niedziela, 3 lutego 2019

Gdynia 1988 - 2018: Nasza relacja z koncertu i wywiad z Michałem Miegoniem giarzystą Kiev Office i Made in Poland

W piątek 25.01.2019 roku w Muzeum Miasta Gdynia miał miejsce pierwszy koncert promujący wydanie płyty Gdynia 1988 - 2018. Płyta jest swoistego rodzaju mostem łączącym kultowy już dziś album Gdynia (o którym napiszemy w dziale Z mojej płytoteki) z twórcami współczesnej sceny alternatywnej miasta. Na albumie znaleźli się tacy wykonawcy jak: drewnofromlas, Nowa Ziemia, Kiev Office, Molto Delay feat. The Pau, Michael Warren feat. Soon, Królestwo, Lastryko, Leśne Zwierzęta feat. William Malcolm, Tranq oraz Band A. Mówiąc krótko młodzi grają starych, a które wersje przypadną słuchaczom bardziej do gustu pokaże czas. Poniżej trailer wydawnictwa, a o samej płycie więcej można przeczytać TUTAJ i TUTAJ.

Promocji płyty towarzyszyć będą kolejne koncerty, następny już 22.02.2019:

Zacznijmy od naszej skromnej fotorelacji z pierwszego koncertu, na którym wystąpili Band A i Kiev Office.











Osobą, która pojawia się zarówno w projekcie Kiev Office (choć jest też muzykiem dwóch innych zespołów, The Shipyard i Made in Poland - ta ostatnia  to kapela dziś kultowa dla polskiej chłodnej fali TUTAJ), a zawodowo będącą specjalistą do spraw promocji Muzeum Miasta Gdyni, jest Michał Miegoń (TUTAJ). 

Poniżej nasz wywiad z Michałem (dziękujemy za poświęcony czas), który opowiada więcej o swojej muzycznej działalności, fascynacjach, i planach, ale też i o płycie Gdynia 1988 - 2018. Zapraszamy.

Kiev Office, The Shipyard, Made in Poland,czy to wszystkie grupy z jakimi masz do czynienia, czy też są jeszcze jakieś, o których nie wiemy? 

Od zawsze ciągnęło mnie do grania w wielu zespołach. Ta nadaktywność może teraz jest już mniejsza, ostatnie miesiące poświęciłem przede wszystkim graniu w Kiev Office (szykujemy nowy materiał) ale jednak jest coś we mnie, co cały czas powoduje głód grania z ludźmi. Oprócz tego grywam muzykę dark-ambientową z Fuego Del Mar (debiutancka płyta w tym roku), The Shipyard nie powiedział ostatniego słowa ale nie mogę zapeszać. Made in Poland, z racji dystansu nas dzielącego (perkusista Artur Hajdasz mieszka w Wielkiej Brytanii) jest w obecnej formie raczej zespołem studyjnym. 


Ponadto, że grasz na gitarze, to czy komponujesz w tych grupach również muzykę?

W Kiev Office staramy się tworzyć muzykę wspólnie, jestem zaś całkowicie odpowiedzialny za teksty. Mogę przynieść jakiś szkielet melodii, albo nawet stworzyć ją w komputerze, bo oczywiście są teraz takie możliwości, ale jeśli zespół jest bandą połączonych ze sobą ludzi z misją przekazania czegoś wartościowego – a pusta muzyka i słowa nas nie interesują – najważniejszym jest stworzyć wspólny przekaz.

Jakbyś ocenił obszary stylistyczne w których się poruszasz wraz z tymi zespołami?

To jest pytanie z jednej stronie łatwe, z drugiej skomplikowane z powodu obecnych łatek i bardzo zróżnicowanych określeń na muzykę. Nie raz określano np. The Shipyard zespołem zimno-falowym, nowo-falowym, post-punkowym… tak samo Kiev Office. Dla mnie jednak to po prostu Rock. Możesz nazwać to Rockiem Alternatywnym, albo inaczej, ale jesteśmy zakorzenieni w tej stylistyce, tylko podajemy ją po swojemu. Nie mogę tego jednak powiedzieć o Made in Poland, w którego ponownej aktywacji ostatnio uczestniczyłem. To zdecydowanie zimna fala. Taka, która zalewa falochrony nocą i przewraca rybackie łodzie ;)
Czy w Trójmieście jest twoim zdaniem jakakolwiek "scena muzyczna", która skupia pewne kręgi grup grających konkretne odmiany rocka, lub ogólnie muzyki?

Scena zdecydowanie istnieje, Trójmiasto jest pod tym względem wyjątkowe. Wielu muzyków występuje w sporej ilości projektów, spotyka się na nowych dźwiękowych polach. Widoczna jest symbioza i chęć współpracy. Jest też nieco takich mniejszych scen, skupionych np. niezależnych wytwórni typu Music Is The Weapon (Gdynia) czy Nasiono Records albo Zoharum Records (Gdańsk). Pewien problem w idealnym funkcjonowaniu sceny polega na ograniczonej ilości miejsc gdzie można prezentować swoje dźwięki, np. klubu do 100 osób (nie mówię o potężnych salach koncertowych). Czas odbija też pewne zmiany na ilości subkultur, będącymi odbiorcami grania niezależnego. Coraz bardziej zunifikowana publiczność urodzona po 2000 roku wydaje się być odbiorcami bardziej internetowymi niż gotowymi na kontakt z żywym graniem. Jednak mimo tego, definitywnie wciąż istnieje Trójmiejska Scena Muzyczna i mam nadzieję, że póki w kolejnych pokoleniach jest chęć grania oryginalnych i autorskich numerów to przed nią jest świetlana przyszłość.

Jak to się stało,że wkroczyłeś w szeregi dość uznanej już kapeli Made in Poland?(widziałem was na żywo i przyznam, że nie żałuję. Nie było tam kombinowania, albo ulepszania tego co jest już sprawdzone i dobre w tym zespole. Czysty chłodny przekaz, a przy tym bardzo dobrze zaprezentowany na żywo.

Made in Poland słuchałem jako nastolatek z przegrywanych kaset, później z mp3 z różnych źródeł – chodzi o koncert m.in. z Jarocina. Bardzo uderzył mnie wówczas tekstowy przekaz formacji, w mocny sposób pokazujący zniewolenie jednostki w systemie poprzedniego ustroju, choć teksty można dopasować do każdej sytuacji. Muzyka, mimo iż nawiązywała z jednej strony do Joy Division, z drugiej do Killing Joke (chyba nawet bardziej) broni się do dziś. Spełnieniem marzeń z tamtych lat było zaproszenie do składu przez Piotra Pawłowskiego (założyciel The Shipyard, gdzie też gram) by aktywować tamten skład. Nie zmienialiśmy przekazu ani muzyki, brzmienie może jest współcześniejsze bo i sprzęt obecnie jest lepszy. Ale baza została. Ta muzyka się nie zestarzeje i nie ma co w niej ulepszać. Warto dodać, że album Kult, w którym nagraniu i koncertach uczestniczyłem to nowe wersje utworów, które z wielu przyczyn (m.in. cenzorskiej opresji) nie mogły być wówczas zarejestrowane.
 
Grając na gitarze w Made in Poland robisz dobrą robotę,a w związku z tym wiążesz z tą kapelą dalsze plany, czy też nie chcesz wybiegać tak daleko w przyszłość?

W minionych dwóch latach zagraliśmy dzięki sprzyjającym wiatrom kilka konkretnych występów przed wydaniem płyty, ale co dalej – nie wypowiadam się bo po prostu nie wiem. Artur Hajdasz (perkusista i współzałożyciel grupy) mieszka w Wielkiej Brytanii co jest też pewną barierą twórczą jeśli chodzi o żywą interakcje. Jakby nie było, jestem bardzo dumny że dołożyłem cegiełkę do twórczości tej ważnej dla mnie grupy.

Jakieś nowe dźwięki są obecnie nagrywane w studio? Jeśli tak to powiedz proszę coś o tym.

Obecnie planujemy nagrać coś nowego z Kiev Office, trochę mieliśmy przetasowań składowo - muzycznych, ale wzmocniły one chęć twórczą i w tym roku mamy nadzieję nagrać album, tym razem inspirowany lokalnym folklorem. Kaszuby, lokalne legendy i ogólnie pojęty krajowy folklor zderzony z nowofalowym graniem jest drogą, którą powoli wydeptujemy. Mamy już gotowy nowy singiel pt. Król Popiel. Czy tą drogę wydeptamy? Oby trzciny i chwasty nie było zbyt wysokie!
 
Jakie masz ogólnie plany na przyszłość związane z muzyką? Czy może ukrywasz jakieś inne talenty, o których chciałbyś powiedzieć naszym czytelnikom?

Jeśli chodzi o muzykę mam plany zdecydowanie długofalowe, nie wyobrażam sobie życia bez solidnego walnięcia w gitarę czy bas. Samo Kiev Office, mam nadzieję, będzie grało tyle samo lat co chociażby No Means No, które supportowaliśmy kilka lat temu w klubie Parlament w Gdańsku. Chciałbym być hałasować również na stare lata. Zajmuje się też produkcją muzyczną, jednak ostatnimi latami rzadziej, raczej przy okazji czegoś, przy czym naprawdę mogę się bardziej rozwinąć. Poza graniem zaś zajmuje się historią, przede wszystkim dziejami Gdyni w której się urodziłem i w której mieszkam. Tropię w miejskich podwórkach dawne oficyny, resztki wiejskich zabudowań ukrytych w Śródmieściu, stare kamienice, tajemnice Festung Gotenhafen z czasów II Wojny Światowej (setki metrów tuneli, chociażby pod dzielnicą Działki Leśne).
 
Powiedz proszę kilka słów o zespołach, które wywarły istotny wpływ na twoja twórczość.Ogólnie jakie nurty kształtowały twoje gusta, pasje, i kierunki muzyczne...

Dorastałem w pełnym muzyki domu, rodzice słuchali zarówno Simple Minds i Dead Can Dance i jestem bardzo wdzięczny za ówczesną muzyczną edukacje, która zaplusowała w przyszłości. Około dwunastego roku życia zacząłem sam świadomie wsiąkać w muzykę, z czasem chyba najbardziej jednak bliska stała mi się estetyka lat 80-tych, wymieszana z bezkompromisową muzyką późniejszej dekady. Obok New Order (TUTAJ) i OMD (TUTAJ) lubiłem hałas Sonic Youth czy Swans (TUTAJ), nie było problemem posłuchać Mike Oldfield’a (TUTAJ) po Killing Joke (TUTAJ). I tak zostało do dziś. Wychowałem się na telewizji Viva Zwei, to była połowa lat 90-tych, więc bliska jest mi także niemiecka scena niezależna, m.in. zespoły takie jak Surrogat, Tocotronic czy elektroniczne Mouse On Mars.
 
Chciałbyś pozostać gdzieś na uboczu i grać dla tej świadomej grupy osób, czy też nie ma to dla Ciebie większego znaczenia?

Jeden z pierwszych utworów Kiev Office, które napisałem nosił tytuł Uciekł w niszę. Jestem za tworzeniem takiej niszy, w której zarówno twórca jak i odbiorca mogą poczuć wspólną energię. Z takich nisz powstało wiele prężnych scen muzycznych. Jestem jak najbardziej za świadomym odbiorcą, to lepsze, niż tłum przypadkowych osób. Natomiast, nauczony doświadczeniem, wiem że prawdziwym wyzwaniem jest przekonanie do siebie właśnie często nieprzygotowanego na takie granie tłumu osób. To zdarzyło się nam wielokrotnie na większych koncertach w wielu różnych miejscach, ale zawsze staraliśmy się wyjść obronną tarczą i chyba w 98 % przypadków się nam udało. Nikt nie jest idealny więc nie powiem że w 100 procentach : )

Byłem niedawno na koncercie Kiev Office (25.1.2019), gdzie graliście w ramach wydanej obecnie płyty nawiązującej do "Trójmiejskiej Sceny Alternatywnej"...z drugiej połowy lat 80-tych. Koncert był bardzo udany i warto zobaczyć was na scenie. Wiem,że jesteś "motorem napędowym" wyżej wymienionego krążka, więc poproszę o kilka słów na ten  temat. Kto tam występuje, w jakim celu  płyta została stworzona i ogólnie to co chciałbyś na temat tego wydarzenia powiedzieć


Jest to hołd dla zespołów, które współtworzyły Trójmiejską Scenę Alternatywną lat 80-tych. Po Prostu, Unrra, Apteka, Pancerne Rowery, Bielizna i inne formacje dyktowały wówczas nowe trendy. Ich granie, mimo iż zakorzenione w Punk-Rocku, Nowej Fali czy Post-Punku miało swoisty morski sznyt, obfitowało w improwizacje, poszukiwania czegoś nowego, jakiejś świeżej formy wyrazu. To był prawdziwy powiew wolności w realiach PRL-u. Płyta Gdynia 1988-2018, która została wydana z inicjatywy Muzeum Miasta Gdyni, jest nawiązaniem do legendarnej płyty winylowej Gdynia, na której trzydzieści lat temu objawiły się wyżej wymienione formacje. Obecnie, mimo iż żyjemy w zupełnie innych czasach, pełnych możliwości technicznych, które niesie ze sobą internet i dystrybucja muzyki w sieci, zespoły z Trójmiasta też poszukują. I też mają w sobie masę świeżości. Nagrały one nowe interpretacje utworów z płyty Gdynia, przenosząc tamte kompozycje w realia XXI wieku. To klamra pomiędzy tradycją a współczesnością. Jako współproducent płyty mam nadzieję, że album przyniesie sporo pozytywnych wrażeń słuchaczom i pokaże coś innego, nowego – tak samo jak płyta Gdynia z 1988 roku. Płytę można nabyć m.in. pod adresem sklep.muzeumgdynia.pl
 
Warto dodać, że już od 28.06.2019 roku w Muzeum Miasta Gdyni będzie można podziwiać wystawę pt. Przekaz, której wraz z Anną Śliwą jestem współkuratorem, poświęconą właśnie zjawisku Trójmiejskiej Sceny Alternatywnej. Będzie się działo!

U nas również, jak zawsze - dlatego czytajcie nas, codziennie nowy wpis - tego nie znajdziecie w mainstreamie.

2 komentarze:

  1. Prosto z wietrznej Gdyni pozdrowienia z dużym pogłosem i chorusem na gitarze wysyłam :)
    Dziękuje za fajny wywiad i bardzo miło, że takie blogi jak ten działają i gitarową alternatywę/post-punk wspierają - niech się dźwięki niosą w przestrzeń! Pozdr, Michał

    OdpowiedzUsuń
  2. Michał to my dziękujemy - a w sprawie Made in Poland na pewno kolega który przeprowadzał wywiad się jeszcze odezwie. Prosimy o propagowanie bloga here there and everywhere! Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń