wtorek, 7 marca 2023

Obrazy Zdzisława Majrowskiego: w kierunku światła i wolności

Zdzisław Majrowski znany również jako Constantin Meyro (ur. 1952) jest jednym z tych malarzy, którzy po pierwsze: zaczęli od malarstwa realistycznego, co więcej, naśladującego dokonania mistrzów doby baroku, po czym odrzucili je na rzecz abstrakcjonizmu, a po drugie: zmieniali styl wraz z trendami mody, czyli najpierw tworzyli kompozycje prawie akademickie, potem malowali surrealistyczne pejzaże w stylu Salvadora Dali aby w końcu tworzyć abstrakcje.

Tak diametralna zmiana Majrowskiemu przyszła mu łatwo, bo posiada on gruntowne wykształcenie akademickie. Ukończył Akademię Sztuk Pięknych w Warszawie, uzyskując w 1979 roku dyplom na wydziale Architektury Wnętrz. Zaistniał w świecie sztuki w latach 80 tych swoimi pastiszami XVII – wiecznych mistrzów holenderskich. Wzbudziły one zainteresowanie licznych kolekcjonerów, obecnie więc jego prace znajdują się w zbiorach wielu prywatnych kolekcji w Europie, Ameryce i Japonii. Wszystkie niemal biograficzne notki podają o nim, że jest jedynym polskim artystą rekomendowanym przez brytyjski miesięcznik biznesowy Funds Europe z czego oczywiście się cieszymy, choć nie znaleźliśmy w internecie owej publikacji z tą rekomendacją (zapewne pochodzi z czasów sprzed ery Internetu).

Artysta podsumowując okres malarstwa klasycznego tak o sobie pisze: Pierwsze obrazy namalowałem mając 17 lat. Szybko zorientowałem się, że muszę zdobyć solidne podstawy w zakresie rysunku i samej wiedzy o sztuce. Studiowałem kompozycje, rysunek i historyczne malarstwo europejskie. Podczas studiów na ASP w Warszawie w latach 1974 - 79 poszerzyłem swoją wiedzę w zakresie architektury i rzeźby. Coraz bardziej ulegałem fascynacji światłem, barwą i formą. Studiując starych mistrzów starałem się dogłębnie zrozumieć genezę powstania ich dzieł. To była praca, która nauczyła mnie pokory. Moje malarstwo zrodziło się w jednej chwili, pod wpływem gwałtownego impulsu. Postanowiłem wyrwać się z ciemnych muzealnych sal i ślęczenia nad każdym obrazem w kierunku światła i wolności. Wyrobiłem w sobie wielką dyscyplinę pracy i szacunek do kompozycji (LINK).

Z tej pasji zrodziły się obrazy, które w 1981 roku znalazły się na wystawie w Monachium, a były to właśnie wspomniane pastisze XVII wiecznego malarstwa holenderskiego.





A potem? Oddajmy znów głos artyście: W połowie lat 80 XX wieku następuje zwrot w moim podejściu do malarstwa. Zaczyna się poszukiwanie własnej drogi twórczej. Muszę zaznaczyć ogromną pomoc merytoryczną p. Gertrudy Abramowic (Sonia), wielkiej przyjaciółki Eltona Johna z okresu paryskiego. W zorganizowanej dla mnie pracowni w Kolonii, zacząłem stawiać pierwsze kroki na drodze poszukiwań własnych form wypowiedzi i samego siebie w malarstwie. Kilkanaście lat studiów nad starymi mistrzami zostawiło ślad w całej mojej twórczości. To widać, w wyważonych, choć dynamicznych kompozycjach i stosunku do światła. Ucieczka od przedmiotowości pozwoliła mi na czysty przekaz energii i emocji, co jest podstawową cechą mojego malarstwa i jego mottem. Na swojej drodze twórczej przechodziłem praktycznie każdy etap współczesnego malarstwa. Od płaskich monochromatycznych kompozycji aż do kontrastowych impastów i reliefów. Przeszedłem od klasycznego rysunku do deformacji aż po konstruktywizm. Lubię mieszać techniki ale najwyżej cenię malarstwo olejne.






I tak poprzez prace w stylu Salvadora Dali, które pokazujemy powyżej, malarz w końcu znalazł własny sposób przekazania emocji, tworząc abstrakcyjne, impastowo malowane, utrzymane w czystych barwach, nieprzewidywalne kompozycje. 


Czy jest to już koniec jego drogi artystycznej? Spoglądając na 40 letni dorobek artystyczny - raczej nie. Całkiem możliwe, że abstrakcje to tylko przystanek… Ale tego czy tak będzie nie wiemy nie tylko my, ale również sam malarz.

Gdyby ktoś z naszych czytelników zapragnął mieć na własność któryś z obrazów, może skontaktować się ze Zdzisławem Majrowskim poprzez jego profil w mediach społecznościowych (LINK).



Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz