środa, 17 lipca 2019

Architektura Punk - czy to możliwe?

Od samego początku ruch punk był postrzegany w kategoriach irytującej i ledwie tolerowanej uciążliwości. Punk rock to głównie muzyka, bunt, anarchia i styl życia, wyrosła na sprzeciwie wobec elitarności i samowystarczalności progresywnego rocka. O założeniach programowych i okolicznościach powstania punka pokrótce pisaliśmy TUTAJ, TUTAJ i TUTAJ jednak wydaje się, że te skojarzenia są niewystarczające, bo punk to coś więcej.  

Czy da się na przykład przełożyć założenia tego ruchu na architekturę? Czy budynek może posiadać cechy punk? Jak wyglądałby zbuntowany budynek? Jak zmieniłby nasze koncepcje piękna? Spróbujemy zastanowić się nad tymi pytaniami. 

Na początku zwróćmy uwagę, że żyjemy w epoce post. W architekturze oznacza to wszechwładnie panujący postmodernizm, powstały na bazie niepokojów społecznych lat 60. i kierujący się zasadą F*** authority! Odrzucenie dotyczyło szczególnie rozwiązań modernistycznych, opracowanych przez architektów dążących do stworzenia idealnego budynku, czyli takiego, który mógłby służyć każdej osobie i wszelkiej funkcji, niezależnie od miejsca (stąd inna nazwa modernizmu: Styl międzynarodowy). 

Czysta, jasna architektura modernizmu miała w zasadzie stać się idealnie zaprojektowaną przestrzenią, dobrze służącą człowiekowi przez całe życie. Ludzie z lat 60. zaczęli jednak postrzegać modernistyczną architekturę jako rozwiązanie opresyjne i zbyt uniwersalne, a przez to nieprzystające do wymogów stawianych przez zróżnicowane i złożone warunki życia. Z tego ruchu wywodzi się typ architektury zbuntowanej, którą da się utożsamić z założeniami ruchu punk. Wśród głównych jej twórców wymienia się Michael'a Graves i Robert'a Venturi, którzy niby przyjęli charakterystyczne cechy architektury modernistycznej (takie jak brak detalu architektonicznego i stylistycznych odniesień do tradycji), lecz stworzyli budynki o dokładnie odwrotnych cechach, odrzucając surowe zasady ustanowione przez modernistów i szukając ekspresji za pomocą nowoczesnych technik budowlanych mozaiki rozmaitych form i odniesień stylistycznych. Na fali tak pojmowanego nurtu postmodernistycznego w Wielkiej Brytanii lat 80. i 90. rozkwitł styl tzw. architektury dekonstruktywistycznej, wywodzącej się z dwóch tradycji: rosyjskiego, awangardowego ruchu konstruktywistycznego lat 20. oraz z futuryzmu

Termin dekonstrukcja pojawił się po raz pierwszy w latach 80. w pismach francuskiego filozofa Jacquesa Derridy. Derrida uznał, że budynek nie musi tworzyć harmonijnej całości ale że jego bryła może ulec fragmentacji i to w sposób asymetryczny za to bez negatywnego wpływu na jego funkcjonalną przestrzeń. 

Nurt dekonstruktywistyczny po raz pierwszy został zauważony podczas konkursu na zespół Parc de la Villette w Paryżu, zwycięzcą którego był projekt Bernarda Tschumiego, skomentowany przez Derridę i Eisenmana.
Budynki dekonstruktywistyczne, które są całkowicie niepodobne do niczego co wznoszono w epokach i okresach wcześniejszych, charakteryzują się dysharmonijnie połączonymi formami zrealizowanymi za pomocą najnowszych osiągnięć technicznych i w całkowitym oderwaniu od architektury historycznej. Obecnie czołowymi twórcami tego nurtu są Frank Gehry i Daniel Libeskind oraz plejada innych architektów, wśród których najczęściej wymienia się takie nazwiska jak: Peter Eisenman, Zaha Hadid, Coop Himmelblau, Rem Koolhaas, Michael Sorkin, Bernard Tschumi, Hajime Yatsuka oraz oczywiście Jacques Derrida. W wyniku ich działań powstały naprawdę niewiarygodne budynki, często projektowane za pomocą skomplikowanych programów komputerowych. Pierwszą tego typu budowlą, przy której jej twórca, architekt Frank Gehry zastosował modelowanie zapożyczone z przemysłu lotniczego była tzw. rzeźba ryby w Barcelonie z 1992 r. wzniesiona na potrzeby hotelu obsługującego olimpiadę.



W 1988 r. Philip Johnson i Mark Wigley zorganizowali wystawę Deconstructivist  Architecture, na której znalazły się między innymi prace Zahy Hadid , Petera Eisenmana, Daniela Libeskinda. W tamtych czasach dekonstruktywizm nie był uważany za ruch o ustalonej pozycji ani styl taki jak kubizm czy modernizm. Johnson i Wigley dostrzegli podobieństwa w podejściu architektów do projektowania i połączyli je na jednej wystawie. Od tamtej pory dekonstruktywizm przestał być stylem zbuntowanym a stał się niezwykle modnym wyznacznikiem prestiżu. Budynki zaprojektowane w duchu dekonstruktywizmu są bowiem niezwykle drogie w wykonaniu a ich niesamowita forma staje się od razu wizytówką miejsca. Czy można zatem nazwać ten rodzaj architektury architekturą punk? Sam punk był zarówno produktem, jak i ofiarą komercji. Subkultura ta wzrosła na odrzuceniu masowego marketingu by w przeciągu dosłownie kilku lat paść jego ofiarą. Punk stał się po prostu modny.
  
Zaraz po rozpadzie Sex Pistols w 1978 r. zwolennicy ruchu punk stali się rozpoznawalni na każdej szerokości geograficznej. I dzisiaj także skórzane kurtki oraz martensy i irokezy nie wyszły z mody. Ten styl stworzył nową estetykę, w której wyrastali twórcy architektury końca XX i początku XXI wieku. I mimo wszystko - mimo uznania ze strony dyktatorów mody i największych firm kosmetycznych - słowo punk nie przestaje denerwować. I nieść powiew świeżości. Dotyczy to także architektury co poza Polską zostało już zauważone. Kilka lat temu w Pradze czeskiej, w Galerii Jaroslav Fragner otwarto wystawę Architektura Punk (LINK)   na której zaprezentowano głównie czeskie przykłady architektury zbuntowanej.  

Na koniec naszych krótkich rozważań przyjrzyjmy się może niektórym realizacjom. Czy jest to faktycznie nowe zjawisko w sztuce, które da się określić architekturą punk okaże się po pewnym czasie. Na jest to nowy kierunek, który rządzi się prawidłowościami zaczerpniętymi z założeń subkultur młodzieżowych lat 80.














Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz