czwartek, 3 listopada 2022

Przemijanie, śmierć i senne widzenia na obrazach Krzysztofa Heksela - spadkobiercy Zdzisława Beksińskiego

Każdy kto zajrzał na nasz blog zorientował się, że lubimy twórczość Zdzisława Beksińskiego. Pisaliśmy, czy wzmiankowaliśmy go jak policzyliśmy 18 razy (TUTAJ). To dużo i niedużo, zważywszy wielkość talentu artysty, który mimo wielu lat od swojej śmierci inspiruje kolejnych malarzy. Jednym z nich jest Krzysztof Heksel, pochodzący z Wałbrzycha (Dolny Śląsk), urodzony w 1982 roku artysta. Krzysztof malował amatorsko od dziecka, ponieważ zainteresował się sztuką pod wpływem ojca, ale dopiero w 2013 roku upublicznił swoje prace. I znalazły one tak wielu zwolenników, że porzucił dotychczasową pracę (z zawodu był kierowcą) i zajął się sztuką zawodowo.







Tematyką jego obrazów jest przemijanie, śmierć, senne widzenia, ogólnie ujmując Vanitas… Artysta we wczesnych latach swojej twórczości wzorował się na takich malarzach jak Hieronim Bosch, William Turner i Iwan Ajwazowski. Ale momentem zwrotnym dla niego była chwila gdy zobaczył dzieła Zdzisława Beksińskiego. Stały się one dla niego niedoścignionym wzorem. Heksel tłumacząc ten fakt przytacza słowa przypisywane Pablo Picasso, że malarz to ktoś, kogo nie stać na kupienie obrazu np. Rembrandta czy Vermeera, dlatego próbuje sam malować jak oni.  Choć odżegnuje się od naśladownictwa Beksińskiego. Twierdzi, że chciał się od niego jedynie nauczyć się techniki. Drugiego Beksińskiego już nie będzie i ja nim też nie będę, ale wszystkim tym  którzy upierają się, że to, co robię jest kopiowaniem, radzę, aby wzięli pędzel do ręki i spróbowali namalować tak jak ich ulubiony malarz – zapewniam, że nie wyjdzie im arcydzieło, mówiąc najdelikatniej. Często słyszę sugestie, żebym zmienił tematykę swoich prac np. na pejzażyki, ale gdybym to zrobił, wtedy z pewnością udawałbym kogoś kim nie jestem” - dobitnie głosi (LINK). 

Ale krytycy i widzowie wiedzą swoje. Kilka lat temu jedno z jego płócien zostało sprzedane jako oryginał wykonany przez Beksińskiego. Był to niezamierzona nobilitacja, choć co trzeba przyznać, mimo wielu podobieństw prace Heksela różnią się. Są ogólnie mówiąc znacznie bardziej liryczne, łagodniejsze w swoim wydźwięku, nie tak dosadne oraz wykonane z nieco mniejszą biegłością.







Naśladując Beksińskiego Heksel natomiast nie tytułuje swoich dzieł. Tak samo nie chce narzucać odbiorcom ich interpretacji. My także nie będziemy zatem ich opisywać. Niech każdy sam znajdzie własną drogę do świata snów…

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz