piątek, 25 marca 2022

Z mojej płytoteki: Tangerine Dream - Tangram, czy rzeczywiście ich najlepszy album?

 


Wiele razy na naszym blogu omawialiśmy, i omawiać jeszcze będziemy, albumy Tangerine Dream (LINK). Naszym zdaniem do największych dzieł zespołu należą - debiut - Phaedra z 1974 roku (opisany TUTAJ) oraz znakomity Stratosfear (opisany TUTAJ) z 1976. W obecnym czasie zbliżającej się do nas kolejnej zimnej wojny warto też wspomnieć o doskonałym Exit (rok 1981, opisanym TUTAJ) i utrzymanym w podobnym stylu Hyperborea (wydanym dwa lata później). 

Dzisiejszy album jest uważany przez wielu za najlepsze dokonanie zespołu. Nagrany został w składzie Franke, Froese, Schmoelling czyli w takim samym, w jakim nagrali Exit, choć dzisiejszy album jest zapewne mniej elektroniczny i bardziej wyciszony. Osobiście używam go od kilku tygodni jako usypiacza... Rzeczywiście ponieważ jest brzmieniowo różny od następcy, wielu krytyków uważa go za przełom między dwoma epokami Tangerine Dream. Mowa tutaj o epoce długich elektronicznych, zwykle improwizowanych utworów, opartych głównie na sequencerach, a epoce zapoczątkowanej na Exit, czyli krótkich utworów utożsamianych z brzmieniem new age.


 

Co ciekawe, wielu fanów TG po tej płycie odwróciło się od zespołu. Zatem w ich mniemaniu to ostatni album TG wart uwagi, a jak wspomniano powyżej, również i najlepszy.

Interesującym jest minimalizm towarzyszący tej płycie - dwie suity po jednej na każdej ze stron albumu, oraz bardzo minimalistyczna okładka, bez wkładki wewnątrz. Również informacje na niej zawarte są niezwykle lakoniczne. 

Poza tytułami dowiadujemy się, że Edgar Froese gra na keyboardach, gitarach, Chris Franke na keyboardach i perkusji elektronicznej, a Johannes Schmoelling na keyboardach. Co ciekawe, album został wyprodukowany przez Froese i Franke a nagrany w 1980 roku w studiach Polygon w Belinie a zmiksowany w studiach Hansa w tym samym mieście.

Muzycznie jest niezwykle zróżnicowany, co jest wynikiem przejściowego stylu. Mamy tutaj zatem coś, co chyba najlepiej opisano na blogu TUTAJ. Nie umiemy tego lepiej ująć, zatem pozwolimy sobie na cytat: Podobnie jak w dawnych dobrych czasach mamy tutaj tylko jedną długą suitę podzieloną na dwie części; z jednej strony pojawiają się klarowne rozwiązania melodyczne typowe dla składu Franke-Froese-Schmoelling, z drugiej zaś mamy tutaj jeszcze wciąż przestrzenne, przesycone prawdziwą magią niekończące się pochody sekwencyjne i misternie przygotowaną malarsko sugestywną sferę pobocznych harmonii i efektów brzmieniowych.

Zapraszamy, stawiając jednak 6/6, choć wszystko jest kwestią gustu i... umiejętności układania tej chińskiej łamigłówki sprzed 3000 lat, najlepiej przez sen...


Tangerine Dream, Tangram, producenci: Chris Franke i Edgar Froese, tracklista: Tangram Set 1, Tangram Set 2. Virgin 1980.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz