piątek, 5 listopada 2021

Tą płytę warto znać: Kill Shelter i debiutancki album Damage - jazda obowiązkowa dla fanów gotyku

 


Ktoś musiał ostro uderzyć w betonową i w dodatku zbrojoną ścianę. Powstaje zniszczenie, czyli tytułowy Damage. Pozostaje zbrojenie w kształcie krzyża, ale w środku widnieje czarna dziura - czeluść, mrok...

W tą czeluść zaprasza nas na swoim debiucie Kill Shelter, artysta nietuzinkowy, którego sylwetkę przedstawiliśmy już dwukrotnie podczas naszego wywiadu na temat jego wspólnego albumu z Antipole (TUTAJ) jak i podczas recenzowania tego znakomitego albumu zatytułowanego A Haunted Place (TUTAJ).

Kill Shelter, czyli Pete Burns pochodzi z Edinburgha, jest multiinstrumentalistą, zajmuje się też miksowaniem. W końcu przyszła pora na debiut - omawiany dziś album z czerwca 2019.

Co czeka nas tutaj muzycznie? Warto spojrzeć na plejadę gwiazd gotyku, które Kill Shelter zaprosił na płytę. Mamy tutaj legendę Hante (TUTAJ), czarującego nas mrocznymi gitarami Antipole (TUTAJ), czy naszego rodaka z Krakowa - Undertheskin (o którym pisaliśmy TUTAJ). Czy zatem może być źle?

Oczywiście, że nie. Co prawda rozwiązania muzyczne nie są może zbyt nowatorskie, ale gdyby ktoś zapytał do jakiego grona odbiorców skierowana jest muzyka na tym albumie to odpowiedź jest prosta. 

Lubicie Clan of Xymox? Powiedzcie szczerze - przejedli się i po Medusie nagrali może jeszcze ze dwa dobre albumy. A Sisters of Mercy? Z tymi było jeszcze gorzej, oni skończyli się po Floodland... 

A teraz wyobraźmy sobie, że obie grupy łączą swoje siły i poddają się cudownemu liftingowi brzmienia, tak, aby było ono jak najbardziej współczesne. Ktoś powie - co w tym nowego? A co zatem powiecie na doskonały album Drab Majesty pt. Demonstration (opisany TUTAJ)? Tam też nie ma nic poza patentami z lat 80-tych a brzmi znakomicie. I to samo można powiedzieć o Damage. To bardzo dobra płyta i aż dziw bierze, że tak mało się o niej mówi. 

A jest tak z pewnością dlatego, że gołym okiem widać jak w Internecie ścierają się dwa nurty. W jednym płyną tłuste ryby i wielkie wytwórnie płytowe - giganci, często odcinający kupony od wyblakłej już lekko sławy. Drugim natomiast - pod prąd (bo jak mawia klasyk: tylko zdechłe ryby płyną z prądem) podążają ci znani głównie z undergroundu, dla których my znajdujemy swoje miejsce na naszym blogu, i którzy może nieraz mniej wyrafinowanymi technicznie nagraniami, potrafią nas zaskoczyć i sprawić, że muzyka ma jeszcze sens.


Album rozpoczyna mocny: As Trees Do Fall  ze znakomitym wokalem Edwina van der Velde autora tekstu, grającego na basie i śpiewającego do muzyki Kill Sheltera (autora wszystkich ścieżek dźwiękowych na albumie). Po nim Black String - tym razem śpiewa Nate Jespersen autor tekstu. W In Decay udziela się znany nam Antipole & Delphine Coma. Charakterystyczna gitara pierwszego wprowadza nas w doskonały klimat, a typowo sisterowski wokal Kill Sheltera daje obraz miksu zespołów o którym pisaliśmy powyżej. 

Na krawędzi jutrzejszych obietnic

Życie stracone i tęsknota… odpływa

Puste serca, płytkie pochwały i bezwartościowe słowa - porzucone

Czekając na przypływ… na przypływ… na przypływ


Kiss Me Goodbye - tytuł brzmi jak fragment znakomitej piosenki the Cure pt. The Same Deep Water as You... Tym razem jednak wokalnie udziela się Hante.  I robi to w znakomitym stylu... 

Piosenka nie jest wesoła - opisuje rozstanie, czyli dla Hante klimaty, żeby nie powiedzieć typowe...


Dziś jest ta noc

Gdy zamierzam odejść 

Wiesz, że gdy nadejdzie ten czas

Nie ma już nic do uratowania


Nie potrzeba płakać

Nasza miłość została stworzona by umrzeć


Dziś zdaję sobie sprawę

Nie jesteśmy już szczęśliwi

Nie będę kłamać

Postanawiam zamknąć te drzwi


Nie trzeba płakać

Nasza miłość została stworzona by umrzeć


Żegnaj miłości

Dziś jest ta noc

Żegnaj miłości

Pocałuj mnie i pożegnaj się


Nie ma potrzeby płakać

Nasza miłość została stworzona by umrzeć

Jak widać tekst też przypomina wspomniany utwór the Cure. Kiss me goodbye i tak dalej...


Get Down jest mocny i ma ciekawy tekst o walce z przeciwnościami losu, a No Regrets (w którym gości undertheskin) wprowadza nas w jeszcze szybsze rytmy przypominając nieco Lucretia My ReflectionBodies (z udziałem Buzz Kull) jest zaawansowany pod względem elektroniki:

Maskowaliśmy siebie i nasze ciała

Nigdy nie wiedziałeś tego lepiej

Że nie mogliśmy nikomu powiedzieć

Iż nasza miłość została utracona na zawsze

Do końca pozostały trzy piosenki: Hollow, Sever i The Happening. Wszystkie są bardzo dobre, jednak ta kończąca album wyróżnia się. Tym razem autorstwa Dillion Dominguez, oczywiście z doskonałą muzyką Kill Sheltera.


Całości można posłuchać i zakupić (niestety tylko w wersji cyfrowej TUTAJ). 

My oceniamy wszystko bardzo wysoko - to znakomita płyta, jazda obowiązkowa dla miłośników gotyku i niezapomnianych lat 80-tych.




Kill Shelter - Damage, Manic Depression Records 2019, tracklista: As Trees Do Fall ft. Bragolin, Black String ft. Nate Jespersen, In Decay ft. Antipole & Delphine Coma, Kiss Me Goodbye ft. Hante, Get Down ft. The Shyness of Strangers, No Regrets ft. undertheskin, Bodies ft. Buzz Kull, Hollow ft. Pedro Code, Sever ft. New Haunts, The Happening ft. Killjoi.

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz