czwartek, 8 sierpnia 2019

Martin Mills i potęga niezależnej wytwórni Beggars Banquet Records

Niedawno zaprezentowaliśmy w połączonym cyklu Niezapomniane koncerty i Z mojej płytoteki album Dreamtime z nagraniem koncertu The Cult, który miał miejsce w the Lyceum TUTAJ (o Lyceum pisaliśmy z kolei TUTAJ   przy okazji opisu największego koncertu Joy Division 29 lutego 1980 r.). Ale revenons à nos mouton – płytę Dreamtime, jak i omawiane niedawno wydawnictwo the Bolshoi (TUTAJ), wydała wytwórnia Beggars Banquet Records, ta sama w której strukturach działa malutka, lecz jakże istotna wytwórnia 4AD (o wydawanych przez nią płytach piszemy TUTAJ), założona przez Ivo Watts Russell’a, brytyjskiego, zubożałego arystokratę, o którym pisaliśmy TUTAJ. Beggars Banquet także nie zaistniałaby bez wizji innej, wybitnej indywidualności, którą był (i jest) Martin Mills

Zaczynał on prawie pół wieku temu, w 1974 r., od jednego sklepu z płytami, podobnie zresztą jak Richard Branson z Virgin Records o czym pisaliśmy TUTAJ. Wkrótce potem Mills swój sklep przekształcił w wytwórnię płytową a następnie w grupę medialną złożoną z wielu pomniejszych wydawnictw muzycznych.

Obecnie Beggars Records jest jedną z największych na świecie niezależnych wytwórni płytowych, a mimo to jej właściciel pozostał tym samym wielbicielem muzyki, co na początku. Co więcej - nie zajmuje luksusowego biura w Kensington, na wzór trzech największych wytwórni płytowych - Universal, Sony i Warner - lecz prowadzi swoją firmę z niewielkiego mieszkania w domu położonym w cichej dzielnicy w Wandsworth, w południowo-zachodnim Londynie

Kuchnia służy mu za sekretariat, salon ze stołem do gry w ping-ponga w razie potrzeby staje się salą konferencyjną, a piwnica to magazyn zastawiony skrzynkami z płytami. Dom kupił w 1984 r. a potem powiększył go o cztery sąsiednie posesje, łącząc je niczym króliczą norkę w jeden ciąg pomieszczeń, wśród których są dwa wieloosobowe apartamenty dla artystów.

 
To, że kwatera główna Beggars Records to kilka domków, a nie zwykłe biuro, dobrze pasuje do osobowości właściciela firmy. Jego sposób prowadzenia interesów też jest zupełnie inny. Mills ceni sobie niemal rodzinne kontakty z muzykami To miłe, gdy masz artystów na górze, którzy przychodzą na piwo w porze lunchu w piżamie - zauważył w jednym z wywiadów - Może zabrzmi to niesamowicie banalnie, ale jesteśmy w tym dla muzyki. Tak naprawdę nie jesteśmy w tym dla pieniędzy. Takie postawienie sprawy opłaciło się, bo dzięki kilku pomniejszym spółkom - XL, 4AD, Matador, Rough Trade i Young Turks - firma konsekwentnie plasuje się w czołówce światowej sceny muzycznej. Pod jej logo występują The Pixies, The Prodigy, The White Stripes i The xx, a w ostatnich latach Adele, która sprzedała ponad 35 milionów kopii swoich dwóch albumów.

A wszystko zaczęło się w 1977 roku od dwóch 7-calowych singli punkowego zespołu The Lurkers. Tak to nie tak dawno wspominał Martin Mills: Pod naszym sklepem w Fulham mieliśmy piwnicę, którą zamieniliśmy w salę prób, w której ćwiczyły punkowe zespoły, takie jak Generation X (o the Lurkers i Generation-X pisaliśmy TUTAJ  - przypis własny). Jednym z zespołów, które ćwiczyły tam był The Lurkers. Menedżer sklepu, Mike Stone, zaczął zarządzać zespołem, ponieważ potrzebowali pomocy. Potem on potrzebował pomocy, więc my zaczęliśmy nimi zarządzać [Martin Mills i Nick Austin] i próbować uzyskać dla nich umowę - ale nie mogliśmy. To był rok 1976 i wtedy nie było zbyt wielu wytwórni, a każda z nich podpisała już kontrakt z jednym punkowym zespołem  - to było to (to był ten problem). Więc zabraliśmy się za nagrywanie w sposób, który jest teraz naturalny dla prawie każdego zespołu. Ale wtedy to była niezwykła rzecz. Bo wtedy nie było mapy drogowej. Nie było małych niezależnych firm fonograficznych. Zaplanowaliśmy więc w jaki sposób nagrywać samemu. (…) Ostatecznie wydaliśmy nasz pierwszy singiel The Lurkers wkrótce po tym, gdy Stiff wydał „Buy 1”, a Nick Lowe i Chiswick także wypuścili pierwszy singiel. Więc nasza trójka zaczęła działać prawie w tym samym czasie. Szczerze mówiąc, była to świetna zabawa i bułka z masłem, ponieważ wokół było tak mało punkowych singli, że ludzie kupowali wszystko co było. Był to więc całkowicie niewolny rynek. Zrobiliśmy więc kolejny singiel Lurkers, który był równie zabawny co poprzedni. Potem pomyśleliśmy, wypuśćmy album, i zrobiliśmy to. Był to Streets, album z punkową kompilacją nagrań wszystkich niezależnych wytwórni, które wówczas nagle powstały. Po tym wydaliśmy album Lurkersów, który uplasował się w pierwszej dwudziestce (LINK).

Z biegiem lat Beggars wydał muzykę w niemal każdym z możliwych gatunków - punk, goth, synth-pop, folk- rock, indie i wiele innych. Obecnie jest jedną z największych niezależnych grup muzycznych w Wielkiej Brytanii, ma biura również w Nowym Jorku i pięciu stolicach europejskich, a także spółki joint venture w Hiszpanii i Australii.

Kiedy Mills założył Beggars w 1976 roku, muzyka była nagrywana wyłącznie na winylowych płytach. Potem doszły nowe nośniki lecz płyty winylowe były tłoczone cały czas. Obecnie przeżywają swój renesans, a Beggars Group odegrał poważną rolę w tym odrodzeniu płyty winylowej sprzedając je poprzez sieć sklepów płytowych Rough Trade, których jest współwłaścicielem. Sprzedaż płyt LP w Wielkiej Brytanii w ubiegłym roku wyniosła 1,29 mln egzemplarzy co było najwyższym wynikiem od 20 lat. Popyt jest tak wysoki, że zakłady produkcji winylu osiągają granice swoich możliwości. Martin Mills, twierdzi, że sprzedaż detaliczna nadal odgrywa kluczową rolę w konsolidacji ogromnej społeczności miłośników muzyki, którzy wspierają nowe zespoły i kolejne produkcje. Miłośnicy winylu twierdzą, że przyciąga ich wyjątkowe brzmienie płyt analogowych i fakt, że są to fizyczne artefakty, zawierające okładki z ciekawą grafiką oraz z tekstami.  Lecz w porównaniu ze sprzedażą cyfrową rynek płyt analogowych pozostaje na poziomie niszowym. Mills dostrzega nowe możliwości jakie dają istniejące platformy muzyczne takie jak YouToube czy Spotify. Jego firma, gładko przeszła na technologię cyfrową, co mu się bardzo opłaciło. Każdego roku Beggars odnotowuje sprzedaż swoich produktów na poziomie 50 milionów funtów, z czego około dwie trzecie pochodzi z pobrań i transmisji strumieniowej, a reszta z płyt CD i winylowych. Mills widzi możliwości jakie daje muzyka rozprowadzana drogą elektroniczną i jako jeden z niewielu producentów  jest wielkim zwolennikiem tego, co Spotify.com wprowadziło na rynek.

Po latach ostrożnej pracy i konsekwentnej, powolnej ekspansji imperium Mills’a rozciąga się od Nowego Jorku do Melbourne przez Tokio. Nie tak dawno ten wieczny punk założył garnitur i udał się do Pałacu Buckingham, aby otrzymać od królowej tytuł szlachecki za usługi dla przemysłu muzycznego. I chociaż firmy utrzymujące się ze sprzedaży płyt ponoszą wielkie straty z powodu szerzącego się piractwa internetowego, Beggars, twierdzi, on sam wychodzi te tego niemal bez szwanku, ponieważ fani muzyki są wielkimi pasjonatami i bardziej szanują artystę niż przeciętny słuchacz. A poza tym on sam i jego firmy nie próbują sprzedawać ludziom tego, czego oni chcą, starają się sprzedawać ludziom to, o czym jeszcze nie wiedzą.

Cóż dodać? Może jeszcze to, że Martin Mills  urodził się 12 maja 1949 r., dorastał w Buckinghamshire i Oxfordshire i uczęszczał do Berkhamsted i Magdalen College Schools. Ukończył filozofię, politykę i ekonomię w Oriel College w Oksfordzie w 1970 roku. Beggars Banquet założył w roku 1974, początkowo jako sklep z płytami, a od 1977 r. już jako wytwórnię.  W latach 1987-2000 był członkiem Rady BPI, organu zarządzającego branżą nagraniową, a także dyrektorem zespołu ds. spraw licencyjnych wytwórni płytowych, PPL i VPL, oraz członkiem rządowego Forum Przemysłu Muzycznego. Był aktywnie zaangażowany w rozwój i zachowanie niezależnej dystrybucji płyt w Wielkiej Brytanii oraz w promowanie interesów niezależnego sektora wydawców. Mieszka w Ham, w Londynie i w Antibes, we Francji, z żoną Yvonne i dwójką dzieci (LINK).
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz