Kamuflaż. Wszyscy wiedzą, że mistrzem kamuflażu jest kameleon. Czy wśród ludzi na kamuflaż także jest zapotrzebowanie? Wydaje się że paradoksalnie tak. Choć większość z nas chce być zauważonym, to w zwykłych, codziennych sytuacjach jest już wręcz przeciwnie. Można zaobserwować tendencję do stapiani się z tłem i prześlizgnięcia się przez miejski pejzaż niezauważalnie. Zupełnie, jakbyśmy brali udział w jakiejś wojnie. I to wojnie podstępnej, takiej, w której nie bierze się jeńców. Wzmianka o wojnie nie jest przypadkowa, bo kamuflaż w armii jest rzeczą śmiertelnie poważną. Powstał cały dział sztuki militarnej zajmujący się kamuflażem. Początki takich działań sięgają pierwszej wojny światowej, stosować go zaczęli francuscy awangardowi artyści plastycy. Pierwszą wojskową sekcję kamuflażu stworzył w 1915 r. Lucien-Victor Guirand de Scévola, malarz, który służył w piechocie. Był wielkim zwolennikiem kubizmu i stamtąd m.in. postanowił czerpać inspiracje. Do ekipy kamuflażystów zwerbował oprócz scenografów, awangardowych twórców, m.in. kubistę André Mare.
Ale nie zawsze skuteczny kamuflaż polega na efekcie kameleona. Także podczas wojny doskonale sprawdził się dazzle camouflage, czyli kamuflaż oślepiający który wymyślili brytyjscy malarze Norman Wilkinson i Edward Wadsworth. Ich pomysł polegał na malowaniu okrętów wojennych i statków handlowych w krzykliwe, geometryczne wzory. Chodziło o to, by dzięki iluzji optycznej zmylić wroga i sprawić, że wycelowanie w tak pomalowany obiekt stało się więcej niż trudne. Żołnierzom z niemieckich U-botów trudno było ocenić, w jakiej odległości znajduje się wymalowany w geometryczne wzory statek, z jaką prędkością i w którym kierunku płynie. Wyniki osiągnięte dzięki tej metodzie były tak dobre, że zastosowano ją także podczas II wojny światowej…
Na szczęście dzisiaj jeszcze możemy bawić się kamuflażem. Jeszcze jest to sposób na dowcipne spędzenie czasu. Jakiś czas temu ludzie zauważyli wokół siebie przypadkowe kreacje ludzi, którym udało się dopasować strój do otoczenia. A gdy zauważyli, chcieli aby te zabawne sytuacje zobaczyli i inni. I stąd seria zdjęć, które możemy zaprezentować:
Jak możemy się przekonać stosowanie mimikry nie jest trudne, a nawet jest zabawne, jeśli przy tym wszystkim bawimy się i pozostajemy sobą. Alternatywą negatywną pozostaje stworzenie, które zmieniając się samo już nie wie kim lub czym jest, jak twierdził autor Iconology z 1593, Cesare Ripa. Ma on tułów jaszczurki, łuski i grzbiet ryby, głowę małpy i łapy sokoła. I jak go opisywano: Z wielkiej bojaźliwości często zmienia barwę, a umie przybrać każdą, oprócz białej i czerwonej. nic nie jada ani nie pije, ale wyłącznie powietrzem karmi się i żyje, lecz w jego ciele nie ma ani kropli krwi. Żołądek jego odznacza się magicznymi właściwościami, wystarczy go spalić, żeby spowodować deszcz lub burzę. Choć z drugiej strony podobno zwycięża lew, ale przetrwa kameleon…
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz