czwartek, 9 marca 2023

Twórczość braci Greaves: musieli zostać malarzami

 Czy sąsiedztwo z wybitnym artystą może zmienić życie? Okazuje się, że tak, jeśli wziąć pod lupę twórczość braci Greaves: Waltera (ur. 1846) i Harry’ego (ur. 1844), którzy w 1863 roku spotkali Jamesa Abbotta McNeilla Whistlera (pisaliśmy o nim TUTAJ), po jego przeprowadzce na 7 Lindsey Row, zaledwie dwa numery dalej od ich domu. A gdy jeszcze dodamy, że w pobliżu mieszkali również Rossetti i Algernon Swinburne, a ojciec braci, Charles William Greaves, woził po Tamizie łódką JMW Turnera, po prostu musieli zostać malarzami, nie mieli wyboru. 


Walter i Harry wkrótce tak zafascynowali się osobą Amerykanina, że stali się jego darmowymi asystentami, kupowali mu materiały artystyczne i przygotowywali blejtramy i pigmenty. Zaczęli także malować. Na początku przenosili na płótno widoki z okolic Chelsea. Swoje obrazy tworzyli wspólnie, Walter odpowiadał za kompozycję, a Harry wypełniał ją szczegółami. I zgodnie potem podpisywali wspólnie swoje dzieło.





Bracia byli niezwykle zafascynowani osobowością swojego mistrza. Próbowali się nawet upodobnić do niego. Naśladowali jego ubiór i nawet zapuszczali wąsy dokładnie takie jakie nosił Whistler. Whistler wpłynął również na technikę Greavesów, szczególnie Waltera, który porzucił szczegółowe kopiowanie krajobrazów na rzecz odważniejszych, swobodniejszych kompozycji. Jednak po pewnym czasie sławny malarz znudził się towarzystwem Waltera i wybrał otoczenie młodych artystów: Waltera Sickerta i Mortimera Menpesa. Pomimo odcięcia od swojego mentora Walter nie zaprzestał malować. Nadal tworzył pejzaże miejskie i rzeczne oraz nokturny. Ich charakterystyczną cechą jest realizm posunięty aż do naiwności. Najbardziej znanym jego obrazem jest widok na Hammersmith Bridge on Boat-Race Day, w którym widać charakterystyczne cechy artysty.


Walter Greaves pozostawiony sam sobie zdobył jednak pewnego rodzaju uznanie i jego prace trafiły na wystawy w Londynie w Grosvenor Gallery i Goupil Galleries, a także w Glasgow Institute of the Fine Arts, Walker Art Gallery w Liverpoolu i Manchester City Art Gallery. Nie odniósł jednak większych sukcesów. Nie założył rodziny, wiele lat spędził w samotności i biedzie. Został ponownie odkryty przez Williama Marchanta, właściciela Goupil Galleries, który zorganizował wystawę jego prac w 1911 roku. Ale wydarzenie to, mimo iż wielu krytyków okrzyknęło go niedocenionym geniuszem, skończyło się skandalem. Przyczynili się do tego Elisabeth i Joseph Pennellowie, amerykańscy dziennikarze i krytycy sztuki, którzy prowadzili bardzo opiniotwórczy salon literacki.  Oskarżyli Greavesa o plagiat, ni mniej, ni więcej o wystawanie prac Whistlera, wyretuszowanie ich i sygnowanie własnym nazwiskiem.

 








Czy był to prawdziwy zarzut? Rzeczywiście, stylistyka obrazów Waltera Graevesa różni się – obok szczegółowych widoków mamy marzycielskie, malowane szerokimi pociągnięciami, mgliste pejzaże. Może to być jednak zręczne naśladownictwo, bo przecież Whistler aż tylu obrazów nie darowałby dawnemu asystentowi. W każdym razie po tym niemiłym incydencie artysta znów ponownie popadł w zapomnienie. Ostatnie osiem lat swojego życia spędził przytułku w Charterhouse. Zmarł na zapalenie płuc w West London Hospital w Hammersmith w 1930 r. Został pochowany na cmentarzu Charterhouse w Little Hallingbury w hrabstwie Essex.








Kilka jego prac można zobaczyć w Tate Gallery, w tym dwa autoportrety oraz udane portrety jego znajomych, bo był także portrecistą. Po półwieczu, w 1980 i 1984 roku w Galerii Parkin znów pokazano jego dzieła. Tak więc po wielu latach został w końcu doceniony i na fasadzie domu, w którym mieszkał w latach 1855-1897, przy 104 Cheyne Walk w Chelsea, umieszczono pamiątkową niebieską tablicę…


Czytajcie nas  - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz