Niedawno w naszych newsach można było obejrzeć wideo z szokująco-rozbrajającym przyznaniem się Petera Hooka do wykorzystania tematu muzycznego autorstwa Ennio Morricone w jednym z hitów New Order (TUTAJ).
Gdy przyjrzeć się bliżej (a właściwie uważniej posłuchać) to okazuje się, że z twórczości tego włoskiego kompozytora muzycy New Order czerpali cały czas. Miało to swoje źródła w fascynacji Bernarda Sumnera i Petera Hooka twórczością Morricone jeszcze w dzieciństwie, czemu zresztą nie ma co się dziwić, bo westerny oglądali wszyscy, a te w reżyserii Sergio Leone z muzyką Ennio Morricone robiły piorunujące wrażenie na każdym, niezależnie od tego czy mieszkał w Macclesfield czy gdzieś w Polsce.
Tak je zapamiętał na przykład Bernard Sumner: Nigdy wcześniej nie widziałem takiego filmu jak „Dobry, Zły i Brzydki”, a co więcej, nigdy wcześniej nie słyszałem czegoś podobnego. Od najmłodszych lat lubiłem patrzeć co i jak jest zrobione i bardzo podobał mi się sposób w jaki został zrobiony ten film: został nakręcony w bardzo dziwny sposób, z potężnymi zbliżeniami. Uwielbiałem to, tę niejednoznaczność, że nie wiadomo było, kim był ten zły człowiek, bo wszyscy byli źli, nie było dobrego faceta - do tej pory w tych wszystkich kowbojskich filmach Johna Wayne'a, były czarne kapelusze i białe czapki i było jasne. Aż nagle przyszedł Sergio Leone i zrobił te wywrotowe filmy, które złamały wszystkie zasady. Były bardziej realne niż wszystko, co było wcześniej; widać było pot i kurz i prawie czuło się palące słońce. Dialogów było niewiele, a ogromne partie filmu składały się z długich chwil ciszy. Zachodnie westerny Leone były również inne, zabawne, odznaczały się dziwnym, mrocznym humorem, ale tym, co naprawdę mnie w nich poruszyło, to ścieżka dźwiękowa Ennio Morricone. Ten prosty motyw gwizdka, twangy gitarowe, to brzmienie, wycie partii wokalnych niczym kojota, efekt echa, świetne pauzy między nutami, idealnie pasujące do kadrów filmowych, które były dramatyczne, to było tak niesamowicie sugestywne, i kochałem to. Wyszedłem z kina i od razu poszedłem zapolować na album z soundtrackami. Oczywiście nie było wtedy internetu, więc znalezienie go zajęło mi trochę czasu, ale kiedy go dostałem - w HMV w Manchesterze - pomyślałem, że będę go odtwarzał od czasu do czasu. Kupiłem też ścieżki dźwiękowe do Fistful of Dollars i A Few Dollars More, jednego albumu z jednym filmem z każdej strony i nie mogłem przestać słuchać tej niesamowitej muzyki. Wyglądało to tak, jakby ktoś, kto nie był zainteresowany muzyką, zainteresował się czymś, co się w niej znajdowało. Okazało się, że Hooky tak samo interesował się muzyką, jak ja, i zazwyczaj puszczaliśmy płyty w domach (często byliśmy w domu Gresty'ego, ponieważ jego tata pracował w Cadbury's i mógł mieć ogromne ilości ciastek z płatkami). Zaczęliśmy chodzić razem do klubu młodzieżowego, jeżdżąc na moim skuterze, z Hookym na plecach. Pamiętam, że pewnego razu pomyśleliśmy, że spróbujemy zaimponować dziewczętom stojącym przed klubem młodzieżowym, czekającym na wejście. Hooky jak zwykle wspiął się na moich plecach, a ja zwiększyłem moc silnika i zamierzałem wyskoczyć z trawiastego pagórka poza klubem coś na wzór Salforda Petera Fondy i Dennisa Hoppera w Easy Rider, ale tylne koło zaczęło się kręcić, motocykl wystrzelił spod nas i obaj znaleźliśmy się w tej wielkiej błotnistej kałuży. Tuż przed tymi wszystkimi dziewczynami. (Bernard Sumner, Chapter and Verse - New Order, Joy Division and Me, Thomas Dunne Books/St. Martin’s Press, 2014, s. 38)
Według słów Hooka Blue Monday, wydany jako 12-calowy singiel 7 marca 1983 roku przez Factory Records, a później jako 7-calowy singiel przez Tonpress w 1985 roku, oparty jest na riffie wyciętym z muzyki Ennio Morricone do filmu Za kilka dolarów więcej (A Few Dollars More). Konkretnie chodzi o utwór znany pod nazwą La resa dei conti:
Zresztą o tym fakcie Peter Hook mówił już wcześniej, w wywiadzie do gazety Guardian z 24 lutego 2006 r., gdzie bez żenady wyjaśnił jak to się stało: Ukradłem riff z Ennio Morricone. Bernard zaczął [śpiewać] przyciszając głos. Nie chodziło o Iana Curtisa; chcieliśmy, żeby to było jasne. Czytałem o Fats Domino. Miał piosenkę "Blue Monday" i był to poniedziałek, a wszyscy byliśmy nieszczęśliwi, więc pomyślałem: "Och, to całkiem trafne" (TUTAJ).
Słowa do piosenki Bernard Sumner podobno napisał pod wpływem LSD, zresztą podobnie działała reszta zespołu, który w ten sposób radził sobie w tamtym czasie ze stratą wokalisty Iana Curtisa. Peter Hook skomentował to później, Nie sądzę, aby było co opowiadać o tekście, jeśli mam być brutalnie szczery! Inna wersja genezy tytułu największego hitu New Order mówi o tym, że zespół wziął nazwę od ilustracji z książki Kurta Vonneguta Śniadanie Mistrzów, którą czytał wtedy Stephen Morris, zatytułowanej Żegnaj czarny poniedziałku.
Kolejnym utworem, który w zasadzie został zapożyczony z kompozycji Ennio Morricone jest Elegia, żałobny utwór instrumentalny z 1985 roku napisany na cześć Iana Curtisa, wydany na Low Life. Jest kompilacją dwóch tematów muzycznych Morricone: La resa dei donti oraz As a judgement będącym fragmentem ścieżki dźwiękowej do filmu Pewnego razu na Dzikim Zachodzie (Once upon a time in the West). Wystarczy porównać:
Echa muzyki Morricone są także łatwe do wychwycenia w albumie The Republic z 1993, szczególnie w Ruined In a Day:
Trzeba przyznać, że muzycy z New Order nigdy nie ukrywali źródła swoich zapożyczeń. Do tego stopnia, że niektóre koncerty rozpoczynali od odegrania Se sei Qualcuno è Colpa mia z filmu My Name is Nobody. Stało się tak np. w 2006 r. w Brazylii i w 2014 r. w Bill Graham Civic Auditorium, w San Francisco...
Wychodzi na to, że wszyscy lubimy tylko te piosenki, które znamy...
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz