W ostatnią sobotę opisaliśmy najdroższy obraz świata, czyli Salvator Mundi przypisywany Leonardo da Vinci (LINK). Wiąże się z nim jeszcze jedna tajemnica, którą odkryli informatycy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Irvine. Stworzyli oni wirtualną kopię obrazu, aby przeanalizować detal jakim jest kula trzymana przez Chrystusa w lewej ręce. To głównie przez nią niektórzy eksperci powątpiewali w autorstwo Leonarda. Bo kula na obrazie nie załamuje według nich światła realistycznie, w odróżnieniu od kul na późniejszych kopiach dzieła. I nie jest to sprawa obojętna, bo jak zauważył Michael Daley, dyrektor ArtWatch UK, jest mało prawdopodobne, aby Leonardo, który wiedział wszystko o optyce, tak po prostu postanowił nie zawracać sobie tym głowy.
Naukowcy z Irvine, czyli Marco Zhanhang Liang, Michael T. Goodrich i Shuang Zhao opublikowali niedawno artykuł (TUTAJ), w którym przeanalizowali kulę przy pomocy wielu programów do trójwymiarowego modelowania i animacji a następnie zsyntetyzowali sposób, w jaki kule z różnych materiałów odbijałyby postać Chrystusa. Z wykonanych zadań wysnuli następujący wniosek: Gdyby kula ziemska była litą bryłą, zachowywałaby się jak wypukła soczewka, odwracająca i powiększająca wszystko, co znajduje się za nią, a tego na obrazie nie ma. Jednak rendering kuli na obrazie może nadal być bardzo precyzyjny - jeśli przedstawiona szklana kula jest pusta. To wyjaśniałoby minimalne zniekształcenie sposobu, w jaki namalowana jest szata Chrystusa widziana przez nią. Pusta kula nie powoduje zniekształceń. Co więcej, po zbadaniu, jak światło załamuje się w różnych typach kul, informatycy oszacowali, że kula w Salvator Mundi ma promień 6,8 cm i znajduje się 25 cm przed figurą Jezusa. Grubość jej ścianek, biorąc pod uwagę te proporcje, nie przekracza więc 1,3 milimetra. Cienie obrazu sugerują ponadto zastosowany przez malarza sposób oświetlenia: pada z góry i jest rozproszone. Leonardo był zafascynowany sposobem, w jaki szkło reaguje na światło, prowadził nawet zeszyty, w których zapisywał diagramy dotyczące optyki. Dlatego wiedział w jaki sposób światło załamuje się na szklanej kuli i bez problemu umiał ją namalować i to z ogromną dokładnością.
To jednak jeszcze nie koniec sekretów związanych z Salvatorem Mundi i znajdującym się na nim przedmiotem. Trudne do zinterpretowania są również białe kropki, które da Vinci umieścił na kuli. Eksperci niedawno odkryli, że ich rozmieszczenie idealnie odwzorowuje położenie na niebie trzech najjaśniejszych gwiazd z konstelacji Oriona. Można zauważyć również, że wzmianki o Orionie pojawiają się z niezrozumiałych powodów nawet w Starym Testamencie: On stwarza gwiazdy: Niedźwiedzicę, Oriona, Plejady i konstelacje nieba południowego – możemy przeczytać w Księdze Hioba (Hi 9,9). W księdze Amosa także je wymieniono: Ten, co uczynił Plejady i Oriona przemienia ciemności w poranek, a dzień w noc zaciemnia, Ten, który wzywa wody morskie i rozlewa je po powierzchni ziemi - Pan jest imię Jego (Am 5,8) , a w końcu Izajasz: Bo gwiazdy niebieskie i Orion nie będą jaśniały swym. światłem, słońce się zaćmi od samego wschodu, i swoim blaskiem księżyc nie zaświeci (Iż 13,10).
Co to może oznaczać? Badacze po dłuższych analizach są zgodni - Leonardo na obrazie pokazuje, że Jezus jest również Zbawicielem Kosmosu, a nie tylko Ziemi. Ikonograficznie więc trzy kropki na kuli odnoszą się więc do kosmosu i gwiazd, które w starożytnej kosmologii Ptolemeusza osadzone były w nieruchomej, krystalicznej oraz eterycznej kuli niebieskiej z Ziemią w centrum wszechświata. Widzimy zatem, jak ważne są szczegóły. I gdzie mogą zaprowadzić dociekliwych badaczy.
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz