wtorek, 5 marca 2024

Malarstwo Hansa Christiana Ralfsa przyjaciela i ucznia Edwarda Muncha

Co stałoby się z Edwardem Munchem, gdyby był Niemcem lub gdyby pozostał w Berlinie po dojściu Hitlera do władzy? Ostatnie lata życia malarza przypadły na czas, gdy Norwegią rządziła partia nazistowska, która nawet zorganizowała mu po śmierci pogrzeb w 1944 r.  choć wcześniej obrazy Muncha zostały określone przez nazistów jako sztuka zdegenerowana i wycofane w muzeów. Ale w Niemczech los Muncha mógł być znacznie gorszy. Taki jaki stał się udziałem malarza, z którym się przyjaźnił, czyli Hansa Christiana Ralfsa, urodzonego w 1883 r. w Preetz koło Kilonii.




Hans Ralfs był utalentowanym synem listonosza. W latach 1902-1907 studiował sztukę w Weimarskiej Szkole Sztuk Pięknych. Tam podczas studiów poznał poznał Edwarda Muncha, a po I wojnie światowej, w której jak wielu innych młodych mężczyzn walczył na froncie, w lecie 1919 roku wyjechał do Norwegii i spędził z Munchem więcej czasu. Wpływ tego malarza na twórczość Ralfsa był w związku z tym przemożny. Uważa się, że po powrocie po prostu zaczął inaczej malować. I jeszcze jedno łączyło obu malarzy: Problemy natury psychicznej. W 1919 Hans Ralfs założył w Kilonii własną szkołę malarstwa (jego uczniem i przyjacielem na całe życie został dzięki temu Friedrich Karl Gotsch). Jednak następstwa doświadczeń z I wojny światowej, problemy rodzinne i ogólnie nazwijmy to brak życzliwości i zrozumienia okazywany ze strony środowiska w którym żył, doprowadziły go do załamania i w latach  1922/23 pierwszego pobytu szpitalnego na oddziale neurologicznym Szpitala Uniwersyteckiego w Kilonii, który zapoczątkował następne. W 1924 roku zerwał z tego powodu zaręczyny z Dorotheą Ehrich z Neumünster. Jej wspomnieniem jest podwójny portret. 

Potem było już tylko gorzej. Hans Ralfs musiał zrezygnować z prowadzenia szkoły malarskiej. Utrzymywał się odtąd z działalności rzemieślniczej, dziennikarskiej i wykładów. W 1924 pracował nawet jako malarz pokojowy w Hamburgu i jako goniec w Kilonii




Aż nadszedł rok 1935, kiedy hitlerowski rząd wprowadził tzw. ustawy narodowosocjalistyczne. Malarz został internowany w szpitalu psychiatrycznym w Neustadt w Holsztynie. Stamtąd 1 czerwca 1942 r. transportem wraz z innymi chorymi został przewieziony, zresztą w nieludzkich warunkach, do szpitala psychiatrycznego Obrawalde w Meseritz w ówczesnych wschodnich Niemczech (obecnie szpitala w Międzyrzeczu-Obrzycach na zachodzie Polski). Pracował tam fizycznie w polu i ogrodzie, przy budowie drogi, wykonywał prace introligatorskie, wreszcie segregował odpadki. Pacjenci byli wykorzystywani jako darmowa siła robocza, pracowali bez dni wolnych pod stałym nadzorem uzbrojonych wachmanów, którzy brutalnie ich traktowali. Lekarze byli tylko figurantami, potrzebnymi aby tworzyć pozory szpitala, bo faktycznie był to zakład uśmiercania chorych. W latach 1942–1945 poddano tam eutanazji kilka tysięcy pacjentów (ich liczbę szacuje się  na 10 000). Ralfs mimo umieszczenia go na liście chorych do eksterminacji przeżył…


Do szpitala wkroczyła w styczniu 1945 roku Armia Czerwona. Po zajęciu Obrzyc Ralfs pełnił nawet przez krótki czas funkcję sekretarza – kierownika biura założonego przy dr. Rosenbergu, jednym z pacjentów, mianowanym na to stanowisko przez radzieckiego komendanta wojskowego miasta Międzyrzecz. Jednak prawie trzyletni pobyt w szpitalu odbił się bardzo niekorzystnie na jego zdrowiu. Lekarz rosyjski stwierdził u artysty raka żołądka nie nadający się już do operowania. Mimo obfitych posiłków Ralfs chudł, w końcu wystąpiły u niego krwotoki wewnętrzne. Zmarł równo trzy tygodnie po Wielkanocy 21 kwietnia 1945 roku. I został pochowany na terenie cmentarza szpitalnego…
 

Przed śmiercią leżąc na szpitalnym łóżku napisał wspomnienia z pobytu w Obrawalde. Nieliczne rzeczy artysty, w tym rękopisy poezji, przekazano jego przyjacielowi Gotschowi, mieszkającemu wówczas w St. Peter-Ording.







Bez wątpienia malarz i grafik, dramaturg i krytyk sztuki Hans Ralfs był utalentowaną i wpływową osobowością okresu międzywojennego. Ale jego wyjątkowe znaczenie artystyczne dla Szlezwiku-Holsztynu odkryto późno, chociaż jego uczeń Friedrich Karl Gotsch (1900-1984) w latach powojennych zwracał kilkakrotnie uwagę krytyków sztuki na twórczość swojego mentora.





Artysta wykonywał głównie obrazy olejne, rysunki i drzeworyty. W serii autoportretów starał się pokazać swój stan psychiczny, ale tworzył przede wszystkim pejzaże oraz cykle obrazów figuralnych o tematyce religijnej i estetycznej.

Niemcy docenili swojego Muncha. W 2003 roku w Ameos otwarto placówkę kultury Dom Hansa Ralfsa. W budynku na łącznej powierzchni 700 metrów kwadratowych dostępnych jest kilka pomieszczeń dla osób zmagających się z problemami psychicznymi ze wsparciem arteterapii i terapii zajęciowej. Ponadto atrium o powierzchni 170 metrów kwadratowych oferuje pracownikom kultury wszelkiego rodzaju możliwość organizowania wystaw, koncertów i innych wydarzeń. I bardzo dobrze, ze tak jest. Nas tylko szokuje łatwość, z jaką szpital, jeden z najlepszych w Niemczech, posiadający wybitnych lekarzy, w 1942 roku na polecenie nazistowskiej partii przeobraził nagle w niemiecką placówkę, gdzie pacjentów chorych psychicznie poddawano eutanazji. Lekarze tam zatrudnieni różnili się od esesmanów z obozów koncentracyjnych jedynie sposobem zabijania. Tam gazem, tu medykamentami. A przed śmiercią chorych zdolnych jeszcze do pracy wyzyskiwano, aby jak powiedział jeszcze w grudniu 1944 roku na zebraniu załogi dyrektor szpitala: wycisnąć ich jak się wyciska cytrynę, do ostatniej kropli sił. Za rok będziemy obchodzić rocznicę ujawnienia tych wydarzeń, już 80. Czy tamte czasy rzeczywiście nigdy już nie wrócą? 



Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz