłby dla nas czymś wyjątkowym, tak jak wyjątkowym był wywiad ze Zbigniewem Szałankiewiczem. Może kiedyś?

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.             

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz