sobota, 27 maja 2023

Zanim coś zrobisz i powiesz, pomyśl, co może nastąpić, czyli historia figur przed Pałacem Dożów

 W Wenecji, w odległym zakątku placu, w narożu Bazyliki św. Marka, przed głównym wejściem zwanym Porta della Carta do Pałacu Dożów, znajduje się nieduża grupa rzeźb o wysokości 130 cm. Wykonana z drogocennego porfiru  składa się z dwóch par mężczyzn. Czerwony kamień ma ten odcień purpury, który przynależał w starożytności władcom, więc wykonywano z niego posągi bóstw i panujących. Porfir szczególną popularność zdobył w Bizancjum. Urodzenie cesarskiego dziecka w pałacowej sali wyłożonej porfirem zapewniało mu tytuł basileusa (porfirogeneta), czyli królewskiego dziedzica.

 

Wenecki malarz Cesare Vecellio (1530-1601) w swoich zapiskach potwierdził arystokratyczne pochodzenie przedstawionych mężczyzn, podając przy tym miejscową legendę. Otóż według niej byli to przybyli z Grecji czterej książęta-wygnańcy. Tułali się po morzu w poszukiwaniu szczęścia, aż sztorm przywiał ich do laguny weneckiej, gdzie dowiedzieli się, że w Bazylice św. Marka spoczywa ogromny skarb, złoty i wysadzany klejnotami relikwiarz. Postanowili go skraść i zginęli przyłapani na przestępstwie. Aby odstraszyć potencjalnych, przyszłych rabusiów przed wejściem do kościoła ustawiono te właśnie porfirowe figury. Ich zadaniem jest strzec skarbu, dlatego u ich stóp umieszczono sentencję w języku rodzimym a nie po łacinie: L OM PO FAR E DIE IN PENSAR E VEGA QVELO CHE LI PO INCHONTRAR, coś w rodzaju Zanim coś zrobisz i powiesz, pomyśl, co może nastąpić


Ale okazuje się, że posągi nie wyobrażają jakiś tam nieokreślonych władców. Historycy już dawno prześledzili historię rzeźby i wszystkie związane z nią aspekty - przedstawia Czterech Tetrarchów, czyli Dioklecjana, Maksymiana, Galeriusza i Konstancjusza Chlorusa, odpowiednio dwóch Augustów i dwóch Cezarów, czyli czterech członków pierwszej tetrarchii (rząd czterech) ustanowionej przez Dioklecjana w 293 r., aby zagwarantować bardziej funkcjonalny i skuteczny sposób zarządzania ogromnym Imperium Rzymskim.
 

Tetrarchia nie wprowadziła formalnego podziału terytorialnego państwa, gdyż zasadniczo każdy z panujących posiadał władzę nad całością imperium, a jedynie pozwoliła na przydzielenie mu zadania na określonym obszarze. Dzieląc wpływy Dioklecjan sprawował rządy nad prowincjami wschodnimi i Egiptem, Galeriusz nad prowincjami bałkańskimi, Maksymian rządził Półwyspem Apenińskim, północną Afryką i obszarem Hiszpanii, natomiast Konstancjuszowi Chlorusowi powierzono rządy nad Brytanią i Galią. Pomimo rozdrobnienia władzy Cesarstwo zachowało swoją centralną pozycję i jedność polityczną, a Dioklecjanowi nadano tytuł Augusta Maximusa. Szacunek dla armii i zgodną równość tetrarchów usilnie popularyzowano w całym imperium, przede wszystkim za pośrednictwem rzeźby figuralnej i monet.


Zespół rzeźbiarski oparty o wenecką bazylikę dobrze oddaje poczucie braterstwa, które oficjalnie zjednoczyło całą czwórkę i zapewniło ciągłość jej władzy. W szczególności ukazują to pozy w jakich dwie starsze postacie obejmują prawym ramieniem młodsze, podczas gdy w lewej trzymają miecz, wspierają się na baldryku ze skóry wysadzanej klejnotami. Różnica wieku została zaznaczona szczegółami: brodami i zmarszczkami na twarzy, które oznaczają skutki upływu czasu. Wszyscy czterej za to noszą ten sam rodzaj szat. Lorica zakrywa klatkę piersiową, brzuch, biodra i plecy aż do pasa, na ramionach mają płaszcze (paludamentum) udrapowane i spięte na lewym ramieniu, będące częścią munduru rzymskich generałów, a na głowach czapki używane przez armię rzymską u schyłku antyku, w których na przodzie są otwory służące do mocowania diademów z klejnotami.



Analogiczna wersja tego szczególnego zespołu rzeźbiarskiego znajduje się obecnie w zbiorach Biblioteki Watykańskiej. Dokładniej mówiąc, są tam także cztery figury, również z czerwonego porfiru, o wysokości 56 cm, ustawione parami na dwóch bliźniaczych kolumnach o wysokości 3,85 m. W tym przypadku wszystkie cztery postacie mają gęste brody a zamiast charakterystycznego nakrycia głowy noszą wieńce laurowe i w miejsce mieczy trzymają w prawej ręce kulę ziemską.


Przypuszcza się, że wenecka rzeźba powstała w początkach IV wieku, być może w Egipcie, skąd wydobywano porfir. Ma więc ponad 1700 lat! Więcej niż sama Wenecja. Skąd wzięła się w tym miejscu, w którym stoi? Otóż została przetransportowana drogą morską w 1204 r. podczas czwartej krucjaty, której przywódcą był 85-letni doża Enrico Dandolo. Wyprawa zakończyła się złupieniem Konstantynopola, który stał się protektoratem weneckim do 1261 r. (myślano nawet o zmianie stolicy Republiki Weneckiej z Wenecji na Konstantynopol) - o tajemniczych filarach, które Dandolo także zabrał do Wenecji pisaliśmy TUTAJ.

W 1965 roku podczas wykopalisk w Myrelaion (w meczecie Bodrum, obecnie na terenie dzisiejszego Stambułu) odnaleziono kamienne szczątki pozwalające na dokładną lokalizację rzeźb. Stały na szczycie kolumn podpierających ganek obiegający konstantynopolitański Kapitol. Znaleziony relikt to fragment kamiennej stopy, której brakuje jednemu z posągów. 

Obecnie znajduje się w Muzeum Archeologicznym w Stambule. Na wykonanej rekonstrukcji możemy zobaczyć pierwotne miejsce jego umieszczenia (LINK).


To jednak było dawno, a  teraz? Obecnie tetrarchowie tłoczą się, ciasno podtrzymując się nawzajem niczym syjamskie rodzeństwo, jak gdyby gotowali się na nadchodzący koniec świata, patrząc na nas, z perspektywy strumienia dziejów, z otchłani swojej przebrzmiałej cywilizacji. Jest ich czterech a mimo to sprawiają wrażenie jednej istoty, jakby wtopili się w siebie. Każdy z nich jest tym, kim jest, tylko dzięki innym…


Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz