Pierwszą cześć streszczenia zamieściliśmy TUTAJ, drugą TUTAJ, trzecią TUTAJ, czwartą TUTAJ, piątą TUTAJ, szóstą TUTAJ, siódmą TUTAJ, ósmą TUTAJ.
Rozdział 8 książki Bernarda Sumnera nosi tytuł Cold Winds Blowing i dotyczy dość trudnych perypetii związanych z nagrywaniem w 1978 roku debiutu Warsaw.
Ian Curtis poznał człowieka o nazwisku Richard Searling, który chciał wydać płytę z muzyką punk, bo uważał że jest na nią moda. Po wydaniu An Ideal For Living (warto zobaczyć TUTAJ) członkowie Warsaw nie spodziewali się że coś może pójść równie źle, a jednak tak się stało. Wynikało to z faktu, że Searling był zainteresowany tylko i wyłącznie robieniem pieniędzy. Narzucał im styl, chciał żeby wokale Iana brzmiały bardziej soulowo, żeby zespół nagrał materiał w jeden dzień, mieli dodać albo saksofon albo keyboard, poza tym był nerwowy bo płacił za wynajem studia. Po jednym dniu pracy Curtis oznajmił, że już nie wróci do studia. Jednak Sumner go namówił do zmiany zdania. Kolejnego dnia facet zapytał ich jaki rodzaj muzyki lubią, powiedzieli że Kraftwerk i Donnę Summer. Chciał żeby nagrali cover Keep on Keepin on, ale odmówili i nagrali swoją podobną piosenkę i tak powstało Interzone, do którego tekst napisał Hooky.
Cała ta sesja to była katastrofa i Rob postanowił odkupić taśmy, jednak facet od miksów zrobił kopie i te ukazały się na bootlegu. Postanowili od wtedy być bardziej ostrożni i nie działać bez menadżera, podpisali też kontrakt z Factory i na święta 1978 roku ukazał się A Factroy Sample (warto zobaczyć TUTAJ).
Nagrali wtedy Digital i Glass dla studia Martina Rushnetta ale nie wydali ich więc przekazali do Hannetta taśmy, a ten je zmiksował. 27.12 zagrali w The Hope and Anhor w Londynie, to był ich pierwszy koncert w stolicy. To był fatalny koncert, obserwował go jeden człowiek z psem. Wszyscy przed koncertem byli w kiepskich nastrojach. Ian był marudny, było zimno nawet jedzenie w pubie było kiepskie.
Dodatkowym problemem były ataki epilepsji podczas koncertów. Często widzieli że kiedy Stephen kończył grać, a Ian dalej tańczył to jest właśnie początek ataku. Wtedy delikatnie usuwali go ze sceny i pilnowali żeby przeszedł atak. Chciał po ataku zostawać sam, w obcym miejscu i obcym mieście, zwykle siedział i płakał. Podczas występów dawał z siebie zawsze wszystko a epilepsja mu to uniemożliwiała.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz