piątek, 19 kwietnia 2024

Piątek z the Beatles: Lennon i McCartney znowu nagrywają, czyli o drogach muzycznych dzieci Beatlesów

Niedawno w newsach (TUTAJ) informowaliśmy że James McCartney, syn Paula McCartneya, opublikował nową piosenkę zatytułowaną Primrose Hill, napisaną wspólnie z Seanem Ono Lennonem, synem Johna Lennona i Yoko Ono.


Całkiem nastrojowa piosenka zmusza nas do refleksji, jak przebiega droga muzyczna dzieci exBeatlesów?

James urodził się w 1977 roku, zatem jak na niemal 50-latka powinien posiadać całkiem znaczący dorobek. Jego ojciec w tym wieku był już 20 lat po rozpadzie the Beatles... I tutaj jest, delikatnie mówiąc słabo, bowiem syn słynnego Beatlesa nagrał jak dotąd... dwa albumy długogrające. Me w 2013 i The Blackberry Train w 2016. Pierwszy zebrał średnie recenzje, pisano że piosenki są OK jak na pop, jednak w płycie brak głębi. Drugi okazał się być jeszcze gorszy, w zasadzie przeszedł bez echa... James brał też udział w realizacji kilku singli, w tym w 2014 roku wspierał the Cure w piosence Hello Godbye.


Jakby to powiedzieć od Pornography i Faith do coverowania tego koszmarka (jednej z najgorszych piosenek spółki Lennon & McCartney) wiedzie równia pochyła. Ma się uczucia tak po tym, kiedy Fish wykonał suitę Misplaced Childhood w amfiteatrze w Inowrocławiu...

Chyba największymi sukcesami muzycznymi może pochwalić się pierwszy syn Lennona, Julian (61 lat). Ten od 1984 roku konsekwentnie jest obecny na rynku muzycznym. Nagrał 8 płyt długogrających, a największy sukces odniósł jego debiut Valotte. Niestety im dłużej tym większe przerwy w ukazywaniu się nowych albumów...

Brzmi i wygląda jak ojciec...  

Dhani Harrison (45 lat), syn George'a z drugiego małżeństwa, podobnie do Lennona jak dotąd nagrał 4 albumy w latach 2015 - 2023... Znacznie lepiej wypada kowerując z gwiazdami hity swojego taty... Choć raczej przypadła mu rola statysty...

 

Sean Lennon (48 lat) nagrał dwie płyty, a słynie raczej z kontrowersyjnych strojów, niż z muzyki. Zak Starkey (58 lat) syn Ringo brał udział, jak dotąd, w nagraniu dwóch kompilacji (w latach 80-tych). Od tamtego czasu,może pochwalić się grą w Oasis, z którego jednak został wyrzucony po kłótni z Noelem Gallagherem.

Reasumując nędza. Znikąd zatem nadziei że kiedykolwiek usłyszymy jeszcze coś, co choć w niewielkim procencie dorówna dziełom ojców.


Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie. 

czwartek, 18 kwietnia 2024

Wizerunek Chrystusa Claude'a Mellan'a: gdzie wiara spotyka się z matematyką, a obraz przetwarza się w dźwięk

Grafika z twarzą Chrystusa, którą dzisiaj prezentujemy naszym czytelnikom jest unikalna i wręcz legendarna. I to wcale nie dlatego Kogo pokazuje, ale chodzi o sposób, w jaki rytownik Claude Mellan (1598–1688) wykonał miedzianą płytę, z której ją odcisnął.


A stworzył ją jednym pociągnięciem rylca, zaczynając od czubka nosa i kierując się spiralnie na zewnątrz. Powstały obraz został niezwykle precyzyjnie wyrzeźbiony dłutem, którym wprawną ręką artysta zmieniając kąt nachylenia i nacisk spowodował falowanie brzegów rytej linii, która rozszerza się i zwęża, ciągnąc się ponad 150 metrów aby dokładnie oddać zamysł twórcy. Nadruk z niej stał się lustrzanym odbiciem miedzianej płyty, co oznacza, że grawer musiał ją wyciąć w odwrotny sposób, niż wygląda końcowy efekt, a więc na przykład ciemniejsze partie obrazu osiągnął szerszą i gęściej prowadzoną bruzdą a cienka i szerzej rozłożona linia odpowiada za efekt delikatnego rozmycia szczegółów. Takie zestawienie ciemniejszych i jaśniejszych powierzchni nadaje twarzy trójwymiarowość i utworzony jedną linią grawera Chrystus spogląda na nas ze smutkiem, pochylając głowę…


Trzeba przy tym zauważyć, że dzieło nie przedstawia po prostu twarzy, ale kawałek materiału, którym według tradycji kobieta imieniem Weronika otarła twarz Jezusa w drodze na ukrzyżowanie. W tradycji chrześcijańskiej tkanina ta, na której niczym nadruk znajduje się wizerunek twarzy Jezusa, uznawana jest za świętą relikwię. Kawałek materiału znany jako całun lub welon Świętej Weroniki lub Vera Icon [Prawdziwy Obraz], czerpie swoje znaczenie z przekonania, że nie jest to przedstawienie wykonane ręcznie, ale raczej prawdziwy ślad pozostawiony przez twarz Jezusa. Tworząc tę iluzję całunu Mellan składa hołd tradycji religijnej i wizualnej, jednocześnie dając wyraz swoim umiejętnościom.  Potwierdzeniem tego są łacińskie napisy na grafice:  FORMATUR UNICUS UNA (jedyny uformowany z jedynego). Mellan rysuje więc teologiczną hiperbolę, w której zestawia Jezusa, Jedynego Syna zrodzonego z jedynego odwiecznego Ojca - dzięki jedynej i wyjątkowej Dziewicy Maryi – z własnym dziełem, będącym jedynym wizerunkiem twarzy Jezusa wykonanym jedną i niepowtarzalną linią. Pod całunem napis NON ALTER (Którego nie da się naśladować) podkreśla z jednej strony wyjątkową naturę Jezusa, a z drugiej niezrównane umiejętności techniczne Mellana. Nawet podpis artysty podkreśla wagę jego statusu: C. Mellan GP ET F. IN AEDIBUS REG 1649 oznacza Claude Mellan Gallicus (czyli oznacza Francuz) namalował i stworzył to w pałacu królewskim (Luwrze) w 1649.


Tak niezwykły obraz doczekał się naśladownictwa dokonanego wiek później przez Antoona Overlaeta, rysownika i rytownikiem w austriackiej Brabancji


A także jeszcze innej, niezwykłej kontynuacji. Jest nią praca szwedzkiego kompozytora Leifa Elggrena (ur. 1950 r.), który zafascynował się grafika i zauważył analogie pomiędzy sposobem jej wykonania a  rowkami płyty winylowej. Odnajdywanie ukrytych znaczeń i przywoływanie dźwięków ze zjawisk materialnych i niematerialnych to jeden z głównych tematów twórczości Leifa Elggrena.

W swojej pracy The Sudarium of St Veronica przeniósł więc wizerunek Mellana na miedzioryt, aby stworzyć płytę przekształcając tym sposobem obraz w ścieżkę dźwiękową. Nagrania dokonano na trzy różne sposoby. Najpierw miedzioryt odtwarzano na gramofonie z wyłączonym silnikiem, a artysta ręcznie obracał gramofon. Drugi sposób polegał na odtworzeniu dźwięku z prędkością 33 obr./min na gramofonie, a trzeci na ręcznym przesuwaniu przetwornika po nieruchomej płycie. Trzy różne metody nadały nowy wymiar rycinie Mellana: odsłoniły ukryte dźwięki. Efekt ostatecznie muzyk nagrał w wytwórni Firework Edition, gdzie do wykonania matrycy płyty  wykorzystano XIX wieczną heliograwiurę oryginalnej odbitki Mellana aby uzyskana replika była jak najbardziej zbliżona do oryginalnej płyty. Następnie ta została odtworzona i utrwalona na 11 ręcznie robionych płytach poliuretanowych oraz na dołączonym do nich nośniku CD (LINK).

Jak brzmi? Tego niestety nie wiemy… Niemniej opisana grafika jest niepowtarzalnym przykładem dzieła, w którym wiara spotyka się z matematyką, a obraz przetwarza się w dźwięk. 

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

środa, 17 kwietnia 2024

Stephen Morris: Record, Play, Pause - książka perkusisty Joy Division i New Order cz.7. Fascynacje kinowe, szkoła tańca i inwazje obcych

   

W pierwszej części (TUTAJ) przedstawiliśmy streszczenie fragmentu książki, w którym Stephen Morris opisuje swoje dzieciństwo. W części drugiej (TUTAJ) wojenne pasje perkusisty Joy Division, a w kolejnej historię życia jego ojca (TUTAJ), rodzinne wycieczki (TUTAJ) i pierwsze single w kolekcji Stephena (TUTAJ). W następnym wpisie przedstawiliśmy pierwsze instrumenty z kolekcji Stephena i opisaliśmy jego fascynację the Beatles i amerykańską TV (TUTAJ).

W czasie Zimnej Wojny Morris czytał dużo prasy i marzył żeby być szpiegiem. Coś na kształt Jamesa Bonda.


W tamtym czasie wydawał wszystkie swoje oszczędności na modele z plastiku i książki. Uwielbiał czytać, chodzili z rodziną do kina i teatru. Pamięta wycieczkę do kina na Odyseję  Kosmiczną 2001.

 

Niestety jego rodzice nie podzielali jego wyborów, na wspomnianym filmie ojciec przysnął. Matka stwierdziła, że syn potrzebuje antidotum na te nowoczesne zapatrywania i zapisała go na kurs tańca towarzyskiego, do Szkoły Tańca Alex Brown. Terminy lekcji kolidowały z programem Top Of The Pops. Nie miał jednak wyboru. Nie lubił tam chodzić, zawsze dobierano mu starszą od niego partnerkę. Na szczęście okazało się, że jeden z instruktorów stwierdził u Stephena brak poczucia rytmu. Nie było możliwości pokonania tej przeszkody lekcjami, na co oczywiście Stephen z radością przystał.

Kursy tańca jednak nie okazały się zupełnie bez znaczenia. Artysta wspomina, że dzięki nim zaczął rozróżniać struktury rytmiczne utworów. Mama była rozczarowana, a siostra też wykazywała zainteresowanie muzyką, chodziła na balet i grę na fortepianie. W tamtym czasie miał też wypadek na samochodach linowych. Odkrył że potrafi rozśmieszać ludzi. Im był bardziej poważny, tym mocniej rozśmieszał innych. 

Postanowił założyć swój gang, albo dołączyć się do istniejącego. W mieście były dwa: Mods i Rockers. Postanowił najpierw zaopatrzyć się w odpowiedni strój w sklepie z wyposażeniem wojskowym. Zafascynował się też w tamtym czasie Obserwatorium Jordell Bank.

Wyobrażał sobie, że to tajna baza wojskowa która miała chronić przed atakami obcych. Udawał się ta czasem, a nocami nasłuchiwał dźwięków inwazji obcych. Czasem przeszkadzały mu chrapanie ojca lub jego rozmowy przez sen, co prawdopodobnie było powodem, że jego matka z nim nie spała. 

C.D.N. 

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.    

wtorek, 16 kwietnia 2024

Malarstwo wizjonerskie Didiera Mazuru

Zacząłem malować, bo usłyszałem głos powołania, na który musiałem odpowiedzieć. Ale tak naprawdę nie wiedziałam, co malować. Tak więc zacząłem w moim pierwszym szkicowniku w 1981 roku od rysunku linii powstałych w wyniku swobodnego ruchu mojej ręki. Potem kierując się spojrzeniem, nadawałem ołówkiem kształty i objętości tych splecionych linii. Ten cykl rysunków nazywał się: „Oczy otwarte”, „Oczy zamknięte” lub „Wędrująca linia”. Jednak większość z nich pozostała do około 2008 roku w formie szkiców, bo niedługo po ich wykonaniu porzuciłem je, aby poświęcić się rysunkom oraz olejom rzeźbiarskim i architektonicznym o charakterze postsurrealistycznym. Około 1987 roku w mojej pracy pojawiły się grupy kształtów o charakterze antropomorficznym, połączone nazwą: „W ossuarium snów”. W połowie lat 90. rozpocząłem serię rysunków od cykli, które nazwałem „Mekanosferą”, „Technosferą” lub „FRA”, czyli „Fragmentem”, ale także „Braterstwem”.

Około 2008 roku wróciłem do niektórych moich starych szkiców z lat 80. i mojego starego sposobu tworzenia obrazów, polegającego na swobodnym poruszaniu się dłoni po papierze. Rozpocząłem poszukiwania formy, której struktura wibrowałaby zgodnie z moim wewnętrznym ja i ujawniła mój potencjał i energię.


Aby poszerzyć pole możliwości, ostatecznie za punkt wyjścia dla moich pomysłów twórczych wybrałem chaos. Następnie odkryłem, że sposób, w jaki rozpoczynałem i wykonywałem obraz, miał decydujące znaczenie dla kierunku, w jakim podążały moje dalsze eksploracje malarskie.


Od kilku lat moją twórczość malarską rozpoczynam od refleksji nad tym, jak co będę robić dalej. Następnie, gdy akcja toczy się już w ustalonym kierunku, staram się, aby wszystko przebiegało naturalnie, tak aby efekt końcowy wyrażał witalność i energię związaną z malarstwem, bez nadmiernej troski o „dobre WYKONANIE”. W tym przypadku to „dobre wykonanie” oznacza działanie swobodne, bez roztrząsania, analizowania i osądzania. A oprócz starań o zachowanie spontaniczności jest jeszcze wewnętrzna wizja artystyczna, wynikająca z wieloletnich doświadczeń i refleksji nad malarstwem. I w twórczości chodzi o osiągnięcie równowagi pomiędzy spontanicznością gestu a intencją rozumu. Ale aby móc pozostać autentycznym, tę pracę należy wykonywać naturalnie. Rzeczywiście wydaje mi się, że jeśli chodzi o sztukę, to, co robi się zbyt świadomie, nie jest już całkowicie autentyczne w tym sensie, że nie pozwala, aby tak wykonana forma dzieła naprawdę wypłynęła z głębi naszego jestestwa. 

Ten przydługi fragment autorstwa Didiera Mazuru, francuskiego artysty, który dzisiaj gości w naszej wirtualnej galerii, pozwoliliśmy sobie zamieścić w całości, bo najlepiej wyjaśni motywy jego twórczości.





Didier Mazuru urodził się w Paryżu w 1953 roku. Zanim zaczął tworzyć prace plastyczne, najpierw robił wiele innych rzeczy: w 1969 roku rozpoczął naukę muzyki i technik improwizacji i gry na saksofonach tenorowym i sopranowym. W 1974 studiował architekturę w Ecole des Beaux Arts w Paryżu. Ale występował także jako saksofonista, co kontynuował aż do lat 80. W tym samym zaczął na dobre rysować, od 1976 roku tworzyć grafiki, bo zafascynowali go paryscy artyści działający w grupie wykonującej tzw. sztukę wizjonerską. Był to rodzaj sztuki fantastycznej, surrealistycznej, lecz w odróżnieniu od niej artyści nie przenosili na płótno czy papier kompozycji o tematyce zaczerpniętej ze snów, horrorów czy opowieści science fiction, ale abstrakcyjne. Ta forma według nich najpełniej wyrażała ich wewnętrzny pejzaż, mogła oddać ich indywidualną wizję świata wykraczającą poza to, co jest fizyczne i znane.






Mazuru jednak ukończeniu studiów architektonicznych w 1981 roku wyjechał z Paryża i w ogóle z Francji i przeniósł się do Sztokholmu. Prawdopodobnie stało się to z powodów osobistych. Kilka lat wcześniej ożenił się z Marianne Andersson, Szwedką, którą poznał w Paryżu. Porzucił wtedy architekturę i saksofon, aby całkowicie poświęcić się malarstwu i grafice. Ale stare kontakty pozostały. Pierwsze ryciny drukował w Paryżu, w warsztacie René Tazé. Także w Paryżu artysta miał swoje pierwsze wystawy: w Galerie Bernier w 1984 r. a następnie w Galerie Michèle Broutta w 1989 r. Został zauważony, w 1991 roku - Michel Random powiązał go z grupą wizjonerów w swojej drugiej książce na ten temat l'Art Visionnaire pod redakcją Philippe'a Lebauda. I tak artysta powoli rozwijał swoje umiejętności. W 2002 roku zaprzestał grawerowania a skupił się tylko na malowania i rysowaniu. Wprawdzie przez pewien czas dorabiał w Sztokholmie jako opiekun osób starszych ale cały czas tworzył i od 2012 roku robi tylko to. Jego ostatnia wystawa odbyła się na początku 2016 roku w ramach większej ekspozycji zatytułowanej Podróż do wyobraźni w Galerie Les Yeux Fertiles w Paryżu. Didier obecnie mieszka i pracuje w Sztokholmie i Paryżu.





Skoro już wiemy dlaczego tworzy i znamy jego życiorys, a także obejrzeliśmy kilka jego dzieł, możemy z czystym sumieniem polecić stronę artysty (LINK).  Zwłaszcza, że jego prace to jakby spotkanie ze znajomymi. Bo w obrazach Didiera Mazuru dostrzega się pewne elementy znane nam z prac Salvadora Dali, ale także Joan Miró czy nawet uproszczone formy z dzieł nieśmiertelnego Hieronima Boscha… 

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

poniedziałek, 15 kwietnia 2024

Isolations News 284: Lennon i McCartney - nowa piosenka, śladami Joy Division, Cave dla Winehouse, Hooky, Oasis i SECTION 25 live, Jarre z Mayem, The Other Two - wznowienie, Dickinson live, Crow na Glastonbury, grant Marra, sekret długowieczności, złomiarze na medal, świecąca petunia i odwołany festiwal piwa

Foto:Kevin Cummins

Trevor Stokes, mieszkaniec Macclesfield, oferuje zwiedzanie miasta śladami Joy Division. Za dosłownie kilka funtów można zanurzyć się w atmosferze lat 80, odwiedzić wszystkie miejsca związane z życiem członków grupy, a przede wszystkim Iana Curtisa. Trevor zresztą znał go, często go spotykał, choć jak przyznaje nie przyjaźnił się z nim, bo po prostu był na to za młody, różnica między nimi wynosiła 12 lat. Najczęściej widział się z Ianem w pubie Prince Albert, gdzie często chodził szukać swojego dziadka. Muzyk wtedy żartował z Trevora i przezywał Terry, wiedząc, że go to denerwuje (LINK).


W klimacie Factory - SECTION 25 w czerwcu wystąpi w Londynie, razem z Kevinem Hewickem, gitarzystą, jednym z pierwszych artystów Factory Records (LINK).

Serię koncertową nieznanych przyjemności funduje też w kwietniu Hooky.

 

Też Manchester i też live - Oasis wypuściło wcześniej niepublikowaną wersję koncertową albumu Supersonic.

Pozostańmy w UK. Najstarszy mężczyzna świata twierdzi, że sekretem długowieczności jest poczucie szczęśliwego życia, umiar i ryba z frytkami w każdy piątek. Anglik John Alfred Tinniswood (111 lat) został potwierdzonym przez Księgę Rekordów Guinnessa nowym posiadaczem tytułu. Nastąpiło to po śmierci wenezuelskiego rekordzisty Juana Vicente Péreza w wieku 114 lat. Gisaburo Sonobe z Japonii, drugi najdłużej żyjący, zmarł 31 marca w wieku 112 lat (LINK). 

Wszyscy jedli ryby, a rybka, jak wiadomo - lubi pływać. 

Sędzia pyta oskarżonego:
- Czy to prawda, że sprzedawał pan sok poziomkowy, twierdząc że to eliksir długowieczności?
- Tak! Wysoki sądzie!
- Czy oskarżony był już za to karany?
- Tak. W 1367 roku, a później w 1875.

Jeszcze UK i okolice Manchesteru. Daisy Alen, 13-letnia utalentowana amatorska otrzymała od Johnny'ego Marra grant w wysokości 1000 funtów z Salford Foundation Trust. Pieniądze od byłego członka The Smiths i gwiazdy solowej pomogą opłacić jej czesne za naukę śpiewu i za sprzęt sceniczny (LINK).

Dawni znajomi Hookyego z New Order państwo Morris w akcji - The Other Two & You, debiutancki album The Other Two, po raz pierwszy od 30 lat będzie dostępny na CD i winylu. Zremasterowane i zawierające zupełnie nową grafikę, ponowne wydanie jest dostępne wyłącznie w sklepie New Order (LINK).

Obawy, że zbyt wiele osób pojawi się na festiwalu piwa, na którym grał legenda Haciendy, Graeme Park, doprowadziły do jego odwołania. Didsbury Craft Beer Festival miał się odbyć w Didsbury Sports Ground przy Ford Lane w dniach 24–26 maja, ale rada miasta przestraszyła się, że uczestnicy będą słuchać muzyki, pić piwo i... oddawać mocz wszędzie gdzie popadnie. A nie wystarczyłoby może postawić więcej Toi-Toi? (LINK).

Przebudzenia po upojeniu alkoholowym:

- na Kopciuszka - budzisz się w jednym bucie;
- na Rejtana - budzisz się pod drzwiami z rozdartą koszulą;
- na Królewnę Śnieżkę - budzisz się i dostrzegasz jeszcze siedmiu nieprzytomnych facetów;
- na Czerwonego Kapturka - budzisz się w łóżku babci;
- na Krzysztofa Kolumba - budzisz się i nie wiesz, gdzie jesteś;
- na Śpiącą Królewnę - budzisz się i czujesz, że ktoś cię całuje, otwierasz oczy i widzisz, że pies ci mordę liże.


Za to na Festiwalu Glastonbury wystąpi ze swoim zespołem Russell Crowe, aktor znany głównie z roli Gladiatora (LINK).  

Jednak lepiej niech gra w filmach...



Za to gra James McCartney, syn Paula McCartneya, który opublikował nową piosenkę zatytułowaną Primrose Hill, napisaną wspólnie z Seanem Ono Lennonem, synem Johna Lennona i Yoko Ono.

To jest dobre!

Skoro o nowych piosenkach - Nick Cave i Warren Ellis udostępnili piosenkę Song For Amy, którą napisali do nowego filmu biograficznego o Amy Winehouse. Pełna ścieżka dźwiękowa Back To Black: Songs From the Original Motion Picture zostanie wydana 17 maja nakładem UMR/Island Records i będzie zawierać oryginalne nagrania Winehouse, a także utwory z niektórych jej inspiracji, w tym The Shangri - Las,  Billie Holiday, Minnie Riperton, Dinah Washington i Sarah Vaughan.


Nowy album The Mandrake Project promuje też  - wokalista Iron Maiden Bruce Dickinson, który  dał swój pierwszy od 22 lat solowy koncert. Miał on miejsce 12 kwietnia w Whiskey A Go Go w West Hollywood w Kalifornii. Dickinson był bardzo przejęty występem, pojawił się nawet w kasie, aby rozdać bilety swoim fanom.


Na żywo wystąpi też Jean-Michel Jarre i to razem z gitarzystą Queen Brianem Mayem podczas wyjątkowego, jednorazowego koncertu który 12 maja otworzy tegoroczny Festiwal Starmus na Słowacji. Jest to pięciodniowe, cykliczne wydarzenie, które odbędzie się w tym roku w dniach 13–17 maja pod hasłem Starmus Earth: przyszłość naszej rodzimej planety. Festiwal gromadzi laureatów Nagrody Nobla, naukowców i badaczy, astronautów, intelektualistów i artystów na wykłady oraz dyskusje na takie tematy, jak środowisko, sztuczna inteligencja i cyberbezpieczeństwo oraz przestrzeń kosmiczna, a także corocznie wręczany jest na nim Medal Stephena Hawkinga za komunikację naukową - Jean-Michel Jarre otrzymał go w 2017 r. Wstęp na koncert jest bezpłatny i będzie transmitowany w słowackiej krajowej telewizji RTVS, a także na całym świecie za pośrednictwem sieci EBU oraz na żywo na kanale YouTube Jeana-Michela Jarre'a (LINK).

Od muzyki wielkiego francuskiego multiinstrumentalisty blisko do gwiazd. NASA została poproszona o pomoc w nowych poszukiwaniach potwora z Loch Ness. Nowe badania planowane są na czerwiec tego roku (LINK).

Jedni szukają Nessie, inni domu dla kozy... Dziwny jest ten świat...


W temacie nietypowych zainteresowań i poszukiwań. Ostatnio szukano też zagadkowych  złomiarzy. I znaleziono. W Serbii dziesięciu osobom postawiono zarzuty kradzieży aż 43 000 odznaczeń państwowych z gmachu MSZ. Prokuratura podała jeszcze tylko, że zatrzymano osiem osób, a dwie pozostawiono na wolności. Poza tym nie ujawniono kto dopuścił się przestępstwa a także - po co?(LINK).

Wania złowił złotą rybkę.
- Rybka: puść mnie spełnię twoje życzenie
- Ok
- Willę chcesz?
- Nie
- BMW chcesz?
- Nie
- Medal za męstwo chcesz?
- Tak jasne.
Huknęło, j##$ęło i Wania znalazł się prosto na polu bitwy z dwoma granatami w ręku. Patrzy a na niego jedzie 10 czołgów. Wania wkurzony przez zaciśnięte zęby:
- K...wa, pośmiertny mi dała! 

Kończymy jak zawsze osiągnięciem ze świata nauki i postępu. Keith Wood, botanik z Ketchum wyhodował petunię, która w nocy świeci w ogrodzie (LINK).

Pogrzeb. Trumna spoczęła w grobie, rodzina i znajomi rzucają kwiaty. Nagle coś uderza w wieko. Facet, który rzucił coś ciężkiego zmieszany mówi:

- Przepraszam bardzo, kwiaciarnia była już zamknięta, to kupiłem bombonierkę ...

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

niedziela, 14 kwietnia 2024

Z mojej płytoteki: The Frozen Autumn i Chirality: arcydzieło mrocznych brzmień dla fanów Clan of Xymox, choć bardziej romantycznie

 

To było dobrych kilkanaście lat temu, natknąłem się najpierw na ich teledysk, później kolejny i kolejny. Oczarowali mnie prostotą brzmienia i urokiem kompozycji, świetnymi wokalami wykonywanymi zarówno przez nią - Froxeanne i przez niego - Diego Merletto. Oboje też grają, programują syntezatory i komponują piosenki. Nasuwa się podobieństwo do Clan of Xymox, i zapewne ci są ich inspiracją, ale ich muzyka nie jest ślepą kalką. Moim zdaniem jest w niej więcej lekkości, romantyzmu, nie jest tak schematyczna jak muzyka COX. Nie dziwi zatem, że sam lider COX udzielał się w jednym z ich utworów, a muzycy z Verony miksowali piosenki Mooringsa. Zresztą w jednym z wywiadów jawnie podają COX jako źródło inspiracji, podobnie jak inne kapele z wczesnego 4AD. No i jesteśmy w domu.

Piąty album zespołu z 2011 roku jest ich najlepszą płytą w mojej kolekcji. Od wtedy nagrali jeszcze dwie, na które przyjdzie pora. Na Chirality osiągnęli doskonałość brzmienia, głębię muzyki i kompozycji. Dlatego dziś chcemy zaprezentować ten właśnie album.

Zaczyna się od znakomitego Before The Storm, powietrze wypełnia chłód, wieje mocny wiatr, czy czujesz ten chłód wewnątrz? W końcu pojawia się ona, i wszystko się zmienia. Sidereal Solitude to piosenka Froxeanne, trzyma znakomity poziom pierwszego utworu.

 

Narratorka odtrąca nachalne spojrzenia ciekawskich adoratorów, jest jej dobrze we własnej galaktyce:

Jestem zbyt odległą gwiazdą
Abyś dotknął mojego serca
Jestem zbyt odległą gwiazdą
Aby was wszystkich rozróżnić 

Pora na tytułowy Chirality, znowu Diego i znowu promujący album klip:

 

To nie sen
Rosnące spirale skrystalizowały się w rzeczywistości
To nie jest marzenie
Labirynt lustrzany
Bieganie w kółko
Gdzie jedno staje się dwojgiem...
Ja i ty!
Chiralność!
Przez rozbite szkło widzę
Ten drugi... to nie ja
To nie ja!
To nie jest sen!
Trwale skrystalizowany w rzeczywistości
To nie jest moje marzenie!
Labirynt lustrzany
Bieganie w kółko
Gdzie jedno staje się dwojgiem...
Ja i ty!
Chiralność!
Przez rozbite szkło widzę
Ten drugi... to nie ja
To nie ja!
Życie to przesuwane drzwi
Boję się, że mogę spaść
Labirynt lustrzany
Bieganie w kółko
Gdzie jedno staje się dwojgiem...
Ja i ty!
Chiralność!
Przez rozbite szkło widzę
Ten drugi... to nie ja
To nie ja!

I choć chiralność nie jest prostym kontrastem, zespół ma swoją wizję tego zjawiska.  

Breathtaking Beauty - poziom nie opada ani o milimetr. Znowu znakomita i nostalgiczna kompozycja Diego, tym razem to prośba do tajemniczej postaci pojawiającej się w jego ogrodzie, a następnie pukającej do jego drzwi:

Zapierające dech w piersiach piękno
Powiedz mi jak masz na imię
Pokaż mi sekretne miejsca, zabierz mój ból
Zapierające dech w piersiach piękno
Zabierz mnie do swojego serca
Gdzie czas jest niczym
Czas nic dla nas nie znaczy
Dla nas

Teraz pora na genialny So Brave i znowu ona z tym swoim nieziemskim głosem... Piosenka opisuje nieudany romans...

To też nie była moja wina
Winię za to ciebie
Chyba cię chciałem
I ja też poczułam się zraniona
Nie możesz teraz udawać
Nie zaprzeczaj tej prawdzie
Bo wiesz
Nie jestem miłosierna
Nie myśl, że jesteś
Tak odważny
Do ukrywania
Wszystkiego, co zrobiłeś
Chociaż nie masz nic przeciwko
Oszukałeś nas wszystkich
I ukradłeś to, co było moje
Potem zacząłeś oczerniać
Mnie i moje myśli,
Moje czyny, moje uczucia
Wstydź się
Jesteś kłamcą
Co za kłamca
Powinnam była jej powiedzieć
Nie powinieneś się do tego uciekać
Jesteś kłamcą
Jeszcze raz

The Exile  to egzystancjalne rozważania o duszy i samotności:

A w samotnym mieszkaniu budzi się mój świat

Pora na Victory - jakby to powiedzieć? Arcydzieło to zbyt mało... To hymn o uwolnieniu się z toksycznego związku. No i ten znakomity wokal... Po nim Rallentears - nostalgiczny utwór o rozstaniu....

Po prostu zapomnij moje imię
Wymaż to ze swojego serca łzy spadają z nieba
Byłaś tylko snem, czy zamarzniętą gwiazdą?

Do końca pozostały dwie piosenki: In The Golden Air i The Last Train. Pierwsza jest o uroku znakomitej randki. Zderzeniu satelitów, korekcie trajektorii w oparach obecnego w powietrzu ozonu.... Drugi, kończący album, to opis próby ucieczki narratora od wspomnień o minionej miłości...

Jakby to podsumować? Tutaj nie ma słabych piosenek. Może: jeden z najbardziej niedocenionych albumów minionych lat? Arcydzieło mrocznych klimatów...



The Frozen Autumn, Chirality, Calembour Records 2011, trackista: Before The Storm, Sidereal Solitude, Chirality, Breathtaking Beauty, So Brave, The Exile, Victory, Rallentears, In The Golden Air, The Last Train.
 

sobota, 13 kwietnia 2024

Czy żyjemy w czasach ostatecznych?

Czy żyjemy w czasach ostatecznych? To pytanie w zasadzie można uznać za retoryczne, bo czynią je takim rozmaite znaki i wydarzenia. Dalecy jesteśmy od snucia spiskowych teorii, lecz to, co dzieje się na Bliskim Wschodzie jest faktem, a nie fragmentem fabuły serii o Indianie Jonesie


Otóż w Jerozolimie trwają od pewnego czasu działania zmierzające do odbudowy Świątyni. My, w naszym europejskim kręgu kulturowym, nie bardzo możemy wyobrazić sobie sytuację że oto znikają nam wszystkie nasze kościoły. A Żydzi są od wieków w takim właśnie położeniu. Od 70 r. n. e. nie mają żadnej świątyni. Mieli jedną jedyną i tę właśnie zniszczyła armia rzymska pod wodzą przyszłego cesarza Tytusa Flawiusza i prokuratora Tyberiusza Juliusza Aleksandra, która obległa znajdującą się od 66 roku n.e. pod kontrolą Żydów Jerozolimę. Po świątyni pozostał tylko fragment ściany zwany Ścianą Płaczu. Tytus zniszczył, jeśli chcemy być precyzyjni, drugą świątynię, odbudowaną przez Heroda II Wielkiego (tego od rzezi niewiniątek) po jej zburzeniu w  586 r. p.n.e. przez Babilończyków.


Teren jaki zajmowały historyczne budynki świątynne był dość duży, a mimo to istotnym zagadnieniem pozostaje lokalizacja Trzeciej Świątyni. Oczywiście należy zbudować ją tylko tam, gdzie stały dwie poprzednie, ponieważ Miejsce Najświętsze musi znajdować się dokładnie w tym samym punkcie, gdzie umieścił je Salomon. Jednak obecnie istnieje wiele kontrowersji co do tego, gdzie dokładnie znajdowała się ostatnia świątynia na Wzgórzu Świątynnym (Wzgórzu Moria) - być może nie na północ (lub południe) od niego. Jednak większość uczonych nadal jest głęboko przekonana, że obie świątynie stały tam, gdzie obecnie znajduje się muzułmański meczet tzw. Kopuła na Skale, bądź między nim a meczetem Al Aksa. To przekonanie może być błędne, ale najwyraźniej nie ma sposobu, aby udowodnić dokładną lokalizację bez przeprowadzenia wykopalisk archeologicznych, czego zabrania nie tylko wspólnota muzułmańska Jerozolimy ale także prawo Izraela.  Bo jeśli okazałoby się, że Trzecia Świątynia ma zostać zbudowana w miejscu, w którym obecnie stoi Kopuła na Skale, wówczas ta muzułmańska budowla musiałaby najpierw zostać usunięta, ale także stojący blisko XIII-wieczny Meczet Al Aksa. Trudno wyobrazić sobie jednak tę sytuację. Wszelkie wysiłki zmierzające do zniszczenia lub ograniczenia dostępu do obu meczetów a potem budowa nie tylko tej Trzeciej Świątyni ale jakichkolwiek innych żydowskich budowli na terenie wzgórza Moria, a także pomiędzy istniejącymi obiektami, pod, obok, wspartych na nich lub zamiast nich, doprowadzą do poważnych konfliktów międzynarodowych.


Inną przeszkodą jest niemożność ustalenia wielkości miary wymienionej w Biblii, gdzie występują łokcie. Dzisiaj nie wiadomo ile to jest: czy 1,84 stopy, zgodnie z konsensusem naukowym, czy 1,43 stopy, jak dowodzi tego historyk Asher Selig Kaufman. Bez dokładnej znajomości wielkości łokcia nie będzie można zbudować ołtarza.






Mimo tego w 1992 roku został powołany oficjalny Instytut Świątynny, który już poczynił duże, jeśli nie wszystkie, przygotowania. Instytut ten jest ściśle powiązany z amerykańskimi ewangelikami. Dzięki temu wsparciu sprowadzono w 2018 roku z Teksasu materiał genetyczny i na miejscu dokonano inseminacji, w wyniku czego urodziło się pięć całkowicie czerwonych jałówek, których prochy zostaną rytualnie użyte do oczyszczenia miejsca na Świątynię. Instytut zamówił także wyposażenie świątynne: zestaw różnych naczyń, złotych mis, dzbanów na poświęconą oliwę, złoty ołtarz, stoły na chleby pokładne i inne sprzęty używane do przygotowywania ofiar na ołtarzu. Jest już także Menora, która wystawiona jest na zewnątrz, w dzielnicy żydowskiej na Starym Mieście.


Szkoła Instytutu Świątynnego szkoli również certyfikowanych Cohenów (inaczej Lewitów, potomków Najwyższego Kapłana Aarona), którzy przeszli testy DNA, bez nich złożenie ofiary z jałówek nie jest możliwe. Obecnie zbierane są fundusze na przeszukanie odkrytych w 1996 roku tuneli pod Wzgórzem Świątynnym w celu znalezienia Arki Przymierza i innych ważnych artefaktów (LINK).   Choć co do Arki być może jej szczątki znajdują się w Afryce, o czym kiedyś pisaliśmy (TUTAJ). Niedawno archeolodzy z Israel Antiquities Authorities i Western Hall Heritage Foundation odkryli w tym rejonie nowe artefakty. Trwa spór czy są one częścią Trzeciej Świątyni. Natychmiast głos zabrali biblijni badacze, którzy stwierdzili, że spełnienie się proroctwa o Drugim Przyjściu, czyli ponownym przyjściu Jezusa na Ziemię, zdaje się być niemal pewne.


Dokładny model Trzeciej Świątyni w skali 1:50 jest już przygotowany. Można będzie go oglądać w specjalnie zbudowanym centrum dla turystów, które zostanie otwarte w Jerozolimie w 2025 roku.

Kwadratowy budynek o długości 150 metrów i szerokości 150 metrów oraz różnej wysokości będzie widoczny w całej Jerozolimie. Budowa rozpocznie się zaraz po uzyskaniu pozwolenia na budowę. Przygotowane są już plany rozbudowy gminy Jerozolimy w związku z przewidzianym najazdem ludzi z całego świata w związku z rokiem świętym 2025 ale przede wszystkim dwutysiącleciem Ukrzyżowania i Zmartwychwstania Chrystusa w 2033 roku.  Dodatkowo trwają prace nad planami drogowymi, elektryfikacją, tramwajami i ogólnie nad logistyką (LINK).

Pytanie zatem brzmi, nie czy- ale kiedy świątynia zostanie odbudowana? Biblia nie podaje odpowiedzi na to pytanie. Jedyne, co jest pewne, to to, że świątynia będzie już istnieć, kiedy objawi się Antychryst (2 Tesaloniczan 2:3-4) i że będzie tam w czasie Ucisku (Daniela 9:27). Ponieważ Ucisk minie zaledwie po trzy i pół roku, niektórzy doszli do wniosku, że świątynia prawdopodobnie zostanie odbudowana przed rozpoczęciem Ucisku, ze względu na małe prawdopodobieństwo ukończenia tak wspaniałej świątyni w tak krótkim czasie. Z drugiej strony  świątynię można wznieść dość szybko, ponieważ Żydzi rzucili pomysł po prostu wzniesienia najpierw świątyni namiotowej, takiej jak Przybytek Mojżesza. Instytut Świątynny przygotował już wszystko w tym celu i szkoli kapłanów z linii lewickiej, aby przygotowali się na tę ewentualność. Ostatnio nawet ktoś poddał myśl wydrukowania murów ogromną drukarką 3D, co pozwoliłoby na najmniej inwazyjną inwestycją, chroniącą istniejące budowle na wzgórzu.


Może pomysł z namiotem nie jest taki zły, bo według biblijnych zapowiedzi i ta trzecia świątynia zostanie zniszczona podczas Drugiego Przyjścia Jezusa Chrystusa po czym pojawi się czwarta świątynia, z której Jezus będzie królował nad całą ziemią. Jest to szczegółowo opisane w Księdze Ezechiela (Ezch 40-46) oraz w Księdze Zachariasza (Zach 14, 11-16).

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.