sobota, 1 stycznia 2022

Klaus Nomi: muzyk z innej planety - Kto w ogóle ustala zasady?

They were different - takimi słowami opisał Joy Division Martin Hannett kiedy pierwszy raz zobaczył zespół live. Taniec i teksty Curtisa, znakomita gra Stephena Morrisa sprawiły, że zespół wyróżniał się na tle setek innych kapel, głównie nurtu punk. To nowy image, zwłaszcza fryzury, jak i zrzucenie kowbojskich kurtek i butów nadały nowy wygląd na początku lat 60-tych Beatlesom. Przykłady można mnożyć. Kiedy dawno temu pierwszy raz usłyszałem z kolegami Metallice (dokładnie piosenkę Metal Militia) zastanawialiśmy się, czy można jeszcze szybciej grać. Tony Wilson, gdy usłyszał Sex Pistols od razu wiedział, że to rewolucja w muzyce, a John Peel (TUTAJ) uwielbiał artystów z ekstremalnym głosem (temu dał urzec się sam David Gilmour i tak świat poznał Kate Bush - warto zobaczyć TUTAJ). 

Także unikalny pomysł na siebie miał Klaus Nomi

Naprawdę nazywał się Klaus Sperber, urodził się podczas II Wojny Światowej (24.01.1944) w Immenstadt w Aplach w Bawarii. W jego rodzinie wiele się śpiewało właściwie przy każdej okazji, tak banalnej jak np. sprzątanie. Słuchał płyt Marii Callas a chciał być niczym Elvis Presley. Krąży legenda, że Callas pojawiła się w jego życiu, bo matka zamieniła będące w jego kolekcji płyty Elvisa, na muzykę bardziej górnolotną (jej zdaniem). 

Klaus zaczął uczęszczać do szkoły muzycznej w Berlinie, ale nie bardzo wiedzieli co z nim tam zrobić. On sam też miał z tym problem. Z racji faktu bycia homoseksualistą udzielał się wokalnie w klubach gejowskich i żył ze sprzątania w operze. 

Jego marzenie spełniło się po emigracji do USA, dokładnie do Nowego Jorku. Pracował w cukierni a w świecie muzycznym postępowała dominacja muzyki disco, bezwartościowej sieczki pozbawionej walorów intelektualnych. Trudno się dziwić, że szybko nastąpił przełom. Zaczęła się dominacja punka.

Równie dobrze mógłbym wyglądać tak obco, jak to tylko możliwe, ponieważ wzmacnia to punkt widzenia, o którym mówię. U mnie polega to na tym, że do wszystkiego podchodzę jak bym był absolutnym outsiderem. Tylko w ten sposób mogę złamać tak wiele zasad na raz. Pamiętaj, moje pochodzenie jest zupełnie dziwne - niemiecka opera klasyczna. Byłem więc niepewny, czy będę umiał odnaleźć się i przerobić to na rock. Równie szokujące było dla mnie śpiewanie opery falsetem w Niemczech. To była kolejna zasada, którą łamałem. Po prostu tego nikt nie zrobił. A pomaga mi fakt, że pop i rock, który, jak sądzisz, nie ma żadnych reguł, jest tak samo konserwatywny jak muzyka klasyczna. Więc to, co robię, jest podwójnie szokujące. Różnica polega na tym, że publiczność punkowa podziwia, że ​​mogę ich zaszokować. Nic nie jest dla mnie święte. Kto w ogóle ustala zasady?

/Klaus Nomi/

Do tego dochodził zupełnie odlotowy image, sposób tańca i panowania nad publiką. Każdy może sobie wyobrazić jak piorunująca była to kombinacja... Zresztą zobaczmy:


Wspominający go ludzie, którzy widzieli występ pierwszy raz, opisują w jak głębokim byli szoku, kiedy Nomi wyglądał i zachowywał się, a co najważniejsze śpiewał, w stylu, jakby był z innej planety... Przy okazji z wywiadów jakie są dostępne w Internecie Klaus Nomi wydaje się być człowiekiem dowcipnym i pozbawionym, jak to u wielu gwiazd bywa, zadufania w sobie. Przy czym dysponuje niesamowitymi możliwościami wokalnymi. 


Te fakty, jak i rodzący się nowy muzyczny nurt podziemny, dostrzega sam David Bowie, który zaprasza dwóch artystów, w tym Klausa Nomi do wspólnego występu w roku 1979. W RCA odbywa się nagranie i wydanie pierwszego solowego albumu artysty.


Po latach świat muzyczny już nie opisuje powyższego teledysku jako piosenkę Bowiego. Na wideo bowiem są dwie wielkie gwiazdy muzyki...

Niestety Klaus Nomi odchodzi przedwcześnie. W wieku zaledwie 39 lat umiera w samotności na AIDS. Wszyscy poza jednym przyjaciele odsuwają się od niego. Przed śmiercią Nomi zmienia lekko stylizację, zakłada kołnierz aby ukryć pojawiające się na szyi mięsaki Kaposiego. Ostatni występ, na którym śpiewa mającą dość przerażający tekst piosenkę Cold  pokazuje w jak kiepskim był stanie. Ale mimo tego wystąpił.


Umiera 6.08.1983 roku a jego prochy zostają, zgodnie z jego życzeniem, rozrzucone nad Nowym Jorkiem

Klaus Nomi - artysta absolutny.

P.S. Jak dotychczas najlepsze opracowanie, w dodatku jedno z nielicznych w naszym języku, opublikował Adam Kruk w tekście Klaus Nomi: Ostatni akt. Zapraszamy do lektury TUTAJ. My do strony muzycznej dokonań Nomiego jeszcze powrócimy. 

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.       

2 komentarze: