Ostatnio kolega Nieprzypadek_pl (LINK), którego pozdrawiamy, propagował na Twitterze konkurs na naj (-lepsze/ -ciekawsze/ -ładniejsze/ -ważniejsze) okładki płyt. I szczerze mówiąc mimo faktu, że miałbym tam wiele typów, trudno jest stworzyć ranking, bo każda z tych okładek jest dobra w innej kategorii. A to będzie, na przykład, jakaś ciekawa historia związana z powstaniem projektu, a to stopień dopasowania do muzyki, a to ciekawa grafika itd.
Jedno jest pewne. Mimo, że nie będę tutaj tworzył listy rankingowej, numerem jeden ponad wszystko jest Sgt. Pepper zespołu the Beatles (o okładkach dziełach sztuki pisaliśmy TUTAJ). W tamtym czasie (rok 1967 - powyżej fotki oryginału z epoki) jej wykonanie kosztowało 3 000 GBP, co na dziś daje około 50 000 GBP. Po drugie, to numer 1 bo jest to pierwsza okładka w historii muzyki, która nawiązała do treści albumu. Po trzecie, zawiera jakiś inteligentny przekaz, po czwarte - to pierwsza okładka na której wydrukowano teksty i finalnie, dodano w kieszeni tekturkę z sierżantem, orkiestrą, pagonami, wąsem i medalem (proszę zwrócić uwagę na stan zachowania - biały ciągle jest biały! i ani jednego zgniotu).
Pomijam już fakt, że płyta nigdy się nie kończy (tutaj kolejna przewaga winylu nad CD!), wszystko to pochłonęło wskazaną kosmiczną kwotę, a zespoły wtedy przeznaczały około 100 GBP na okładkę. To istna rewolucja - pokazanie, że okładka i muzyka mogą stanowić zwartą całość, mało tego - zespół zwrócił uwagę, że okładka jest istotna i warta inwestycji! Amen.
A teraz kilka innych okładek z mojej kolekcji. Układam je losowo, dodając krótkie uzasadnienie dlaczego -naj.
Animals Pink Floyd (1977) - elektrownia Battersea (opisaliśmy to TUTAJ), i co ciekawe, świnia wypełniona helem, która finalnie wyszła niekorzystnie, mało tego zerwała się i sparaliżowała loty na Heathrow. W końcu została wlepiona i mamy fotomontaż... Niemniej historia ciekawa i znowu okładka ilustruje muzykę tego concept albumu.
Reolver the Beatles (1966), nie ma nazwy zespołu, jest na niej jej autor (Klaus Voormann), który się uwiecznił, jest legenda, że Paul nie żyje, i w końcu zupełnie odlotowa okładka na której nie ma zdjęcia chłopców z gitarami, tylko zupełnie inny przekaz. Była to w tamtym czasie rewolucja w podejściu do okładek. Pepper był następny.
Polski akcent. Nowa Aleksandria Siekiery (1986). Aleksander Januszewski autor tej okładki opowiedział nam o niej wszystko - zatem odsyłamy do naszego wywiadu TUTAJ. Niezwykła ciekawa jest też historia stickera na niej umieszczonego.
Przedostatnia w tym wpisie pozycja - EAST i Huseg (1982). Warto zwrócić też uwagę na grafikę na labelu (TUTAJ). Wzorowane na the Beatles i Revolver grafiki Jozsefa Surcsika są najzwyczajniej w świecie piękne i idealnie komponują się z muzyką (tytuł w naszym języku to Okna).
Na koniec dzieło z 2000 roku - Lightbulb Sun i Porcupine Tree (opisany TUTAJ). Jeśli do tego dodać, że zdjęcia na okładkę wykonał sam John Foxx z Ultravox, to trudno spierać się, że lighbulb sun wyglądać może jakoś inaczej, niż to pokazano. Na żywo ta okładka, drukowana na twardym szorstkim kartonie, to jedna z najpiękniejszych wizualnie okładek w mojej kolekcji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz