Jutrznia: Gwiazdy bledną, prócz jednej. Jutrzeje. Oczekuję dnia – jakże bladego! Ciebie, Wenus zaranna, nazwano Planetą miłości. Ziemia szczerze się przyznaje, że nią nie jest, I dlatego Tak senną bywa tutaj noc, tak martwe rano…
A może inaczej: Świt, zazieleniło się stalowe niebo – porosło trawą brzegiem widnokręgu. Zza gór wypełzły smoki granatowe i popłynęły, kędy wzrok nie sięga. A po nich wielkie szafirowe ptaki swe długie skrzydła rozwiały w przestrzeni. Zaś naprzeciwko świat był szarociemny i jak sień pusty bez kształtów ni cieni. Gwiazda świeciła mocna i rzęsista, pacierza czarnej nocy ciche amen. Spod ziemi barwa żółta wykwitała – w powietrzu pachniał jak gdyby cyklamen.
Zaczął fotografować dopiero wtedy, gdy zaprzestał zawodowej aktywności. Tematem jego prac głównie jest pejzaż. Kadruje widoki w taki sposób, że jego zdjęcia wyglądają niczym XIX wieczne landszafty, które wyszły spod pędzla artystów szkoły monachijskiej (o jednym z nich pisaliśmy m. in. TUTAJ) Ujęcia są poste, składają się z wyraźniej, ostro i wyraźniej uchwyconego pierwszego planu, którym najczęściej jest pasmo roślinności, jakieś drzewo, zazwyczaj brzoza, a za nim lekko zamglony rozwija się dalszy ciąg: droga, otwarty widnokrąg szeroko po horyzont, na którego krańcu widać wschodzące słońce, bo fotograf najchętniej tworzy rano. Do niektórych pejzaży podochodzi kilka razy, uwiecznia je w jaskrawych kolorach lata a potem za niedługo pokazać je w zamglonej scenerii zimy.
I mimo powtarzających się motywów, zdjęcia Berłowskiego nie nużą. Bo czy poezja może zmęczyć? Pytanie z gatunku retorycznych, na które, jeśli już mamy odpowiedzieć, to muzyką...
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz