Pamiętacie tę kompilację The Lighthouse Saga? Całkiem niedawno prezentowaliśmy ją na naszym blogu TUTAJ. Jedna z piosenek na niej, dokładnie ta:
wykonywana jest przez duet Deus Faust pod której nazwą ukrywa się André Savetier z Koszyc na Słowacji (wokal) i Raymond Nelson z północno-wschodniej części Stanów Zjednoczonych (muzyka).
Jako że świat jest naprawdę mały, szybko okazało się, że André Savetier nie tylko jest muzykiem, lecz również tak jak my prowadzi blog (TUTAJ) i jest fanem cold wave. Lecz to nie wszystko – jest znawcą i miłośnikiem polskiego cold wave. To wyjaśnia dlaczego zrealizował ponad godzinny film o polskich zespołach nurtu zimnej fali.
Polish Coldwave Journey jest unikatowym dokumentem. Powstał niezmiernie szybko, w ciągu kilku miesięcy, licząc od pomysłu z kwietnia do premiery, która miała miejsce 15 sierpnia 2017 roku (LINK). W lipcu autor przyjechał wraz z współpracowniczką, która trzymała kamerę, Cyrene Kazhan, do Polski i odwiedził osiem zespołów w pięciu różnych miastach: Kraków, Łódź, Trójmiasto, Warszawę i Wrocław. Wcześniej Savetier dobrze przygotował się do trasy, studiował biografie grup i słuchał ich nagrań.
Zakończymy za to myślą rzuconą przez jednego z muzyków: każda piosenka musi być inna, bo nie da się tkwić w tunelu. Ta myśl jest nam bliska, bo i nasze posty są różnorodne. Dlatego nie pozostaje nic innego jak nas czytać - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
Film składa się z wypowiedzi kilkunastu muzyków, którzy – najczęściej popijając piwo – opowiadają po polsku (autor zna nasz język) lub po angielsku: o sobie, swojej twórczości, o początkach grupy, a wreszcie o tym, co jest dla nich najważniejsze. Po kolei wystąpili: Mariusz Łuniewski z Undertheskin (pisaliśmy o nim TUTAJ) i Deathcamp Project, Paweł Strzelec i Marcin Regucki z Alles, Robert Tuta z 1984, Grzegorz Kaźmierczak z Variete (pisaliśmy o nim TUTAJ), Paweł Goździewicz z Dogs in Trees, Piotr Pawłowski i Artur Hajdasz z Made in Poland, Rafał Jurewicz, Michał Miegoń (nasz wywiad z nim jest TUTAJ) i Michał Młyniec (TUTAJ) z The Shipyard, Dominik Pędziwol (Nacht und Nebel) i Lepszy Darko (This Cold) z Cabaret Grey .
Jest to jeden z niewielu dokumentów, który nie jest wyreżyserowany a jego bohaterowie mogą się wypowiedzieć, bez odczuwalnej presji ze strony realizatora. I tak minuta po minucie ciągnie się opowieść o polskiej zimnej fali. Dowiadujemy się o jej początkach na festiwalu w Jarocinie (o którym pisaliśmy TUTAJ), o inspiracjach wśród których przewijają się nasze ulubione nazwy: Joy Division, the Cure, X-mal Deutschand, Dead Can Dance, Kraftwerk, o tym jakie były początki poszczególnych grup i plany… Nie będziemy streszczać filmu, bo chcemy aby nasi czytelnicy zadali sobie trud i sami go obejrzeli. A warto, bo można dowiedzieć się z niego mnóstwo ciekawych rzeczy, choćby to, czemu polskie zespoły głównie śpiewają po angielsku (nie jest to podyktowane względami komercyjnymi) lub czym różni się polska zimna fala od angielskiej cold wave.
Zakończymy za to myślą rzuconą przez jednego z muzyków: każda piosenka musi być inna, bo nie da się tkwić w tunelu. Ta myśl jest nam bliska, bo i nasze posty są różnorodne. Dlatego nie pozostaje nic innego jak nas czytać - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz