Mam nieco mieszane uczucia słuchając tego albumu, bo są na nim genialne wręcz momenty, ale też i słabsze, nawet bardzo. Wśród tych słabszych wyróżnia się piosenka promująca (sic!) płytę, czyli I Wouldn't Want To Be Like You. Całość jednak, patrząc na rok w jakim płyta została zrealizowana (1977), wyprzedza swoją epokę.
CD jakie posiadam jest wznowieniem z 2007 roku, dlatego zawiera bonus tracki (razem jest 15 piosenek). W środku przedruk artykułu Jerry Ewinga z Classic Rock Magazine z 2006 roku.
Można z niego dowiedzieć się, że Alan Parsons wcale nie zainteresował się rodzącym się wtedy punk rockiem. Parsons uważał, że punk był raczej subkulturą, niż muzyką. Erick Woolfson, piosenkarz, manager ale i twórca piosenek zespołu dodaje, że w początkowym okresie zespół tworzył bardzo wysokiej jakości muzykę, nie oszczędzając na procesie tworzenia.
Alan Parsons obcował z legendami, współuczestniczył w nagrywaniu Peppera the Beatles, a później również Abbey Road i Let It Be, jako młodszy inżynier. Był też w studio przy realizacji płyt McCartneya no i legendarnego Dark Side of the Moon Pink Floyd. Wspomina, że ten właśnie album najbardziej go ukształtował, choć na na nim nie zarobił. W tamtym czasie spotkał Woolfsona który był producentem m.in. Ala Stewarta. Parsons poprosił, żeby został też i jego menadżerem, a ten wyraził zgodę. Tak zaczęła się ich współpraca.
Eric był wtedy zafascynowany twórczością science-fiction Isaaca Asimova, ten jednak sprzedał prawa autorskie do opowiadania I, Robot telewizji. Eric spotkał się nawet z pisarzem i wspomina, że rozmowa była bardzo miła, ale ten nic nie mógł zrobić. Zespół zatem usunął przecinek z tytułu, a teksty jakie napisali kompletnie nie były związane z jego opowiadaniem, choć utrzymane w konwencji robotycznej.
Przez chwilę
Zagubiony do końca czasu
Jest wieczór innego dnia
I mój koniec
Teraz światło gwiazd, które mnie znalazło
Zagubione na milion lat
Próbuje pozostać, gdy wypełnia moje oczy
„Dopóki to nie zniknie”
Czy to możliwe, że jest ktoś inny?
Patrzący w mój umysł
W innym miejscu?
Gdzieś
Innym razem
W innym miejscu?
Gdzieś
Innym razem
Jak lustro trzymane przede mną
Wielkie jak szerokie jest niebo
Obraz się odbija
Powrót na drugą stronę
Czy to możliwe, że jest ktoś inny?
Patrzący w mój umysł
W innym miejscu?
Gdzieś
Innym razem
W innym miejscu?
Gdzieś
Innym razem
W podobnym nastroju utrzymany jest znakomity Don't Let It Show. Piosenka o tym, że maszyny zawsze można się wyprzeć. Ona przyjmie to ze zrozumieniem... The Voice też jest doskonały, pełen ciekawych efektów specjalnych. Nucleus - tytuł, który dla jednego ze swoich utworów zaczerpnął niemiecki zespół postrockowy Long Distance Calling (pisaliśmy o nim TUTAJ). I o dziwo piosenka Parsonsa też jest instrumentalna...
Total Eclipse to zdaje się być inspiracją Klausa Nomi (warto zobaczyć TUTAJ). Jakież wykonanie chorału angielskiego i orkiestry... Album kończy Genesis Ch. 1 V. 32 i jest to godne zakończenie, doskonale nawiązujące do początku...
Piękno tego utworu wręcz powala...
Dzisiaj, w czasie gdy 70% Internetu jest w rękach zaledwie dwóch korporacji dzieło Parsonsa nabiera wręcz proroczego charakteru. Również piękno tej płyty, poza jednym utworem (który stał się hitem w USA), jest absolutnie ponadczasowe. Jak ponadczasowe są dzieła Asimova.
6/6 - arcydzieło progrocka.
Alan Parsons Project, I Robot, producent: Alan Parsons, Arista, 1977. Tracklista: I Robot, I Wouldn't Want to Be Like You, Some Other Time, Breakdown, Don't Let It Show, The Voice, Nucleus, Day After Day (The Show Must Go On), Total Eclipse, Genesis Ch. 1 V. 32.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz