Bez niego kariera Joy Division byłaby inna. To on odpowiadał za wydanie debiutu zespołu, albumu Unknown Pleasures (wydał go za spadek po matce), który dziś uważany jest za najlepszy debiut w historii rocka. A ponieważ opisaliśmy już na naszym blogu życiorysy wielu osób z kręgu zespołu (warto popatrzeć na prawy pasek gdzie zawarliśmy linki do streszczeń), dziś kolej na pierwszą część opowieści o Tony Wilsonie. Książka, którą zaczynamy dziś omawiać znalazła się w naszych rękach dzięki Tony'emu Costello, którego serdecznie pozdrawiamy.
Część pierwsza streszczenia była TUTAJ.
Matka Wilsona - Doris była osobą bardzo religijną, cała rodzina uczestniczyła w każdą niedzielę we mszy. Jako szkołę podstawową wybrano mu St Mary's Catholic. Był jednym z 300 uczniów a rodzice - Doris i Sydney, regularnie wizytowali wywiadówki.
Wilsonowie przenieśli się znowu do Salford gdy Tony miał 11 lat w 1961 roku. Tony musiał codziennie jeździć do De La Salle 35 mil w jedną stronę. Miał pociąg o 7:30 rano do Manchesteru. Szkoła postrzegana była jako bardzo rygorystyczna, a podejście do uczniów było surowe. Do tej samej szkoły, co ciekawe, uczęszczał późniejszy fotograf Joy Division - Kevin Cummins (młodszy od Wilsona), ten kompletnie nie potrafił zrozumieć surowych zasad panujących w szkole. Tony z początku pasjonował się naukami ścisłymi. Był wybitnie zdolnym uczniem, lubianym przez nauczycieli. Kiedy stał się starszy zaczął sam poszerzać swoją wiedzę w bibliotece głównej.
Na 18. urodziny dostał od matki samochód - Sunbeam Siletto. Jeździł nim do jednego z pubów. Wtedy zaczął głosić idee lewicowe, a jeden z bywalców pubu zapytał go, dlaczego nie odda samochodu biedakom? Od wtedy zaczęto uważać go za przedstawiciela lewicy kawiorowej.
C.D.N.
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz